Mobilizacja w gnieździe patriotów

Przed gmachami Raytheon Integrated Air Defense Center w Andover łopoczą gwiaździste flagi, w niebo mierzą historyczne już wyrzutnie Patriot i najnowsze rakiety oferowanego Polsce systemu przeciwlotniczego NASAMS.

Aktualizacja: 29.05.2017 13:15 Publikacja: 28.05.2017 20:14

Obecne patrioty w niczym nie przypominają już dawnego systemu.

Obecne patrioty w niczym nie przypominają już dawnego systemu.

Foto: Raytheon

Zdjęcia w gablotach pokazujące polskich i amerykańskich żołnierzy podczas ćwiczeń, nie pozostawiają wątpliwości: sojusznicy muszą sobie pomagać, a zbrojeniowy koncern z Massachusetts w USA wie, jak obronić polskie niebo.

Położone wśród bukowych zagajników rozległe centrum systemów obrony powietrznej Raytheona, producenta patriotów, robi wrażenie. W sterylnych laboratoriach i gniazdach produkcyjnych firmy, która startowała w epoce lamp elektronowych, wymyśliła mikrofalówkę i miała wkład w budowę księżycowego lądownika, dominują dziś bez reszty technologie obronne.

Na zajmującym ponad 13 hektarów terenie IADC 4 tys. fachowców buduje już radary w najnowszej technologii GaN (z wykorzystaniem azotku galu), pięciokrotnie wydajniejsze od radiolokatorów poprzedniej generacji. Gołym okiem widać, że laboratoria pracują na najwyższych obrotach, w halach montażowych nie ma skrawka wolnego miejsca, a  wśród załogi panuje atmosfera pełnej mobilizacji – znak, że w portfelu Raytheona nie brak zamówień.

Odnowiony system

– Zestawy Patriot, zbudowane cztery dekady temu jako oręż przeciwko balistycznym pociskom ZSRR i Układu Warszawskiego, po latach eksploatacji i bojowych doświadczeń, w niczym nie przypominają już pierwszych konstrukcji – przekonuje Joe DeAntona, wiceszef rozwoju rakietowego biznesu w firmie.

Ten były dowódca liniowy i pułkownik zapewnia, że w pozostających w służbie 220 zestawach bojowych, które mają na koncie 100 zestrzeleń wrogich pocisków, zmodernizowano już niemal wszystko. To dlatego pozostały w arsenałach 13 krajów „klubu" użytkowników Patriot: od Hiszpanii i Niemiec po Kuwejt, Tajwan, Japonię i Koreę Południową. W ostatnich miesiącach zamiar kupna patriotów w najnowszej konfiguracji zgłosiła Rumunia, podobną inwestycje rozważa Szwecja – zachwala producent.

Polsce Raytheon oferuje zestawy wyposażone w nowy oręż na czele z superrakietami Lockeeda PAC-3 MSE i tańszymi pociskami SkyCeptor opracowanymi wspólnie izraelskim Rafaelem.

– Najnowsza stacja radiolokacyjna AESA 360, „oczy" systemu w konfiguracji 3+, to wciąż prototyp, ale już bliski oczekiwaniom: zapewnia odnowionym patriotom możliwość wykrywania i pełnej, dookrężnej obserwacji zagrożeń – zaręcza dr Nicholas Kolias dyrektor techniczny w Raytheon IADC.

W tej kwestii Kolias nie pozostawia niedopowiedzeń: – Na poligonie w Pelham sprzęt obserwowali w akcji eksperci polskiego MON. Po 1000 godzinach pracy, konstrukcja radaru wykorzystująca najnowsze technologie, potwierdziła swoją wartość – zachwala.

„Wisła" za miliardy

Nie jest tajemnicą, że polskie MON po zeszłorocznej decyzji, że do obrony przeciwrakietowej organizowanej w ramach programu „Wisła", bierzemy Patrioty, do starszych amerykańskich radarów obserwujących skutecznie tylko wycinek nieba, miało najwięcej zastrzeżeń.

Powietrzna tarcza „Wisła", największy i najdroższy system broni zamawiany przez armię, będzie kosztował niemal 30 mld zł i powinien osłaniać Polskę od wrogich rakiet już za trzy lata.

W marcu tego roku minister Antoni Macierewicz ujawnił, że MON po sześciu miesiącach intensywnych międzyrządowych negocjacji przesłało do Waszyngtonu skorygowane zapytanie ofertowe (Letter of Request), precyzujące polskie oczekiwania związane z zamówieniami na patrioty.

W myśl tych ustaleń już od pierwszego zestawu dostarczonego RP broń ma być wyposażona w cyfrowy zintegrowany system zarządzania walką IBCS, identyczny z tym, jaki zamówi dla siebie US Army.

Minister Macierewicz przekonywał, że z naszego punktu widzenia IBCS ma znaczenie kluczowe: przyszły system walki pozwala na integrację broni m.in. z polskimi radarami i daje rzeczywistą szansę na włączenie do technologicznego wyścigu polskiego przemysłu.

Tyle że amerykański IBCS wciąż nie działa. Przedstawiciele koncernu z Andover twierdzą, że dzieło konkurencyjnego koncernu Northrop Grumman, pozostaje niedopracowane i niewdrożone w US Army. Siłą rzeczy stało się więc najpoważniejszym obecnie „elementem ryzyka" w firmowym projekcie patriotów dla Polski.

Kuszenie przemysłu

Dlatego o IBCS w gnieździe patriotów mówiono zupełnie bez entuzjazmu. O wiele chętniej John Baird, szef programu „Patriot" dla Polski, przedstawiał przemysłową ofertę Raytheona adresowaną do spółek Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Koncern z USA zapewnia, że połowę wartości pracy włożonej w budowę ośmiu baterii Patriot dla Polski, zapiszą na swoje konto firmy z PGZ.

Podwozia do pojazdów transportowych i zaplecza logistycznego miałby dostarczyć Jelcz, sanocki Autosan uzgadnia z Raytheonem wyposażenie systemu w specjalistyczne kontenery. Warszawski PIT-Radwar już zaprojektował i produkuje elementy anten systemu identyfikacji swój-obcy. Prywatny bydgoski Teldat dostarcza routery. Na liście potencjalnych partnerów amerykańskiego koncernu są też m.in. Huta Stalowa Wola, Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1, gdyńskie Centrum Techniki Morskiej, Zakłady Mechaniczne Tarnów, Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia i Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych.

Raytheon obiecuje, że skarżyskie zakłady Mesko z czasem przejmowałyby produkcję tańszych pocisków SkyCeptor i rozwijały rakietowe kompetencje. Nie ma jednak mowy o budowaniu w kraju najbardziej zaawansowanych i najdroższych (ok. 5 mln dol. każdy) pocisków PAC-3 MSE. Władze w Waszyngtonie nie widzą na razie możliwości udostępniania tak zaawansowanych technologii sojusznikom.

Potentat rakietowy z USA

Raytheon Company to amerykańska grupa wyspecjalizowana w budowie zaawansowanego uzbrojenia (radarów, rakietowych zestawów Patriot, kierowanych pocisków przeciwlotniczych i oręża o zasięgu kosmicznym), a także systemów związanych z cywilnym bezpieczeństwem. W 2016 r . obroty grupy wyniosły 24 mld dol. RC zatrudnia 63 tys. pracowników na całym świecie. Podkreśla, że historia innowacji firmy obejmuje 95 lat. Kierownictwo Raytheonu ma siedzibę w Waltham w stanie Massachusetts, ale wyspecjalizowane oddziały są na terenie całych Stanów: dział zintegrowanych systemów obronnych (radary, systemy kierowania ogniem) mieści się w Tewksbury w Massachusetts. Dział wywiadu, rozpoznania wojskowego, łączności i usług pracuje w Dulles w Wirginii. Systemy rakietowe rozwijane są w Tucson (Arizona), a dział systemów kosmicznych i lotniczych ma centralę w McKinney w Teksasie. Koncern rozwija systemy walki elektronicznej, rozpoznania, obrony rakietowej, dowodzenia i kierowania ogniem.

Zdjęcia w gablotach pokazujące polskich i amerykańskich żołnierzy podczas ćwiczeń, nie pozostawiają wątpliwości: sojusznicy muszą sobie pomagać, a zbrojeniowy koncern z Massachusetts w USA wie, jak obronić polskie niebo.

Położone wśród bukowych zagajników rozległe centrum systemów obrony powietrznej Raytheona, producenta patriotów, robi wrażenie. W sterylnych laboratoriach i gniazdach produkcyjnych firmy, która startowała w epoce lamp elektronowych, wymyśliła mikrofalówkę i miała wkład w budowę księżycowego lądownika, dominują dziś bez reszty technologie obronne.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Rewolucyjny lek na odchudzenie Ozempic może być tańszy i kosztować nawet 20 zł
Biznes
Igor Lewenberg, właściciel Makrochemu: Niesłusznie objęto nas sankcjami
Biznes
Wojna rozpędziła zbrojeniówkę
Biznes
Standaryzacja raportowania pozafinansowego, czyli duże wyzwanie dla firm
Biznes
Lego mówi kalifornijskiej policji „dość”. Poszło o zdjęcia przestępców