Niewidzialny zwiadowca namierzy wroga i jego pociski

Polskie ciche radary chroni tajemnica i ograniczenia eksportu. Chodzi o to, by zwiadowczy sprzęt nie dostał się w niepowołane ręce.

Aktualizacja: 20.07.2019 11:17 Publikacja: 19.07.2019 12:37

Niewidzialny zwiadowca namierzy wroga i jego pociski

Foto: Fot./Raytheon

System pasywnej lokacji PCL–PET, który nie ma nawet nazwy własnej, działa dyskretnie: słucha sygnałów płynących z eteru, analizuje je, wykrywa cel niczym nie zdradzając swej obecności.

Stacja radiolokacyjnego rozpoznania SPL to wyjątkowo wyrafinowany sprzęt – podobnej klasy pasywne radiolokatory zdolne na podstawie śladowej emisji promieniowania elektromagnetycznego urządzeń pokładowych wrogich samolotów namierzyć i precyzyjne wskazać artylerii lokalizację powietrznych intruzów. Robi na świecie tylko kilka najlepszych firm.

Marek Borejko, dyrektor Biura Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej w PGZ, wylicza nowe produkty stołecznego PIT Radwaru, które przybliżają nas do światowej czołówki przemysłu radarowego: za kilka lat gotowy będzie najnowszy unikalny polski trójwspółrzędny radar wstępnego wykrywania VHF, działający w paśmie metrowym, kłopotliwym do „uciszenia” przez pociski przeciwradiolokacyjne nieprzyjaciela. Jest jednym z największych osiągnięć polskiej radiolokacji. Potrafi namierzyć „niewidzialne” obiekty chronione technologiami stealth i uznawane za praktycznie niewykrywalne.

Trwają też zaawansowane prace nad innym obiecującym radiolokatorem Sajna. To wielofunkcyjny radar kierowania ogniem dostosowany do pracy wielokanałowej, czyli śledzenia i naprowadzania pocisków na wiele celów naraz, szykowany także do sterowania ogniem lądowej i morskiej artylerii kal. 35 mm.

Unikalne technologie

Sajna, VHF czy stacje SPL PCL–PET (passive coherent location – passive emiter tracking) z elektronicznego centrum Polskiej Grupy Zbrojeniowej, czyli PIT Radwaru, to przykłady, że rodzimy przemysł radarowy odbudowuje pozycję i może wkrótce dostarczyć zbrojeniówce wartościowych produktów i sukcesów eksportowych.

Nowe superradary powstały na fundamencie doświadczeń i wieloletniej tradycji. PIT Radwar wciąż buduje sprawdzone i cenione przez wojsko trójwspółrzędne, mobilne stacje radiolokacyjne NUR 15M Odra. Radar dzięki antenie wyniesionej na specjalnym maszcie wykrywa i identyfikuje obiekty w przestrzeni powietrznej z odległości nawet 240 km. Może też śledzić trasy przemieszczania się 255 celów jednocześnie - do tego dokładnie określać ich położenie (współrzędne) - azymut, odległość i wysokość. Ich sensory dostrzegą obiekty przelatujące na pułapie 30 km, a także bardzo nisko przemieszczające się drony. Mimo lat eksploatacji niektóre zdolności radaru są niejawne, np. możliwość wykrywania źródeł zakłóceń, czyli namierzania wrogich urządzeń walki radioelektronicznej.

Radiolokacja - narodowa specjalność

– Jeśli uda się utrzymać rozwojowy trend w dziedzinie złożonych systemów radiolokacyjnych, będziemy w wkrótce w tej dziedzinie samowystarczalni – przekonuje analityk militarny Maksymilian Dura z Defence24.

Zaprojektowany w PIT-Radwar najnowszy mobilny radar przeciwlotniczy Bystra, pierwszy polski radiolokator z anteną aktywną, odporny na zakłócenia, z komputerową obróbką sygnałów, wykrywa i wskazuje statki powietrzne nieprzyjaciela, ale też może śledzić małe obiekty: rakiety, drony, a nawet wystrzelone granaty moździerzowe. – To produkt, którego nie powstydziłby się żaden z czołówki producentów sprzętu radiolokacyjnego na świecie – dodaje Michał Likowski szef pisma "Raport WTO". Przypomina, że wojskowa radiolokacja była przez dekady naszą narodową specjalnością. – Moglibyśmy odzyskać pozycję, potrzebne jest tylko konsekwentne wsparcie dla radarowej branży – mówi Likowski.

Już w Afganistanie swoje zalety potwierdziła np. stacja rozpoznania artyleryjskiego Liwiec, która pozwala śledzić tor lotu pocisków artyleryjskich wystrzelonych przez przeciwnika i rakiet, a także wskazywać lokalizacje wrogiej baterii a także dokładnie wyliczyć miejsca trafienia.

Radary dla patriotów i Narwi

Najnowsze polskie radary i całe systemy kierowania ogniem artylerii, które są w stanie błyskawicznie analizować informacje o wrogich statkach powietrznych, automatycznie wskazywać cele bateriom armat czy rakiet (pozwalając dowódcom w kilka sekund wydać rozkaz otwarcia ognia), będą już za trzy lata wspierać instalowane na pozycjach bojowych w kraju amerykańskie Patrioty. Takie jest zadanie m.in. radaru P-18 PL czy Systemu Pasywnej Lokacji PCL-PET. Jest już pewne, że najnowsze radiolokatory brane są pod uwagę jako element systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu.

Dyrektor Borejko twierdzi, że radarowy sprzęt najnowszej generacji to znak, iż dojrzewamy do budowy własnymi siłami przyszłej przeciwlotniczej tarczy Narew. – Wybierając oręż dla Narwi powinniśmy czerpać z własnych opracowań. W końcu ze środków własnych PIT Radwar – PGZ i dzięki dofinansowaniu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju wydaliśmy na badania i konstrukcje nowych radarów setki milionów złotych. Szkoda byłoby tych pieniędzy – mówi Borejko.

System pasywnej lokacji PCL–PET, który nie ma nawet nazwy własnej, działa dyskretnie: słucha sygnałów płynących z eteru, analizuje je, wykrywa cel niczym nie zdradzając swej obecności.

Stacja radiolokacyjnego rozpoznania SPL to wyjątkowo wyrafinowany sprzęt – podobnej klasy pasywne radiolokatory zdolne na podstawie śladowej emisji promieniowania elektromagnetycznego urządzeń pokładowych wrogich samolotów namierzyć i precyzyjne wskazać artylerii lokalizację powietrznych intruzów. Robi na świecie tylko kilka najlepszych firm.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Setki tysięcy Rosjan wyjedzie na majówkę. Gdzie będzie ich najwięcej
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie