Żeby odpowiedzieć, podam przykład. Skonstruowaliśmy nowe przepisy o przedawnieniu podatków. Dla większości podatników, głównie dla osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej, to przedawnienie będzie skrócone z pięciu do trzech lat. Ale już dla przedsiębiorców, których sprawy są trudniejsze – pozostanie pięć lat. To są terminy na wymiar podatku, ale proponujemy jeszcze dodatkowy: pięć lat na pobór już wymierzonych danin. Zakreślamy bardzo wyraźnie granice czasowe wymiaru i poboru, tworząc jasne reguły gry. Czy to źle? Chyba nie, bo służby skarbowe będą zmobilizowane do szybkiego dochodzenia należności. Z kolei podatnicy nie będą zaskakiwani sztucznym wydłużaniem okresu przedawnienia i ściganiem po latach. Zaoszczędzi to wszystkim kosztownych i niepotrzebnych sporów, które fiskus przecież nie zawsze wygrywał. W tym przypadku, tak zresztą jak i w całej ordynacji, staraliśmy się wyważyć interes administracji skarbowej i podatników.
Utrzymaliście w projekcie zakaz obchodzenia prawa przez tworzenie sztucznych struktur. Zaproponowaliście jednak nowość: zakaz obchodzenia prawa także przez urząd skarbowy. Pięknie, tylko kto będzie czuwał nad jego przestrzeganiem?
Sądy administracyjne. Nawet jeśli urząd sam uzna, że nie nadużył prawa podatkowego, a jego pogląd podzieli druga instancja, to sąd będzie musiał wziąć pod uwagę ten nowy przepis, o którym pan wspomina. Władze skarbowe powinny działać racjonalnie i zgodnie z celem ordynacji, a nie naginać prawo, by zaszkodzić podatnikowi. W zasadzie i dziś mają obowiązek działania zgodnie z prawem, ale nie ma tak jednoznacznego przepisu o jego omijaniu. Tę zasadę już jakiś czas temu sformułowano w doktrynie prawa podatkowego, ale dopiero teraz pojawi się mocna podstawa prawna. Sąd będzie mógł zakwestionować ewentualne nadużycie prawa przez administrację skarbową. Dziś zdarza się, że podatnik prowadzący biznes dostaje decyzję podatkową opiewającą na miliony złotych z rygorem natychmiastowej wykonalności. Urząd natychmiast zajmuje konto tej firmy, nie dając jej szansy na samodzielne zapłacenie podatku. To ją kładzie na łopatki. A przecież nie zawsze takie błyskawiczne działanie jest konieczne. To nie jest wydumany przykład, tak się naprawdę dzieje. I to może być, według naszych propozycji, uznane za nadużycie prawa przez władze skarbowe. Dziś z taką natychmiastową wykonalnością trudno walczyć.
Wśród nowych propozycji jest „ochrona uzasadnionych oczekiwań podatnika". Nie będzie mogło mu szkodzić zastosowanie się do informacji z administracji skarbowej, choćby udzielonych ustnie. Znów wspaniała idea, ale jak pan sobie wyobraża jej realizację?
Gdy podatnik w takiej sytuacji otrzyma błędną informację, to jeśli nawet potem urząd skarbowy wykryje nieprawidłowe postępowanie i uzna, że powstała zaległość, podatnik nie zapłaci odsetek od takiej zaległości, nie będzie podlegał odpowiedzialności karnoskarbowej ani sankcjom w VAT. Będzie mógł też wnioskować o jej umorzenie. Ale my proponujemy coś więcej – urzędnik będzie musiał informować podatnika o jego prawach i obowiązkach. Dziś taki obowiązek informowania istnieje, ale tylko wtedy, gdy już zostanie wszczęte postępowanie podatkowe.
Nieco większą moc ma mieć umowa o współdziałanie podatnika z organem skarbowym. Czego będzie ona dotyczyła?