Dziennikarz śledczy ma działać zgodnie z prawem

Bez tropiących redaktorów wiele nieprawidłowości nie wyszłoby na jaw.

Aktualizacja: 22.07.2018 14:26 Publikacja: 22.07.2018 11:00

Dziennikarz śledczy ma działać zgodnie z prawem

Foto: Adobe Stock

Formuła programów telewizyjnych zakłada ich atrakcyjność, sensacyjność czy też dotarcie do możliwie szerokiego kręgu odbiorców. Nie może to jednak usprawiedliwiać wielokrotnego łamania prawa i wprowadzania w błąd funkcjonariuszy publicznych.

Czytaj także: Tajemnica dziennikarska: co powinien wiedzieć redaktor naczelny

Taka teza została zawarta w wyroku Sądu Okręgowego w Białymstoku w sprawie dziennikarza, który podczas prowokacji dziennikarskiej wcielił się w postać kubańskiego uchodźcy. Celem jego działania było przedstawienie rzeczywistych warunków panujących w ośrodkach dla cudzoziemców oraz poniżającego ich traktowania. Aby tam trafić, wykorzystał swe kubańskie pochodzenie, podał fałszywe dane personalne i nieprawdziwą historię przekroczenia granicy. W ocenie sądu obraz sytuacji w tych ośrodkach można było przedstawić w równie sensacyjny i poruszający sposób bez konieczności popełnienia czynów karalnych. Ponadto dziennikarz postawił się ponad prawem, przejął rolę organów ścigania, gdy w rzeczywistości – zdaniem sądu – nie było ku temu najmniejszych podstaw, gdyż właściwe organy państwa podjęły już wcześniej działania związane z sytuacją w ośrodkach dla cudzoziemców, a program nie doprowadził do uzyskania nowych informacji.

W jednym z orzeczeń Europejski Trybunał Praw Człowieka, konstatując istotną rolę, jaką odgrywa prasa w demokratycznym społeczeństwie, podkreślił, że nie może to być przyzwoleniem na przekraczanie pewnych granic i zwolnieniem z obowiązku przestrzegania powszechnie obowiązujących przepisów prawa karnego.

„Jak ustalili w wyniku prowokacji dziennikarskiej reporterzy śledczy(...)", „śledztwo dziennikarskie pozwoliło na ujawnienie(...)". Takie i podobne sformułowania stały się nieodzownym elementem współczesnej medialnej rzeczywistości. Dziennikarstwo śledcze jest szczególną dziedziną dziennikarstwa, której nie da się zamknąć w proste ramy definicji. Jego przedmiotem bywają najczęściej sprawy skomplikowane i wielowątkowe. Celem jest tu bowiem wykrywanie i publiczne ujawnianie zbrodni, korupcji wśród osób pełniących funkcje publiczne, nepotyzmu, nadużyć władzy itp. Ten rodzaj dziennikarstwa najpełniej oddaje spełnianą przez media funkcję kontrolną. Ujawnianie patologicznych zjawisk zawsze musi się odbywać w imię dobra publicznego. Każde śledztwo dziennikarskie powinno cechować się obiektywizmem, co oznacza, że dziennikarz musi mieć bezstronny stosunek do osób, o których gromadzi informacje. Zgodnie z kodeksem etyki dziennikarskiej SDP „w zbieraniu materiałów nie wolno się posługiwać metodami sprzecznymi z prawem i nagannymi etycznie; wyjątkiem jest dziennikarstwo śledcze, tj. tropienie w imię dobra publicznego – za wiedzą i zgodą przełożonych –zbrodni, korupcji nadużycia władzy".

Wypada tu wspomnieć o tzw. śledztwie wcieleniowym, w którym dziennikarz podejmuje wiele zaplanowanych działań polegających na posługiwaniu się różnymi technikami, w tym niejednokrotnie związanymi ze zmianą tożsamości czy też zawodu, które mają na celu uzyskanie informacji o badanym procederze.

Dziennikarz stosujący prowokację stąpa po bardzo cienkiej linii, którą łatwo może przekroczyć, stając się sprawcą czynu zabronionego. Paleta przestępstw możliwych do popełnienia w trakcie prowokacji jest bogata. Jak się podkreśla w doktrynie, szczególnie niebezpieczne są metody prowokacji polegające na naruszeniu przez przedstawiciela prasy przepisów w celu zbadania funkcjonowania organów egzekwujących prawo, wykazania nieracjonalności regulacji prawnych lub zobrazowania łatwości popełnienia czynu zabronionego. Prowokacja dziennikarska jest niewątpliwie działaniem na granicy prawa, a nierzadko jego naruszeniem.

W pierwszej kolejności należy wskazać, iż dziennikarz może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej z art. 212 kodeksu karnego, gdy dopuści się zniesławienia, publikując zarówno własne ustalenia, jak i te, o których dowiedział się od prowadzących postępowanie karne. Istotne jest przy tym wykazanie, że podane wiadomości mogły osobę pomówioną poniżyć w opinii publicznej, czyli zarówno spowodować naganną ocenę w powszechnym odczuciu szerokiego, nieograniczonego kręgu osób, jak również narazić ją na utratę zaufania potrzebnego na danym stanowisku, w zawodzie lub rodzaju działalności. Inaczej niż przy zniesławieniu, znieważyć (art. 216 k.k.) z kolei można tylko ściśle określoną osobę. W dziennikarskiej działalności śledczej do zniewag dochodzi znacznie rzadziej niż do pomówień, przy czym przestępstwo zniewagi może pozostawać w zbiegu z przestępstwem pomówienia. Będzie tak, gdy znieważenie łączy się z przekazaniem wiadomości poniżających inną osobę. Na przykład określenie kogoś mianem „oszust" nosi w sobie zarówno cechy zniewagi, jak i pomówienia. Zgodnie z art. 12 ust. 1 pkt 3 prawa prasowego dziennikarz jest zobowiązany dbać o poprawność języka i unikać wulgaryzmów. Jeżeli w materiale prasowym użyje pod czyimś adresem wulgaryzmu, może być oskarżony o znieważenie.

Jak pokazuje rzeczywistość, dziennikarze śledczy narażeni są często na odpowiedzialność karną określoną w art. 241 k.k. – rozpowszechnianie publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego bez zgody prokuratora bądź z postępowania sądowego prowadzonego zgodnie z art. 360 kodeksu postępowania karnego z wyłączeniem jawności. W doktrynie wskazuje się, iż nie stanowi przestępstwa rozpowszechnianie wiadomości będących wprawdzie w polu zainteresowania organów prowadzących postępowanie karne, ale uzyskanych z innych, niezależnych źródeł, np. w wyniku prowadzonego na własną rękę śledztwa dziennikarskiego.

Z kolei zgodnie art. 240 § 1 k.k. dziennikarz dopuści się zaniechania obowiązku zawiadomienia o przestępstwie, gdy mając wiarygodną wiadomość o karalnym przygotowaniu albo usiłowaniu lub dokonaniu czynu zabronionego wymienionego w tym przepisie, nie zawiadomi o tym niezwłocznie organu powołanego do ścigania przestępstw. Z omawianym problemem ściśle wiąże się możliwość popełnienia przez dziennikarzy śledczych przestępstwa poplecznictwa, którego znamiona określa art. 239 § 1 k.k. W zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, aby dziennikarz publikował ustalenia z własnego śledztwa, ale musi uważać, ponieważ w pewnych okolicznościach publikacja materiału prasowego może spłoszyć sprawców, umożliwić im zacieranie śladów przestępstwa, a nawet narażać świadka albo ofiarę na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.

Z podobną sytuacją mamy do czynienia, gdy dziennikarz w wyniku swoich działań ustali chociażby miejsce przebywania sprawcy przestępstwa. Trzymanie tej wiedzy w tajemnicy do czasu publikacji materiału prasowego może się przyczynić do jego ucieczki. Aby jednak można było postawić dziennikarzowi zarzut poplecznictwa, musi być wykazane, że miał on świadomość, iż swoim zachowaniem utrudnia bądź udaremnia postępowanie karne, a także pomaga w ten sposób sprawcy przestępstwa uniknąć odpowiedzialności karnej. Przy wytyczaniu granic śledztwa dziennikarskiego nie sposób pominąć regulacji zawartej w art. 236 k.k., przewidującej odpowiedzialność karną za zatajanie dowodów niewinności osoby podejrzanej. Celem tego przepisu jest zabezpieczenie przed ewentualnym skazaniem lub ukaraniem osoby niewinnej. Jeżeli zatem dziennikarz wejdzie w posiadanie informacji, z których wynika, że jakaś osoba nie dopuściła się określonego czynu zabronionego, a organ prowadzący postępowanie tego nie wie, musi bezwzględnie go o tym powiadomić.

Niezwykle istotny pozostaje problem związany z wykorzystaniem przez dziennikarzy informacji uzyskanych przez inne osoby za pomocą nielegalnego podsłuchu. Kwestię tę reguluje art. 267 § 4 k.k. dotyczący m.in. odpowiedzialności karnej dziennikarzy wykorzystujących w swoich publikacjach zdobyte nielegalnie informacje, np. pochodzące z podsłuchu wykonanego przez osobę trzecią. Chodzi tutaj o ujawnianie nielegalnie uzyskanej informacji, bo takie działanie może nastąpić także poprzez ich opublikowanie lub podanie do wiadomości za pomocą środków masowego komunikowania.

Czytaj także: Tajemnicę dziennikarską trzeba zastrzec

Z kolei zakłócanie tzw. miru domowego może przybrać postać wdzierania się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia, na ogrodzony teren albo nieopuszczania takiego miejsca wbrew żądaniu uprawnionego. Chodzi tu nie tylko o przełamanie przeszkody fizycznej, lecz również woli osoby uprawnionej. Do naruszenia miru domowego może dojść także na terenie restauracji. Według Sądu Rejonowego w Zamościu: „Niezgodne z prawem zachowanie sprowadzało się do tego, że wbrew żądaniu osoby uprawnionej, tj. właściciela lokalu, dziennikarka nie opuściła go niezwłocznie. Sam pokrzywdzony przyczynił się do naruszenia, gdyż nie umieścił na zewnątrz budynku w sposób widoczny dla innych osób informacji o tym, że jest to impreza zamknięta, dla ściśle określonej grupy ludzi (...)".

Dziennikarz w swojej działalności zawodowej może dopuścić się również czynów zawartych w kodeksie wykroczeń. Należy tu przede wszystkim wskazać na art. 61 k.w. mówiący o przywłaszczeniu stanowiska, tytułu lub stopnia, a zatem o posługiwaniu się nimi w taki sposób, że wywołuje to u osób trzecich przekonanie o faktycznym piastowaniu takiego stanowiska albo posiadaniu danego tytułu lub stopnia. Możliwe jest również wprowadzenie w błąd organu państwowego lub instytucji upoważnionej z mocy ustawy do legitymowania co do tożsamości własnej lub innej osoby albo co do swojego obywatelstwa, zawodu, miejsca zatrudnienia lub zamieszkania (art. 65 k.w.). Chodzi tu o wszelkie sytuacje związane z podaniem – w zakresie ustawowo wskazanym – danych odmiennych od rzeczywistości. O wykroczeniu nie będzie można mówić, gdy zostaną podane osobie prywatnej albo organizacji społecznej nieprawdziwe informacje dotyczące tożsamości, obywatelstwa, miejsca zamieszkania, zatrudnienia, ponieważ podmioty te nie zostały ustawowo uprawnione do legitymowania.

Należy zatem zauważyć, że dziennikarz nie jest i nie może zostać zwolniony z obowiązku przestrzegania prawa. Nie znajduje akceptacji zasada, że cel uświęca środki. Dziennikarzom powinna zatem towarzyszyć świadomość, że w swojej aktywności zawodowej nie poruszają się w niczym nieograniczonej przestrzeni, wręcz przeciwnie – są dość jasno wytyczone ramy prawne, których im przekroczyć nie wolno. Konkludując, należy stwierdzić, iż dziennikarstwo śledcze to bardzo trudny obszar aktywności zawodowej, jednakże bez niego wiele nieprawidłowości w życiu społecznym, a zwłaszcza działalności instytucji państwowych nie wyszłoby na jaw.

Autor jest doktorem prawa, prokuratorem Prokuratury Regionalnej w Krakowie delegowanym do Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury

Formuła programów telewizyjnych zakłada ich atrakcyjność, sensacyjność czy też dotarcie do możliwie szerokiego kręgu odbiorców. Nie może to jednak usprawiedliwiać wielokrotnego łamania prawa i wprowadzania w błąd funkcjonariuszy publicznych.

Czytaj także: Tajemnica dziennikarska: co powinien wiedzieć redaktor naczelny

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe