Przyjęta przez rząd we wtorek nowela ustawy o kierujących pojazdami przesuwa wejście w życie rozbudowanej Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK). Powód? System nie jest gotowy, by ruszyć.
Odkładając rozbudowę CEPiK na 1,5 roku, rząd ustalił, że podmiot odpowiedzialny za prowadzenie elektronicznego katalogu marek i typów pojazdów homologowanych oraz dopuszczonych do ruchu w Polsce opracuje katalog danych dotyczących pojazdów. Starostowie będą musieli z niego korzystać przy przekazywaniu danych do CEP. Dzięki temu dane będą poprawne, co potem ułatwi ich migrację do CEPiK.
Rozbudowany system(CEPiK 2.0.) zostanie uruchomiony 4 czerwca 2018 r. – postanowił rząd. To już kolejne przesunięcie terminu. Ustawa czeka od 2013 r. Dzięki przepisom, które mają wejść w życie z poślizgiem, na drogach miało być bezpieczniej. Młodzi kierowcy przez pierwszych osiem miesięcy od otrzymania dokumentu mieli jeździć wolniej niż doświadczeni: 80 km/godz. poza obszarem zabudowanym oraz 100 km/godz. na autostradzie i drodze ekspresowej dwujezdniowej. Przez dwa lata obowiązywać miał też okres próbny, w którym łatwiej miało się tracić prawo jazdy. Jeśli np. w tym czasie kierowca popełniłby dwa wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, musiałby zaliczyć kurs reedukacyjny. Surowsze przepisy muszą jednak poczekać.
Z audytu przeprowadzonego przez ministra cyfryzacji wynika, że uruchomienie zintegrowanego działania nowej bazy centralnej CEPiK 2.0 (przygotowanej przez Centralny Ośrodek Informatyki) wraz z systemami dziedzinowymi (np. policji, Instytutu Transportu Samochodowego) nie będzie możliwe 1 stycznia 2017 r. Przyczyną jest niedostosowanie zewnętrznych systemów teleinformatycznych do zasilania Centralnej Ewidencji Pojazdów (CEP) i Centralnej Ewidencji Kierowców (CEK) – w szczególności na poziomie starostw, co ma szczególne znaczenie dla rejestracji pojazdów i wydawania uprawnień do kierowania nimi.
Rząd nie zamierza czekać jedynie z dwoma sprawami. Po pierwsze, podstawą do wszczęcia postępowania o zatrzymanie prawa jazdy za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym będzie fakt złamania przepisu. Kierowcy nie pomoże już to, że policjant na drodze faktycznie nie zatrzyma prawa jazdy.