Kierowców czeka kolejna rewolucja. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji pracuje nad zmianami w prawie o ruchu drogowym. Chce usuwać auta nie tylko z ulicy, ale i z pasa drogowego. Zmiany mają wejść w życie najpóźniej jesienią. To ważna informacja. Każdego roku z ulic polskich miast jest odholowywanych kilkadziesiąt tysięcy aut. Wkrótce będzie ich jeszcze więcej
Kierowcy nie są zachwyceni zmianami. Twierdzą, że służby często nadużywają holowania, a miasta ustaliły za nie zbyt wysokie kwoty. Jedno niefortunne zaparkowanie może kosztować kierowcę ok. tysiąca złotych.
Łatwy zarobek
W Warszawie straż miejska w 2015 r. odholowała ponad 16 tys. aut, w tym 2200 to wraki. W Krakowie odholowano w sumie 15 tys. samochodów, a we Wrocławiu 12 tys. Każde takie usunięcie z drogi oznacza dla kierowcy wydatek– ok. 500 zł plus mandat. W stolicy 478 zł kosztuje samo holowanie. Do tego trzeba doliczyć 37 zł za każdą dobę parkingu.
Co ma się zmienić? Przede wszystkim straże miejskie dostaną większe uprawnienia do odholowywania aut, bo zabierać je będzie można nie tylko z ulic. Laweta zabierze też samochód kierowcy, który został zatrzymany przez policję na jeździe po pijanemu lub pod wpływem narkotyków, jeśli w aucie nie ma osoby, która mogłaby wsiąść za kierownicę i dalej nim podróżować.
Są też dobre wiadomości dla kierowców. Po wejściu w życie noweli rada powiatu nie będzie mogła uchwalić kosztów tzw. przerwanego usunięcia pojazdu w wysokości większej lub równej opłacie za jego całkowite usunięcie. Chodzi o sytuacje, gdy podjęto czynności w celu odholowania, np. wezwano holownik, ale pojawił się kierowca i do usunięcia nie doszło. Teraz kierowca wnosi pełną opłatę tak, jakby do holowania doszło. Po zmianie zapłaci tylko jej część.