Trump na Twitterze: Wirtualny miecz obosieczny

Od lat Trump używał Twittera jako najskuteczniejszej broni. Teraz jego wpisy są przedmiotem śledztwa.

Aktualizacja: 30.07.2018 20:56 Publikacja: 30.07.2018 18:58

Donald Trump uważa, że Mueller i „gang trzynastu wściekłych demokratów” nie znajdą dowodów na współp

Donald Trump uważa, że Mueller i „gang trzynastu wściekłych demokratów” nie znajdą dowodów na współpracę z Rosjanami

Foto: AFP

Za pomocą serwisu społecznościowego atakował celebrytów, rywali politycznych, wszystkich, którzy zaszli mu za skórę, nie zważając na swoich doradców, którzy ostrzegali, że może się w ten sposób wpędzić w problemy prawne. Teraz się okazuje, że lepiej by było, gdyby prezydent Donald Trump posłuchał ich rad, bo jego wpisy na Twitterze mogą go faktycznie pogrążyć.

Wziął je pod lupę Robert S. Mueller III, który przewodniczy śledztwu w sprawie zarzutów o ingerencję Rosji w ostatnie wybory prezydenckie w USA. Szczególnie zainteresowany jest atakami prezydenta skierowanymi przeciwko byłemu szefowi FBI Jamesowi B. Comeyowi oraz prokuratorowi generalnemu Jeffowi Sessionsowi. Wpisy te powstały w okresie, gdy Donald Trump w prywatnych kontaktach naciskał tych dwóch urzędników wysokiego szczebla, którzy są świadkami w tej sprawie, aby doprowadzili do zaniechania śledztwa.

Mueller będzie rozpatrywał wpisy na Twitterze pod kątem tego, czy Trump próbował utrudnić śledztwo poprzez wykorzystywanie swojego stanowiska w celu zastraszania świadków i naciskania na stróżów prawa, aby zaniechali postępowania.

Czytaj także: Donald Trump nie może blokować na Twitterze. To łamie konstytucję

Wpisy w tym serwisie interpretowane będą w kontekście różnych zdarzeń, m.in. spotkania Trumpa z Comeyem, podczas którego prezydent prosił go o lojalność, raportów dowodzących o tym, że Trump próbował zwolnić Roberta Muellera, czy też rzekomych zabiegów prezydenta skierowanych na zwolnienie Sessionsa i zastąpienie go osobą lojalną w stosunku do Trumpa.

Obrońca Rudolph Giuliani

Prawnicy Donalda Trumpa argumentują, że nic z tego, co Mueller zgromadził, nie kwalifikuje się jako argument potwierdzający „utrudnianie śledztwa".

Ich zdaniem większość działań prezydenta rozpatrywanych przez Muellera, w tym zwolnienie Comeya, podpadają pod zakres działalności Trumpa jako najwyższej osoby w państwie. Stwierdzili, że prezydent nie powinien też być przesłuchiwany w tej sprawie.

Głównym prawnikiem obrony Trumpa jest słynny były burmistrz Nowego Jork Rudolph Giuliani. Jego zdaniem zainteresowanie wpisami Trumpa na Twitterze to desperacka próba pogrążenia prezydenta. „Jak ktoś chce utrudniać śledztwo, robi to dyskretnie i po cichu, a nie publicznie" – skomentował Giuliani, nawiązując do śledztwa przeciwko Richardowi M. Nixonowi i Billowi Clintonowi, którzy oskarżani byli o prywatne działania mające na celu wpłynięcie na zmianę zeznań świadków.

W poniedziałek w wywiadach Giuliani wydawał się bagatelizować ideę współpracy z Rosją, twierdząc, że to, o co Trump jest podejrzewany, czyli zmowa (ang. collusion) – w tym przypadku z Rosją – nie jest w ogóle przestępstwem.

– Patrzę na federalny kodeks karny i nie widzę tu przestępstwa określanego jako collusion – stwierdził w programie na kanale Fox News – więc nie wiem czy „współdziałanie z Rosjanami" w ogóle jest przestępstwem. Hakowanie to przestępstwo. Ale prezydent się tego nie dopuścił. Nie płacił też za hakowanie – argumentował prawnik prezydenta.

Trudno o twarde dowody

Jeżeli Robert Mueller zdecyduje się na oskarżenie prezydenta o utrudnianie śledztwa, będzie potrzebował wiarygodnych świadków oraz dowodów, że Trump miał przestępcze zamiary. I tu pojawiają się schody. Najbardziej wiarygodnymi świadkami byliby Comey i Sessions. Ci jednak już są przedmiotem ataków ze strony Trumpa i jego sprzymierzeńców, które podważają ich pozycję. Co do kryminalnych zamiarów Mueller może je określić w przesłuchaniu Trumpa, ale nie znajdzie twardych dowodów. – Rzadko kiedy jest zapis tego, że ktoś powiedział: zamierzam popełnić przestępstwo. Dlatego w tym przypadku śledczy potrzebują dodatkowych dowodów, aby poprzeć swoje argumenty – powiedział cytowany przez „New York Timesa" specjalista od prawa prof. Samuel W. Buell z Duke University.

Nie wiadomo na razie, którą drogę wybierze Mueller, gdy zdecyduje, że ma wystarczające argumenty, aby udowodnić, że Trump popełnił przestępstwo. Zdaniem Giulianiego Mueller zastosuje się do wytycznych Departamentu Sprawiedliwości z czasów Nixona i Clintona, według których urzędujący prezydent nie może być postawiony w stan oskarżenia. Jeżeli Mueller nie zdecyduje się iść do sądu z oskarżeniami przeciwko prezydentowi, będzie mógł przesłać swój raport do Kongresu, aby ustawodawcy zdecydowali o tym, czy rozpocząć procedurę impeachmentu czy nie.

Gang wściekłych demokratów

W piątek prezydent Trump naśmiewał się ze śledczych za to, że chcą analizować jego wpisy na Twitterze. „Fałszywe polowanie na czarownice trwa" – stwierdził.

„Robert Mueller i jego gang trzynastu wściekłych demokratów nie jest w stanie znaleźć dowodów na współpracę [z Rosjanami], więc zabrali się za moje wpisy na Twitterze" – dodał Trump. Zaprzeczył też oskarżeniom wysuwanym z innej strony śledztwa rosyjskiego i potwierdzanym w ubiegłym tygodniu przez jego byłego osobistego prawnika Michaela Cohena. Trump powiedział, że nie wiedział nic o spotkaniu, do którego miało dojść w 2016 r. w Trump Tower, między jego synem a rosyjskim prawnikiem twierdzącym, że ma informacje mogące pogrążyć Hillary Clinton.

„Wygląda mi na to, że ktoś zmyśla różne historie, żeby chronić swoją skórę" – napisał Trump na Twitterze, nawiązując do śledztwa federalnego, którego przedmiotem jest Michael Cohen.

Za pomocą serwisu społecznościowego atakował celebrytów, rywali politycznych, wszystkich, którzy zaszli mu za skórę, nie zważając na swoich doradców, którzy ostrzegali, że może się w ten sposób wpędzić w problemy prawne. Teraz się okazuje, że lepiej by było, gdyby prezydent Donald Trump posłuchał ich rad, bo jego wpisy na Twitterze mogą go faktycznie pogrążyć.

Wziął je pod lupę Robert S. Mueller III, który przewodniczy śledztwu w sprawie zarzutów o ingerencję Rosji w ostatnie wybory prezydenckie w USA. Szczególnie zainteresowany jest atakami prezydenta skierowanymi przeciwko byłemu szefowi FBI Jamesowi B. Comeyowi oraz prokuratorowi generalnemu Jeffowi Sessionsowi. Wpisy te powstały w okresie, gdy Donald Trump w prywatnych kontaktach naciskał tych dwóch urzędników wysokiego szczebla, którzy są świadkami w tej sprawie, aby doprowadzili do zaniechania śledztwa.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 765
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762