Fałszywe alarmy bombowe - sprawcy długo czekają na akt oskarżenia

Zaledwie 19 proc. spraw o fałszywe doniesienia kończy się aktami oskarżenia. To trudne sprawy - tłumaczą śledczy.

Aktualizacja: 07.11.2019 19:41 Publikacja: 07.11.2019 17:48

Fałszywe alarmy bombowe - sprawcy długo czekają na akt oskarżenia

Foto: Adobe Stock

Szkoły, sądy, urzędy miasta, komisariaty policji, siedziby dzienników – wszystkie te instytucje zetknęły się już z doniesieniami o alarmach bombowych.

Niby niegroźny telefon czy e-mail, a odpowiedzialność karna znacząca. Nawet do ośmiu lat więzienia grozi za fałszywe doniesienia. Sądy są w takich sprawach nieubłagane i rzadko zawieszają wykonanie kary. Problem w tym, że mimo tysięcy zgłoszeń rzadko znajdują swój sądowy finał, a sprawy trwają latami.

Prokuratura w tych sprawach nie odpuszcza. Dowód? Od stycznia 2016 r. warszawscy śledczy prowadzili 250 postępowań w sprawie fałszywych alarmów. W efekcie do sądów trafiły zaledwie 44 akty oskarżenia.

Trudności jeszcze mocniej widać w szerszej skali. Jak informuje Bogdan Święczkowski, prokurator krajowy, w latach 2012 – pierwsza połowa 2019 r. do powszechnych jednostek organizacyjnych prokuratury wpłynęło łącznie 4411 zawiadomień dotyczących czynów z art. 224 a kodeksu karnego.; 835 postępowań zakończyło się skierowaniem aktu oskarżenia lub wniosku o wydanie wyroku skazującego w trybie art. 335 kodeksu postępowania karnego., tj. ugody z prokuratorem.

Dlaczego tak mało spraw ma swój sądowy finał?

– Napotykamy wiele problemów. Najważniejszy to ustalenie sprawcy. Często maile z doniesieniami o atakach bombowych zostają przeniesione na inne serwery – twierdzą prokuratorzy.

Ostatni taki głośny przykład seryjnych alarmów bombowych odnotowano w trakcie tegorocznych matur. Co się dzieje w tej sprawie?

– Śledztwo nie zostało zakończone, postępowanie dowodowe jest w toku, trwają czynności mające na celu ustalenie sprawców fałszywych alarmów – informuje Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

– Paraliż pracy niektórych instytucji – sądów, szkół, lotnisk, urzędów – może doprowadzić do poważniejszych konsekwencji, np. do narażenia zdrowia i życia wielu osób. To także przekłada się na wysokość kary. Ponadto poszkodowane instytucje mogą pozwać sprawców w postępowaniu cywilnym, żądając ogromnych kwot odszkodowania – uważa Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.

Szkoły, sądy, urzędy miasta, komisariaty policji, siedziby dzienników – wszystkie te instytucje zetknęły się już z doniesieniami o alarmach bombowych.

Niby niegroźny telefon czy e-mail, a odpowiedzialność karna znacząca. Nawet do ośmiu lat więzienia grozi za fałszywe doniesienia. Sądy są w takich sprawach nieubłagane i rzadko zawieszają wykonanie kary. Problem w tym, że mimo tysięcy zgłoszeń rzadko znajdują swój sądowy finał, a sprawy trwają latami.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Praca, Emerytury i renty
Płaca minimalna jeszcze wyższa. Minister pracy zapowiada rewolucję
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Sądy i trybunały
Trybunał Konstytucyjny na drodze do naprawy. Pakiet Bodnara oceniają prawnicy
Mundurowi
Kwalifikacja wojskowa 2024. Kobiety i 60-latkowie staną przed komisjami