Jak informuje „The Guardian”, rządowy fotograf miał wypełnić pustą przestrzeń w miejscu "gdzie kończył się tłum”. Donald Trump miał interweniować w tej sprawie w pierwszym dniu swojej prezydentury, po tym jak rozgniewał go obraz pokazujący, że na inauguracji Baracka Obamy w 2009 roku zjawiło się więcej osób.
Czytaj także: Inauguracja Donalda Trumpa - relacja z uroczystości
Szczegóły w tej sprawie ujawnił inspektor generalny amerykańskiego departamentu spraw wewnętrznych w raportach dochodzeniowych wydanych „Guardianowi" na mocy ustawy o wolności informacji. Rzucają one nowe światło na początek prezydentury Trumpa. Biały Dom fałszywie twierdził wówczas, że Trump przyciągnął największą publiczność inauguracyjną.
„The Guardian” podkreśla, że o poranku, w pierwszym dniu swojej prezydentury, Trump dzwonił do dyrektora NPS, Michaela Reynoldsa. Gazeta podkreśla również, że Sean Spicer, ówczesny sekretarz prasowy Białego Domu, wielokrotnie dzwonił do urzędników NPS w sprawie bardziej korzystnych zdjęć.