Ochrona prywatności a prawo pracodawcy do ingerencji w służbową pocztę elektroniczną zatrudnionych

Nie ma przepisów, które wprost regulowałyby prawo pracodawcy do ingerencji w służbową pocztę elektroniczną zatrudnionych. W tym zakresie trzeba się kierować orzecznictwem najwyższych sądów europejskich.

Aktualizacja: 22.02.2018 07:00 Publikacja: 22.02.2018 01:00

Ochrona prywatności a prawo pracodawcy do ingerencji w służbową pocztę elektroniczną zatrudnionych

Foto: 123RF

Kwestia prawa pracownika do prywatności w związku z dostępem pracodawcy do służbowej poczty jest uregulowana zaledwie w kilku krajach europejskich. Jednak sensowne jej uregulowanie w bardzo ścisły sposób nie wydaje się możliwe. Dużo się bowiem zmienia, zarówno jeżeli chodzi o rozwój technologii, jak też gdy chodzi o środki komunikacji używane przez pracowników. Jeszcze więcej dzieje się w naszych głowach, czyli w powszechnej świadomości, jeśli chodzi o fundamentalne prawo do prywatności.

Zewnętrzny nadzór

Ta nieuchronna dynamika rzeczywistości powoduje, że prawo pracy w tym obszarze kształtuje się w sposób coraz bardziej kazuistyczny. Przy czym decydujące znaczenie mają wyroki wydawane przez dwa super trybunały europejskie. W przypadku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zakres orzekania jest o tyle szczególny, że jego przedmiotem są rozstrzygnięcia organów krajowych i tym samym – przepisy prawa krajowego. Jest to w gruncie rzeczy o wiele dalej idące orzecznictwo, niż decydowanie w poszczególnych sprawach. Precedensy, które rozpoznaje Trybunał, w pewnym sensie są jedynie pretekstem, aby ocenić system prawny poszczególnych państw z punktu widzenia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Wiara we wpływ rozstrzygnięć Trybunału nie jest może nieograniczona, ale jednak. Opiera się ona na założeniu, że strona postępowania krajowego, która uważa się za pokrzywdzoną, wniesie sprawę do Trybunału (kierując ją przeciwko rządowi państwa), a ten wyda rozstrzygnięcie analogiczne, jak w sprawie stanowiącej precedensowy punkt odniesienia.

Dwie instancje, dwa poglądy

Z punktu widzenia ochrony prywatności sprawa pewnego młodego rumuńskiego inżyniera Bogdana Mihai Bărbulescu stała się ważniejsza niż ustawy wielu poszczególnych państw. W tej sprawie na przestrzeni 20 miesięcy między styczniem 2016 r. i wrześniem 2017 r. dwie instancje Trybunału w Strasburgu wydały dwa orzeczenia zasadniczo odmienne i jednocześnie wyznaczające państwom – stronom Konwencji – kierunek rozstrzygania sporów o prywatność pracownika w związku z używaniem służbowego maila.

Mówiąc w pewnym uproszczeniu, pierwszy wyrok, wydany 12 stycznia 2016 r. przez zwykły skład Trybunału, był korzystniejszy dla pracodawców. Zaakceptował prawidłowość orzeczenia sądów rumuńskich. Natomiast rozstrzygnięcie odwoławcze Wielkiej Izby Trybunału idzie zdecydowanie w drugą stronę. Przy kilku zdaniach odrębnych uznaje naruszenie artykułu 8 Konwencji – czyli naruszenie prawa do prywatności, którego dopuścił się rumuński pracodawca, a co zaakceptowały rumuńskie sądy.

Podstawowy cykl orzekania w tej sprawie, która zaczęła się ponad 10 lat temu, polegał na tym, że Bărbulescu został zwolniony z pracy za to, że wbrew zakazowi pracodawcy używał komunikatora do korespondencji z bratem i narzeczoną. Dwie instancje sądów rumuńskich uznały, że pracodawca miał prawo zwolnić Bărbulescu na tej podstawie. Podobnie przyjął zwykły skład Trybunału. Przy czym rozstrzygnięcie przed Trybunałem Praw Człowieka dotyczy już potwierdzenia okoliczności, iż działanie sądów rumuńskich stanowi naruszenie artykułu 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, gwarantującego co do zasady prawo do prywatności.

W krótkim tekście nie sposób przedstawić całego rozumowania Wielkiej Izby Trybunału w wyroku z 5 września 2017 r. Uważam jednak, że prawnik zajmujący się problematyką prawa pracownika do prywatności powinien się nad tym wyrokiem pochylić i uważać je za swoistą biblię w temacie prywatności. Aczkolwiek, w przeciwieństwie do oryginału, ta biblia może być źródłem mądrości najwyżej przez kilka lat.

Wiara i idealizm

W tym przypadku warto jeszcze raz zauważyć zupełnie szczególny sposób funkcjonowania systemu prawnego w ogólności. Polski ustawodawca w zasadzie nie zajął się problematyką prywatności. Może jest to słuszne, ale moim zdaniem brak takiej regulacji nie jest wynikiem wyrafinowania naszego systemu (oddającego decyzję w tak zmiennej materii międzynarodowym gremiom sądowym), lecz raczej jego ociężałości. Jakby nie było, w zakresie sposobu obowiązywania prawa pracy, także w Polsce, jesteśmy świadkami unikalnych zmian.

Wyrok Wielkiej Izby liczy 56 gęsto zapisanych stron w języku angielskim (o ile wiem, w przeciwieństwie do rozstrzygnięć organów unijnych, nie istnieje tu obowiązkowa polska wersja wyroku). Zawiera on streszczenie nie tylko samej sprawy, ale też wszystkich aktów prawnych, które mogłyby służyć za podstawę orzekania. Przywołuje stanowiska niektórych rządów (bardzo niewielu) i organizacji pracodawców. Wreszcie zawiera wykład podstawowych wartości obowiązujących – zdaniem Trybunału – wszystkie państwa będące stronami Konwencji.

Jest w tym oczywiście mnóstwo wiary i idealizmu, zarówno co do istnienia i obowiązywania tych wspólnych wartości, jak i co do możliwości ich ochrony w tym właśnie sądowym trybie. Uzasadnienie takich wyroków jest siłą rzeczy mało prawnicze, by tak rzec. Przepisów, do których można się bowiem odwołać w takiej sprawie, jak również orzeczeń – własnych orzeczeń Trybunału – jest niewiele. Ale takie wyroki budzą po prostu wiarę w moc prawa, które przecież nie ma być urzędniczym dłubaniem w mętnych przepisach. W swoich zasadniczych ideach ma stanowić wyraz poglądów moralnych, które albo obowiązują, albo chcemy, aby obowiązywały w społeczeństwie, które będziemy uważali za cywilizowane.

Zdaniem autora

Michał Tomczak, adwokat, prowadzi Kancelarię Adwokacką Tomczak & Partnerzy

Jestem ciekaw, jak polski sąd pracy w sprawie o prywatność zareaguje na powołanie się wprost na przejrzyste, mądre tezy zawarte w wyroku Trybunału. Bo przecież koniec końców od tego zależy, czy kraje, które formalnie wierzą w art. 8 Konwencji i prawo do prywatności, na pewno pod tym pojęciem rozumieją to samo. Wiadomo, że stronami Konwencji są państwa o bardzo różnych standardach cywilizacyjnych, czy też zasadniczo różniące się co do rozumienia znaczenia prawa jako źródła ochrony jednostki przed państwem. Z drugiej strony, nawet jeżeli próba wdrożenia standardu nie od razu i nie wszędzie przyniesie efekt, to pewne jest, że bez jej podjęcia nie osiągniemy postępu w kwestii ochrony podstawowych praw jednostki. ?

Kwestia prawa pracownika do prywatności w związku z dostępem pracodawcy do służbowej poczty jest uregulowana zaledwie w kilku krajach europejskich. Jednak sensowne jej uregulowanie w bardzo ścisły sposób nie wydaje się możliwe. Dużo się bowiem zmienia, zarówno jeżeli chodzi o rozwój technologii, jak też gdy chodzi o środki komunikacji używane przez pracowników. Jeszcze więcej dzieje się w naszych głowach, czyli w powszechnej świadomości, jeśli chodzi o fundamentalne prawo do prywatności.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów