Wiliński: Białoruś zmienią kobiety i presja międzynarodowa

Wykorzystaliśmy wszystkie formalne i nieformalne środki, by nasi rodacy odzyskali wolność. Teraz chcemy zaskarżyć władze Białorusi – mówi adwokat Tomasz Wiliński, wspólnik zarządzający w kancelarii Wiliński Legal, pełnomocnik trzech obywateli RP zatrzymanych w czasie protestów w Mińsku.

Aktualizacja: 17.08.2020 10:45 Publikacja: 16.08.2020 19:48

Wiliński: Białoruś zmienią kobiety i presja międzynarodowa

Foto: AFP

Jak długo w białoruskim areszcie byli pana klienci?

Informację o prawdopodobnym zatrzymaniu otrzymałem wieczorem w poniedziałek od rodziny Witolda Dobrowolskiego. Kacper Sienicki i Witold ostatni kontakt z rodzinami mieli w poniedziałek, a areszt w Żodzinie opuścili w czwartek. Moja praca w tym czasie polegała na potwierdzeniu ich zatrzymania, wykluczeniu innych scenariuszy, ustaleniu miejsca przetrzymywania i okoliczności zatrzymania. Szukaliśmy świadków zdarzenia.

Czytaj także: Cichanouska ogłosi się prezydentem Białorusi

Jak od kuchni wyglądały poszukiwania miejsca ich pobytu i proces wydobycia?

Był to skomplikowany proces, którego wszystkich szczegółów nie mogę ujawnić. Podstawowym zadaniem było uruchomienie procedury dyplomatycznej i praca Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Mińsku. Niezależnie od tych działań uruchomiłem wszystkie kontakty po stronie białoruskiej i na arenie międzynarodowej. Szybko nawiązałem kontakt z prawnikami Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, innych organizacji pozarządowych. Pomogła mi Olga, obywatelka Białorusi, której nazwiska nie podam, by jej nie narażać. Pomogli też miejscowi adwokaci. Przekazywali mi informacje od swoich klientów o możliwych miejscach pobytu Polaków oraz okolicznościach zdarzenia. Zarazem byli gotowi do obrony Polaków przed sądem. I tak już w nocy z poniedziałku na wtorek mieliśmy informację, że Witold był na komisariacie w Mińsku, a następnie został przewieziony w inne miejsce przesłuchań. W kilka kolejnych godzin ustaliliśmy, że dwóch Polaków przetransportowano do Żodzina. Tej informacji nie był jednak w stanie potwierdzić nam konsul. Nikt nie znał listy osób zatrzymanych i miejsc ich ulokowania. List nie było lub były nieaktualne. Dzięki uruchomieniu sieci kontaktów i zaangażowaniu wielu osób, niezliczonej liczby rozmów przez komunikatory dość szybko ustaliliśmy miejsce pobytu Rolanda Łysowa skazanego na karę administracyjną 675 rubli i zwolnionego z aresztu w Mińsku. W sprawie Polaków interweniowali też poseł Michał Szczerba, senator Aleksander Pociej, europoseł Robert Biedroń. Aktywność była na wszelkich płaszczyznach. Po nieoficjalnym zlokalizowaniu miejsc pobytu Polaków byliśmy przygotowani na uruchomienie każdej procedury, od wydobycia ich z aresztu, zwolnienia, wydania ich Polsce w ramach umowy bilateralnej pomiędzy RP a Białorusią o pomocy prawnej i stosunkach prawnych w sprawach karnych, procedury deportacyjnej, ekstradycyjnej czy nawet w ramach przekazania skazanego do odbywania kary w kraju pochodzenia. Nie tyle bowiem istotne były okoliczności, w jakich ich zatrzymano, ile zarzuty, jakie Białoruski Komitet Śledczy może postawić.

W tym czasie opinia publiczna zaczęła się dowiadywać o sposobie traktowania więźniów.

Mieliśmy świadomość, że zatrzymani są bici, torturowani, że funkcjonariusze znęcają się nad nimi psychicznie, zmuszają do powtarzania haseł pochwalnych na rzecz prezydenta czy śpiewania pieśni na cześć milicji. Wiedzieliśmy, że wielu zatrzymanych ma bardzo poważne obrażenia. Dlatego sprawdziliśmy również szpitale. Staraliśmy się zapewnić zatrzymanym podstawowe prawa oraz na tyle wpłynąć na władzę, by Polacy zostali potraktowani humanitarnie.

Na jakiej podstawie zatrzymano pana klientów?

Podobnie jak większość: za udział w nielegalnym zgromadzeniu, za udział w protestach przeciw władzy. Witek i Kacper polecieli do Mińska jako fotoreporterzy. Nie występowali o akredytację, bo i tak by jej nie dostali i zarazem zablokowaliby sobie możliwość wjazdu na Białoruś. W istocie zostali zatrzymani jako dziennikarze.

Gdyby nie te szeroko zakrojone interwencje, jak długo mógłby trwać ich areszt?

Na Białorusi okresy zatrzymania czy aresztowania są podobne jak w Polsce. Nie można więc przetrzymywać dłużej niż 72 godziny bez postawienia formalnego zarzutu. Wiedzieliśmy, że inni zatrzymani bez dostępu do obrońcy są skazywani na kary kilku, kilkunastu dni pozbawienia wolności, innym zarzuca się czyny zagrożone surowymi karami, powyżej ośmiu lat. Obawialiśmy się scenariusza, że Polacy staną przed sądem bez tłumacza, obrońcy, możliwości obrony, zostaną ukarani i przewiezieni do odbycia kary. W takiej sytuacji przekazanie ich Polsce mogłoby zająć nawet więcej niż miesiąc. To było możliwe, bo w tym czasie faktycznie wymierzano kary w niejasnych okolicznościach, wręcz taśmowo, w błyskawicznym tempie. Zwracaliśmy się do władz białoruskich o możliwość osądzenia Polaków przez polskie sądy. Nieoficjalnie próbowaliśmy wpłynąć na mundurowych, aby ułatwili zwolnienie Polaków bez prowadzenia jakiegokolwiek postępowania. Byłem gotów lecieć do Mińska i walczyć o klientów na miejscu.

Czy Polakom zapewniono dostęp do adwokata?

Nie. Nawet po ustaleniu miejsca pobytu nie uznawano prawa do widzenia adwokackiego czy konsularnego. Z zatrzymanymi nie mogli się skontaktować bezpośrednio ani adwokaci, ani służby konsularne. Pozostawała walka o zatrzymanych wszelkimi dostępnymi metodami i zapewnienie im bezpieczeństwa wewnątrz oraz po zwolnieniu.

Czy wszyscy zatrzymani Polacy posługiwali się językiem rosyjskim?

Nie wszyscy podpisali protokół zatrzymania i nie wszyscy deklarowali znajomość języka rosyjskiego. Co do zasady nie można więc było takiego zatrzymanego postawić przed sądem bez dostępu do tłumacza. Zapytanie o tłumacza języka polskiego pozwalało ustalić, że w danym miejscu jest Polak. Każde takie zapytanie ułatwiało służbom konsularnym aktualizację informacji o liczbie zatrzymanych Polaków i możliwych miejscach ich pobytu. Najdłużej trwało zwolnienie Kacpra, który deklarował znajomość języka rosyjskiego i którego nazwisko było błędnie wpisywane na listach osób zatrzymanych.

W takich sytuacjach jak te powyborcze zatrzymania na Białorusi hasła praworządność, prawa człowieka, państwo prawa zaczynają nabierać namacalnego wymiaru.

Tak to wygląda. Jestem jednym z adwokatów, którzy wspierali osoby zatrzymane w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu i Wilczej 7 sierpnia 2020 r. Przy tej sprawie wskazuje się na utrudnianie zatrzymanym dostępu do adwokatów, ograniczanie prawa do obrony, niegodne traktowanie, nieproporcjonalność stosowanych środków, naruszanie praw człowieka etc. Takie pojęcia, jak praworządność, prawa człowieka czy państwo prawa, w takiej sytuacji nabierają namacalnego wymiaru. Wydarzenia na Białorusi z ostatnich dni pokazują, co się może wydarzyć, gdy te normy nie są przestrzegane, a procesy są narzędziem w rękach władzy. Zatrzymania na Białorusi dotyczyły przypadkowych osób. Bito je, znieważano, znęcano się nad nimi, skazywano bez możliwości obrony. Na Białorusi nie zadziałał żaden mechanizm prewencyjny zapobiegania torturom czy innym niedozwolonym formom traktowania osób pozbawionych wolności.

Pana klienci również zostali pobici?

Tak. Wszyscy to potwierdzili. Wobec każdego z nich przez wiele godzin stosowano tortury. Bito ich pałkami, pięściami, kopano, poniżano. Teraz po powrocie sami opowiadają o tym, czego doświadczyli. W tej chwili najważniejsze, że żyją, że nie mają połamanych nóg, rąk.

Jak do tej sytuacji ma się prawo międzynarodowe? Mamy 2020 rok, a w Europie, u bram Unii, ludzie są torturowani.

Prawo międzynarodowe na różnych poziomach gwarantuje prawo do adwokata, do obrony czy równego traktowania. Mowa też o zakazie tortur. Ale wdrażanie jakiejkolwiek procedury prawa międzynarodowego wymaga czasu. Kilku dni, kilkunastu, miesiąca, czasem więcej. My musieliśmy podejmować kroki wyjątkowe, zmierzające do jak najszybszego zwolnienia zatrzymanych. Stąd presja polityczna, medialna i nacisk organizacji międzynarodowych. Zapewnienie pomocy konsularnej i prawnej. Wykorzystanie prywatnych kontaktów. Zastosowano wszystkie dostępne instrumenty, by zapewnić naszym obywatelom bezpieczeństwo i ochronić ich życie. I tak naprawdę na tym – a nie na stosowaniu formalnych procedur – skupialiśmy się najbardziej. Tym bardziej że nie mieliśmy żadnej informacji, w jakiej kondycji są moi klienci. Nie mieliśmy też dostępu do dokumentacji. Wszelkie pisma, wnioski, wiadomości mogły być na pewnym stopniu ogólności. Nie mogliśmy czegokolwiek zaskarżyć, nie mając podstawowych informacji. Rozprawy odbywały się niekonwencjonalnie, a liczba zatrzymanych rosła. Tu była największa trudność – i w braku kontaktu z zatrzymanym.

Polacy szczęśliwie wrócili do kraju. Na tym koniec ich sierpniowej historii z Białorusią?

Nie wszyscy postanowili, czy chcą prowadzić jakiekolwiek postępowania w związku z zatrzymaniem. Wszyscy wykonali obdukcje. Zaleciłem, by zostali dokładnie zbadani i skrupulatnie opisali przebieg zdarzeń. Dla mnie to dopiero początek postępowania w związku z ich zatrzymaniem. Z pewnością wyczerpiemy wszystkie środki odwoławcze przewidziane prawem wewnętrznym, zgodnie z zasadami prawa międzynarodowego, i podejmiemy decyzję o zaskarżeniu Białorusi. Niektóre możliwości przysługują wyłącznie państwu stronie, państwu układającemu się, a to oznacza, że aparat państwowy RP też musiałby inicjować konkretne postępowania. Niektóre organizacje międzynarodowe zwróciły się do nas z ofertą pomocy i chęcią wystąpienia przeciw Białorusi. Rozważamy możliwość wykorzystania wszelkich środków, by uzmysłowić społeczności międzynarodowej, co wydarzyło się na Białorusi. Będę chciał uruchomić mechanizmy przeciwdziałania torturom i zwrócić się do Rady Dyrektorów Funduszu Narodów Zjednoczonych na rzecz Pomocy Ofiarom Tortur i Komitetu ONZ przeciw Torturom.

Myśli pan, że to przyniesie wymierny skutek?

Oczywiście. Społeczność międzynarodowa powinna zmienić podejście do tego, co dzieje się niedaleko na wschód od Warszawy. Powinna się uważnie przyjrzeć sytuacji Białorusinów i nie poprzestać na rezolucjach i politycznych deklaracjach. Na Białorusi potrzeba przynajmniej dialogu władzy ze społeczeństwem, potrzeba realnej opozycji. Nierespektowanie praw człowieka przez władze musi być piętnowane i muszą zostać podjęte zdecydowane kroki. Wystąpienie przeciw Białorusi w jednostkowej sprawie i doprowadzenie do uznania winy władz może być przyczynkiem do zmian. Spodziewam się setek, a może tysięcy, postępowań wszczętych w związku z ostatnimi wydarzeniami. To by miało niebagatelne znaczenie dla obywateli i społeczności międzynarodowej. Właśnie w ten sposób może dojść do oczekiwanych zmian i poszanowania godności i praw jednostki. Dziś walka o wolność jest walką pełną kwiatów, walką kobiet, obywatelek Białorusi, które chcą zmienić swój kraj. Jestem pewien, że to Białorusinki zmienią Białoruś. To ich czas i ich walka. I to walka z kwiatami, nie z karabinami. My nie możemy bagatelizować wydarzeń ostatnich dni i nie możemy pozostawać bierni. Musimy podjąć walkę o prawa człowieka na Białorusi, musimy się przeciwstawiać stosowaniu tortur i musimy ukarać winnych takiej sytuacji. Obecna władza Białorusi musi respektować prawo międzynarodowe.

Wspomniał pan, że społeczność międzynarodowa powinna zmienić podejście do Białorusi. Co powinna zrobić?

Unia Europejska i Rada Europy powinny natychmiast zareagować. Na teren Białorusi powinni zostać wysłani obserwatorzy, przedstawiciele Parlamentu i Rady UE, komisarze. Powinna być wywierana presja polityczna na władzę. Taka, która doprowadzi do możliwości dialogu władza–społeczeństwo. To Unia Europejska powinna się podjąć roli mediatora. Największa odpowiedzialność spoczywa na krajach bezpośrednio sąsiadujących z Białorusią – to one są zobowiązane do zapew-nienia bezpieczeństwa opozycjonistom, aktywistom, uchodźcom. Musimy pamiętać, że mamy do czynienia z ogromną rzeszą osób protestujących, sprzeciwiają-cych się początkowo władzy, a obecnie także przemocy. Wielu Białorusinom powyborcze łapanki, informacje o tym, w jaki sposób policja traktowała zatrzyma-nych, otworzyły oczy. Nie spodziewali się, że ich władza może być aż tak brutalna. To powoduje, że zmienia się sytuacja społeczna. Społeczności międzynaro-dowej powinno więc zależeć nie na eskalacji konfliktu, lecz na doprowadzeniu do pokojowego rozwiązania problemu, który jest oczywisty i widoczny. Białorusini potrzebują teraz naszej pomocy i nie możemy ich zawieść.

Jak długo w białoruskim areszcie byli pana klienci?

Informację o prawdopodobnym zatrzymaniu otrzymałem wieczorem w poniedziałek od rodziny Witolda Dobrowolskiego. Kacper Sienicki i Witold ostatni kontakt z rodzinami mieli w poniedziałek, a areszt w Żodzinie opuścili w czwartek. Moja praca w tym czasie polegała na potwierdzeniu ich zatrzymania, wykluczeniu innych scenariuszy, ustaleniu miejsca przetrzymywania i okoliczności zatrzymania. Szukaliśmy świadków zdarzenia.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe