Jeden z oskarżonych, 30-latek, nie tylko próbował zdobyć, ale był już w posiadaniu podrobionych dokumentów. W Szwecji posługiwał się różnymi tożsamościami przez lata. Podczas przeszukania w ubiegłym roku policja skonfiskowała u niego uzbeckie prawo jazdy, litewski paszport, grecki paszport i greckie prawo jazdy. Dokumenty pozwoliły Uzbekowi znajdować pracę, podróżować i przeprowadzać pieniężne transakcje. Grecki paszport wykorzystał do wysyłania pieniędzy rodzinie i sprowadzenia jej do Szwecji. W komputerze Uzbeka policja znalazła także napisane po szwedzku CV innej osoby, którym mężczyzna posługiwał się kilka lat temu. Uzbek opowiadał, że na portalu Svenska Palmen można wynająć tożsamość i numer konta, za co się płaci miesięcznie 2 tys. koron. Według gazety „Metro" „Svenska Palmen określa się jako zrzeszenie i klub wirtualny, mający na celu połączenie dwóch światowych domen – szwedzkiej i rosyjskiej". Z pomocą sfingowanego curriculum vitae Uzbek otrzymał pracę na budowie i przy sprzątaniu.
Czytaj także:
Uzbek przybył do Szwecji osiem lat temu, ale w 2012 r. powrócił do kraju. Trzy lata później wystąpił z rodziną o azyl w Szwecji. Dwa lata temu udał się z rodziną do Turcji, potem przyjechał do Szwecji i ponownie ubiegał się o azyl. Mężczyzna został oskarżony o planowanie zamachu terrorystycznego i podobnie jak pięciu innych o finansowanie terroru. Razem z oskarżonymi miał wysłać 20 tys. koron do pośrednika w Turcji, wiedząc, że pieniądze będą wykorzystane na działalność dżihadystów. Mężczyzna – podobnie jak inni podejrzani – odrzuca zarzuty zarówno planowania akcji terrorystycznej, jak i transakcji na rzecz tzw. Państwa Islamskiego. Przyznaje się jednak do transferu pieniędzy, ale nie na konto dżihadystów, tylko swojej rodziny i osób żyjących w obozach dla uchodźców.
Podczas toczącego się w Sztokholmie procesu przeciwko sześciu mężczyznom oskarżonym o finansowanie organizacji terrorystycznej i trzem z nich o planowanie ataku na ogromną skalę przy użyciu środków wybuchowych w centralnym miejscu stolicy kraju jeden z podejrzanych został wypuszczony na wolność, mimo że miał zarzut „finansowania szczególnie niebezpiecznej przestępczości" poprzez wysłanie tzw. Państwu Islamskiemu ok. 18 tys. koron. Prokurator zażądał dla niego bowiem za to złamanie prawa kary roku więzienia, a tyle już odsiedział w areszcie oskarżony o finansowanie dżihadystów Uzbek.
Przy okazji procesu o finansowanie tzw. Państwa Islamskiego i planowanie zamachu terrorystycznego w Sztokholmie zaczęto w Szwecji debatować o tzw. fabrykach tożsamości, w których produkuje się fałszywe dokumenty. Według eksperta ds. terroru Magnusa Ranstorpa dostarczanie fałszywych paszportów i dokumentów z fabryk tożsamości ma tak szeroką skalę, że szwedzkie władze nad tym nie panują. Podrobione dokumenty są bezcennym towarem zarówno dla migrantów, jak i dla fałszerzy.