Biden, który w środę przyjął ostrzejszy i bardziej agresywny ton niż w czasie pierwszej debaty z jego udziałem, drwił ze stwierdzeń Harris, która przekonywała, że jej plan reformy systemu ubezpieczeń zdrowotnych nie będzie wymagał podwyżki podatków dla klasy średniej, ani likwidacji prywatnych ubezpieczycieli. Harris proponuje połączenie istniejących systemów ubezpieczeń Medicare (rządowy program zapewniający ubezpieczenie zdrowotne osobom powyżej 65. roku życia i niepełnosprawnym) i Medicare Advantage (prywatne ubezpieczenia zdrowotne) i objęcie takim systemem całej populacji USA.
- Niezależnie od tego jak zetnie się koszty tego planu, będzie on kosztował 3 biliony dolarów. Podatki dla klasy średniej będą musiały pójść w górę, nie w dół. Po trzecie - to wyeliminuje ubezpieczenia oparte o pracodawcę - wyliczał Biden.
Harris odparła, że Biden w swoich zarzutach jest "nieprecyzyjny" i zarzuciła mu, że jego pomysł, aby reformować ubezpieczenia zdrowotne w oparciu o reformę Baracka Obamy zwaną jako Obamacare, pozostawi miliony Amerykanów poza systemem ubezpieczeń.
- Być Demokratą ubiegającym się o urząd prezydenta w 2019 roku i startować bez planu, który obejmie wszystkich, to moim zdaniem jest niewytłumaczalne - twierdziła Harris.
Pomysły Harris w kwestii ubezpieczeń były jednak atakowane również przez innych uczestników debaty. Senator Michael Bennet, podobnie jak Biden, stwierdził, że plan Harris doprowadzi do likwidacji prywatnych ubezpieczeń i dodatkowego opodatkowania klasy średniej.
Harris została zaatakowana również przez kongresmenkę Tulsi Gabbard za sposób, w jaki pełniła funkcję prokuratora generalnego w Kalifornii.
- Wsadziła ponad 1500 osób do więzienia za naruszenia prawa w kwestii zażywania marihuany, a potem śmiała się, gdy pytano ją, czy sama kiedyś paliła marihuanę - wytykała jej Gabbard.
Biden w swoim wystąpieniu otwierającym debatę mówił o znaczeniu różnorodności amerykańskiego społeczeństwa, przeciwstawiając swoje słowa atakom Donalda Trumpa na cztery kongresmenki, wywodzące się z mniejszości etnicznych.
- Panie prezydencie, to jest Ameryka, jesteśmy silni i wielcy z powodu różnorodności, a nie mimo niej - przekonywał.
- Postawmy sprawę jasno, kochamy ją (Amerykę), nie opuścimy jej, zostaniemy i z pewnością nie zostawimy jej panu - dodał Biden.