Spanie w pracy nie jest mile widziane przez większość pracodawców na całym świecie. Nie inaczej było w urzędach w USA, ale dotychczas wprost wyrażonego zakazu drzemania czy spania amerykańscy urzędnicy nie dostali. To się zmieniło – generalny nadzór nad urzędami zakazał spania w budynkach federalnych dyrektywą z początku listopada.
- W budynkach federalnych zakazuje się wszystkim osobom. Wyjątkiem jest sytuacja, w której taka aktywność jest zatwierdzona przez uprawnionego urzędnika – stwierdza cytowana przez BBC dyrektywa.
Czytaj także: Drzemka w pracy? Nagrody za wysypianie się? Japonia walczy z epidemią niewyspania
Sama w sobie stwarza ona przy tym pole do interpretacji, ale sens jest taki, że zakazane jest drzemanie podczas pracy. Na taką decyzję mogły mieć wpływ takie odkrycia audytorów, jak z Kalifornii, gdzie pracownica Wydziału Samochodowego (DMV) przez kilka lat regularnie spała w pracy po kilka godzin dziennie, narażając kolegów i koleżanki na dodatkowe obowiązki, a Wydział na straty w wydajności. Nie została ona zwolniona tylko dlatego, że przełożeni mieli wątpliwości, czy nie było to spowodowane stanem zdrowia.
Jakkolwiek zakaz spania w pracy wygląda na pierwszy rzut oka sensownie, to coraz więcej argumentów przemawia za tym, by w trosce o wydajność umożliwić pracownikom spanie (a dokładniej drzemki) w pracy. Okazuje się, że rośnie, przynajmniej w USA, liczba pracowników, którzy nie śpią wystarczająco długo w nocy – badanie Indiana's Ball State University wykazało, że między 2010 a 2018 odsetek osób śpiących mniej niż 7 godzin w nocy wzrósł z 30,9 proc. do 35,6 proc. Połowę respondentów badania stanowili policjanci i pracownicy służby zdrowia. Problem zaczynają rozumieć firmy.