Rz: Twórcy postulują objęcie takich urządzeń jak komputery, smartfony i tablety tzw. opłatą od czystych nośników, która miałaby im zrekompensować straty, jakie ponoszą z powodu piractwa. Dlaczego firmy produkujące elektronikę są przeciwne takiemu rozwiązaniu?
Michał Kanownik: Przede wszystkim sprostujmy tę nieprawdziwą tezę. Takie opłaty nie rekompensują strat z powodu piractwa, ale z tytułu legalnego kopiowania muzyki czy filmów w ramach prywatnego użytku dozwolonego. Z piractwem oczywiście trzeba walczyć, ale przypisywanie związku opłat od czystych nośników z taką walką wprowadza zamęt. Przeciętny odbiorca może odnieść wrażenie, że jeśli zapłaci w cenie telefonu czy tabletu jakąś opłatę antypiracką, to dalej będzie mógł legalnie kopiować sobie, co dusza zapragnie. A tak przecież nie jest. Twórcy tracą przede wszystkim na piractwie, a nie na legalnym kopiowaniu.
Takie opłaty obejmują podobne urządzenia w wielu krajach europejskich. Dlaczego nie chcecie, by tak było i w Polsce?
W wielu, ale nie we wszystkich. Zresztą w tych krajach taką opłatę często ustanowiono bez odpowiedniej dyskusji z wszystkimi zainteresowanymi stronami – twórcami, konsumentami i przedsiębiorcami – i bez zagłębienia się w problem. Tam jednak, gdzie taką dyskusję dopuszczono, wnioski były zbieżne z naszym stanowiskiem. W niektórych państwach dopiero teraz zrozumiano, że nie jest to najlepsze rozwiązanie. Na przykład Finlandia uznała, że w dobie serwisów streamingowych oczekiwania, aby konsument płacił podwójnie: raz za prawo korzystania z serwisu z muzyką czy filmem, a drugi raz przy zakupie urządzenia z funkcją kopiowania, w tym tableta, smartfona czy komputera, jest niesprawiedliwe. Smartfon zapewnia dostęp do kultury i nie tylko nie wyrządza to szkody twórcom, ale daje możliwości dotarcia do szerszych kręgów konsumentów. W Polsce w ogóle pomija się w dyskusji argument, że wprowadzając opłatę i ustalając jej stawkę, trzeba brać pod uwagę stratę, jaką wyrządza twórcom dany nośnik lub urządzenie. Tak zresztą wypowiedział się Trybunał Sprawiedliwości UE. Jeśli tej straty nie ma, to w ogóle opłaty nie powinno być.
Trybunał stwierdził też, że jeśli urządzenie elektroniczne w ogóle ma możliwość kopiowania, to jednak opłata się należy.