Rozliczenie rekompensaty za dobrowolne odejście z pracy, obliczenie dochodu ze sprzedaży mieszkania czy prawo do ograniczenia zaliczek na PIT. To ostatnie przykłady spraw, w których apelowanie do sądu o zastosowanie zasady rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatników nic nie dało.
– Zasada in dubio pro tributario obowiązuje od 1 stycznia, ale sądy na razie na nią nie zareagowały – mówi prof. Adam Mariański, adwokat i partner w Mariański Group. – Wprawdzie podatnicy skarżący interpretacje bądź decyzje fiskusa często się na nią powołują, ale sędziowie albo w ogóle się do tego nie odnoszą, albo zdawkowo odpowiadają, że przepisy nie budzą wątpliwości.
Niewielki procent
Zapytaliśmy Naczelny Sąd Administracyjny, w ilu orzeczeniach od 1 stycznia 2016 r., zastosowano wynikającą z art. 2a ordynacji podatkowej zasadę rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika oraz w ilu nie uwzględniono wniosku skarżącego o jej zastosowanie. Odpowiedziano nam, że takie statystyki nie są prowadzone. Z naszej analizy ostatnich orzeczeń wszystkich sądów wynika jednak, że stosują in dubio pro tributario bardzo rzadko – w około 10 proc. spraw. Odmawiając jej zastosowania, posługują się np. formułką „zasada in dubio pro tributario nie może być rozumiana w ten sposób, iż w razie wątpliwości interpretacyjnych organy podatkowe są zobowiązane przyjąć punkt widzenia podatnika".
– Sądy powinny pełnić funkcję edukacyjną wobec organów podatkowych, dlatego szkoda, że ten wynik jest tak niski – mówi Adam Mariański.
Fiskus bez dylematów
Przepis, który miał chronić podatników, nie przyjął się też w urzędach. Przypomnijmy, że 23 sierpnia opisywaliśmy raport firmy doradczej Grant Thornton, z którego wynikało, iż reguły in dubio pro tributario nie zastosowano w żadnej interpretacji. Minister finansów w odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskiej twierdził wprawdzie, że zasada jest uwzględniana w decyzjach, ale nie potrafił podać żadnego przykładu (pisaliśmy o tym w „Rzeczpospolitej" z 17 października).