Za pomocą serwisu społecznościowego atakował celebrytów, rywali politycznych, wszystkich, którzy zaszli mu za skórę, nie zważając na swoich doradców, którzy ostrzegali, że może się w ten sposób wpędzić w problemy prawne. Teraz się okazuje, że lepiej by było, gdyby prezydent Donald Trump posłuchał ich rad, bo jego wpisy na Twitterze mogą go faktycznie pogrążyć.
Wziął je pod lupę Robert S. Mueller III, który przewodniczy śledztwu w sprawie zarzutów o ingerencję Rosji w ostatnie wybory prezydenckie w USA. Szczególnie zainteresowany jest atakami prezydenta skierowanymi przeciwko byłemu szefowi FBI Jamesowi B. Comeyowi oraz prokuratorowi generalnemu Jeffowi Sessionsowi. Wpisy te powstały w okresie, gdy Donald Trump w prywatnych kontaktach naciskał tych dwóch urzędników wysokiego szczebla, którzy są świadkami w tej sprawie, aby doprowadzili do zaniechania śledztwa.
Mueller będzie rozpatrywał wpisy na Twitterze pod kątem tego, czy Trump próbował utrudnić śledztwo poprzez wykorzystywanie swojego stanowiska w celu zastraszania świadków i naciskania na stróżów prawa, aby zaniechali postępowania.
Czytaj także: Donald Trump nie może blokować na Twitterze. To łamie konstytucję
Wpisy w tym serwisie interpretowane będą w kontekście różnych zdarzeń, m.in. spotkania Trumpa z Comeyem, podczas którego prezydent prosił go o lojalność, raportów dowodzących o tym, że Trump próbował zwolnić Roberta Muellera, czy też rzekomych zabiegów prezydenta skierowanych na zwolnienie Sessionsa i zastąpienie go osobą lojalną w stosunku do Trumpa.