Z wieczornej relacji Centrum Informacyjnego Sejmu dziennikarze w poniedziałek dowiedzieli się, że marszałek Sejmu Elżbieta Witek odbyła właśnie wizytę u dolnośląskich strażaków w Legnicy i Jeleniej Górze. - Chcemy mocniej usytuować Ochotnicze Straże Pożarne w systemie bezpieczeństwa wewnętrznego państwa – zapowiedziała w Legnicy „podczas spotkania konsultacyjno-szkoleniowego poświęconego zmianom w systemie ratowniczo-gaśniczym”.

Z relacji jaką - co istotne - przygotowali pracownicy Centrum Informacyjnego Sejmu obsługującego Marszałka Sejmu dowiedzieliśmy się, że „w spotkaniu zorganizowanym w siedzibie Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej uczestniczył Adam Konieczny, komendant wojewódzki straży pożarnej we Wrocławiu, a także kilkudziesięciu komendantów jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych z terenu powiatów legnickiego, złotoryjskiego i jaworskiego”, a po spotkaniu w Legnicy Elżbieta Witek, również jako Marszałek Sejmu „udała się do Jeleniej Góry, gdzie odwiedziła Jednostkę Ratowniczo-Gaśniczą nr 1. Tam obyła się uroczystość przekazania nowego samochodu gaśniczego”. Z relacji CIS nie dowiedzieliśmy się już, co Marszałek Sejmu ma wspólnego z darowizną i kto ją ufundował. Jedno jest pewne - na pewno nie była to Kancelaria Sejmu. Z marszałek Witek był także fotograf - pracownik Kancelarii Sejmu Łukasz Błasikiewicz.

Czytaj także: Marek Kuchciński wciąż mieszka w prezydenckim pałacyku

Co Marszałek Sejmu akurat sprowadza do legnickich strażaków skoro ani OSP, ani PSP to domena resortu spraw wewnętrznych, nie Kancelarii Sejmu? Po co więc Elżbieta Witek jako marszałek Sejmu pojawiła się w Legnicy i Jeleniej Górze by rozmawiać o potrzebach tej służby, która jej nie podlega? Otóż w najbliższych wyborach do parlamentu startuje z drugiego miejsca listy PiS w okręgu Legnica. Warto zadać pytanie: czy Elżbieta Witek, kandydatka do parlamentu z Legnicy w spotkaniach wyborczych powinna być obsługiwana przez pracowników Kancelarii Sejmu i czy przypadkiem marszałek Witek nie wykorzystuje zasobów i środków Kancelarii Sejmu do partyjnych, politycznych interesów?

Nie byłoby w tym nic zdrożnego, w końcu marszałek jest także posłanką, ale niech to robi po pracy, ze swoim sztabem wyborczym i za kampanijne fundusze. A dojazd do Legnicy niech opłaci z własnych kampanijnych środków, a nie budżetu kancelarii.

Jej poprzednik Marek Kuchciński również wymyślał najprzeróżniejsze powody służbowych wizyt w weekendy na Podkarpaciu byleby tylko zamówić lot z Warszawy do Rzeszowa i skorzystać z lotu na koszt podatnika. Jak chociażby obsługiwaną przez Centrum Informacyjne Sejmu sobotnią imprezę pod koniec czerwca tego roku w Przemyślu, kiedy to na Dworcu Głównym marszałek Sejmu Marek Kuchciński wziął „udział w uroczystym wręczeniu nagrody dla milionowego pasażera w relacji Przemyśl – Lwów – Kijów”. Ośmieszał tym funkcję, którą piastował, a na końcu ośmieszył siebie i swoją partię.