– Taki system rozliczeń pozwoli na bieżący monitoring i kontrolę, czy pieniądze z udzielonej dotacji są wydatkowanie zgodnie z ich przeznaczeniem – uważa Ministerstwo Sprawiedliwości.
Problem w tym, że to właśnie ono zostało bardzo surowo ocenione przez Najwyższą Izbę Kontroli w sprawie wydatkowania pieniędzy funduszu.
Ministerstwo Sprawiedliwości nie zapewnia adekwatnej i skutecznej pomocy ofiarom przestępstw. Wydaje pieniądze na CBA i straż pożarną, zamiast wspomóc pokrzywdzonych – taki wniosek płynął z raportu NIK.
Padały też konkretne kwoty. Z 385 mln zł, które wpłynęły do funduszu w 2016 r., na bezpośrednią pomoc ofiarom przestępstw wydano jedynie 16 mln zł. To nie wszystko. W 2015 r. policja zarejestrowała ok. 800 tys. przestępstw, a pomoc z funduszu otrzymało zaledwie 24 tys. osób. I dalej: w pierwszym kwartale 2017 r. na koncie FS zgromadzono prawie 463 mln zł, a w odpowiedzi resort zmniejszył kwotę dotacji z 800 do 600 tys. zł. Kolejny zarzut: w planie finansowym na 2017 r. zaplanowano wprawdzie zadania na kwotę 117,9 mln zł, ale z organizacjami podpisano umowy jedynie na 16,36 mln zł (13,9 proc.).
– MS nie wdrożyło mechanizmów oceny efektywności funkcjonowania FS. Działania resortu nie pozwoliły też na likwidację barier w dostępie do pomocy z pieniędzy funduszu – wytyka dalej NIK. Resort złamał też prawo, przekazując Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu 25 mln zł z FS w 2017 r. NIK zapowiada w tej sprawie wniosek o naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Już po zakończeniu kontroli NIK (na początku 2018 r.) resort zapowiedział, że za ponad 100 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości zostanie zakupiony sprzęt ratowniczy dla OSP w całej Polsce.
Sprawa była na tyle poważna, że funkcjonowaniem funduszu zainteresował się rzecznik praw obywatelskich. Pytał ministra sprawiedliwości wprost, na co przeznaczył pieniądze, kto konkretnie je otrzymał i co zdecydowało o wyborze konkretnego stowarzyszenia.