Cyfrowa broń wchodzi do polskiej armii

Niedawne wprowadzenie do służby w artylerii pierwszego z sześciu zamówionych zestawów przeciwlotniczych „Pilica" to krok w kierunku upowszechnienia w wojsku cyfrowych technologii.

Aktualizacja: 15.01.2021 06:22 Publikacja: 14.01.2021 21:00

Szybkostrzelne działa „Pilicy” mogą być za słabe, by zagrozić dronom

Szybkostrzelne działa „Pilicy” mogą być za słabe, by zagrozić dronom

Foto: materiały prasowe

Wspomaganych komputerowo systemów uzbrojenia, zaprojektowanych w polskiej zbrojeniówce przybywa, ale wciąż są to pojedyncze, punktowe rozwiązania. W procesie informatyzowania oręża brakuje systemowego działania. Tak jest, gdy nie starcza pieniędzy i inwestycyjnej konsekwencji.

Jerzy Reszczyński, ekspert w dziedzinie broni artyleryjskiej, ma w pamięci obrazy z niedawnych ćwiczeń na poligonie. Twierdzi, że na zagranicznych sojusznikach wrażenie robiło tempo i precyzja zmiany kierunku ognia w wykonaniu polskich kanonierów. Towarzysze broni z Zachodu za naszymi wyraźnie nie nadążali – opisuje Reszczyński.

Okazuje się, że już od lat rodzimym artylerzystom przewagę w polu zapewnia wymyślony przez prywatną firmę WB Electronics z Ożarowa instalowany w nowoczesnych haubicach i moździerzach komputer kierowania ogniem. Dziś Topaz to już wspierający dowódców, rozwinięty system wymiany danych, który integruje komunikację na różnych szczeblach dowodzenia, i dostarcza kanonierom wiedzy z powietrznego rozpoznania o lokalizacji celów, automatycznie naprowadza i koryguje ogień. Znawcy twierdzą, że Topaz byłby po wielekroć bardziej skuteczny, gdyby nie słabość wojskowego rozpoznania, niedostatek zwiadowczych dronów i nowoczesnych radarów artyleryjskich.

Cyfrowe technologie rozwija też warszawski PIT Radwar (w składzie Polskiej Grupy Zbrojeniowej).

Radarowy system pasywnej lokacji PCL–PET działa dyskretnie: słucha sygnałów płynących z eteru, analizuje je, wykrywa cele, niczym nie zdradzając swej obecności.

Stacja radiolokacyjnego rozpoznania SPL to kolejny, inny, ale też wyjątkowo wyrafinowany sprzęt – podobnej klasy pasywne radiolokatory zdolne na podstawie śladowej emisji promieniowania elektromagnetycznego urządzeń pokładowych wrogich samolotów namierzyć i precyzyjne wskazać artylerii lokalizację powietrznych intruzów – robi na świecie tylko kilka najlepszych firm.

Zaprojektowane w PIT-Radwarze najnowsze radary artyleryjskie, takie jak Liwiec, pozwalają śledzić tor lotu pocisków wystrzelonych przez przeciwnika i rakiet, a także wskazywać lokalizacje wrogich baterii. To doskonały sprzęt, ale ma jedną, zasadnicza wadę, jest go wciąż za mało na pierwszej linii.

Orężem z epoki cyfrowej jest też testowany już w Hucie Stalowa Wola nowy transporter opancerzony „Borsuk". Znawcy twierdzą, że całe lata świetlne dzielą nowy transporter, a zwłaszcza jego zautomatyzowane, przeniesione w epokę cyfrową systemy obserwacji, uzbrojenia i komunikacji, od eksploatowanych wciąż w armii „bewupów" rosyjskiej konstrukcji. Teraz do cyfrowego arsenału dołącza „Pilica" – dzieło Zakładów Mechanicznych Tarnów. Skomputeryzowany zestaw rakietowo-artyleryjski ma stać się postrachem wrogich dronów i śmigłowców. Jest obawa, że zaprojektowany przed laty dziś może już nie sprostać najnowszym, wrogim bezpilotowcom.

Biznes
Anna Pruska, prezeska Comarchu: Ekspansja zagraniczna jest dla nas w tym roku kluczowa
Materiał Promocyjny
Tajniki oszczędnościowych obligacji skarbowych. Możliwości na różne potrzeby
Biznes
Niemcy: Europa jest otwarta na chińskie samochody, ale nie za wszelką cenę
Biznes
Firmy coraz więcej pieniędzy wydają na krajowy sport. Będzie rekord?
Biznes
Poczta Polska dostanie wielki przelew z budżetu państwa
Biznes
Igor Klaja, prezes 4F: Budujemy polskiego Adidasa