W październiku rząd w Berlinie postanowił zawiesić licencje eksportowe broni do Arabii Saudyjskiej po zamordowaniu w Stambule dziennikarza J. Khashoggiego. Niemcy postanowiły wstrzymać też zatwierdzone wcześniej dostawy, o ile były w nich podzespoły niemieckiej produkcji, co rozwścieczyło sojuszników i producentów. W kwietniu Berlin przedłużył ten zakaz. 

Postępowanie uruchomione przez Airbusa dotyczyłoby systemu zabezpieczenia granicy Arabii z Jemenem, złożonego z radarów, dronów i stanowisk dowodzenia dla straży; kontrakt ma wartość 3 mld euro, z czego miliard jest nadal w zawieszeniu - podali informatorzy. - Nie jest to broń zaczepna, ale system zabezpieczenia granicy - stwierdził jeden z nich.

- Zamierzamy wystąpić z powodu powstania niedoboru. Chcemy zmusić niemiecki rząd do zdecydowania teraz - powiedziała jedna z tych osób pod warunkiem zachowania jej anonimowości.

Airbus nie chciał odnieść się do tego. Rząd niemiecki stwierdził, że nie może wypowiadać się na temat żądań o odszkodowanie w związku z jego polityką sprzedaży broni, dopóki nie ma do czynienia z konkretami.

Na tym etapie nie wiadomo, gdzie w Niemczech i kiedy można by wystąpić z takim roszczeniem.

Airbus musiał z powodu niemieckiego embarga odpisać 300 mln euro na nie wykonany kontrakt; uważa, że ma obowiązek wszczęcia postępowania, aby pokazać klientom, akcjonariuszom i dostawcom, że robi wszystko dla zrealizowania kontraktu - wyjaśniono.

W lutym ludzie z Airbusa podali, że firma postanowiła zmienić koncepcję wojskowego samolotu transportowego C295 montowanego w Hiszpanii, aby usunąć z niego komponenty niemieckie.