Koronawirus: firmy czekają na większe wsparcie od fiskusa

Przedsiębiorcy w czasie epidemii otrzymali różne formy pomocy. Do tego doszło jednak dużo nowych podatkowych dylematów – mówi Bartosz Sankiewicz, doradca podatkowy, partner w NGL Tax.

Publikacja: 14.09.2020 07:08

Koronawirus: firmy czekają na większe wsparcie od fiskusa

Foto: AdobeStock

Subwencje, dofinansowania, pożyczki – Ministerstwo Rozwoju podaje, że firmy dostały na działalność w czasie epidemii ponad 135 mld zł. A co zaoferowała przedsiębiorcom skarbówka?

Zmian podatkowych było sporo, ale nazwałbym je raczej kosmetycznymi. Nie są to przełomowe rozwiązania, bardziej uzupełniające dla innych, finansowych form wsparcia. Nie było kompleksowych zwolnień, raczej przesunięcia terminów i drobne ułatwienia. Na pewno przedsiębiorcy oczekiwali więcej.

Firmy nie ucieszyły się z odroczenia terminów na składanie deklaracji i zapłatę podatków?

Ucieszyły się. Przypomnę jednak, że długo były trzymane w niepewności, choćby w sprawie rocznego rozliczenia CIT. Spółki dowiedziały się praktycznie w ostatniej chwili, że nie muszą składać rocznych deklaracji CIT-8 i płacić podatku do końca marca. Termin został przesunięty o dwa miesiące. To niedużo, zważywszy, że przez te dwa miesiące sytuacja wielu firm się specjalnie nie poprawiła.

Czytaj także: Koronawirus: wsparcie dla firm a problemy specjalnych stref ekonomicznych

Ale zaliczki na PIT od pracowniczych wynagrodzeń zostały odroczone na dłużej. To pomogło pracodawcom?

Pomogło w tym najtrudniejszym okresie, kiedy wiele branż w ogóle nie mogło prowadzić działalności. Teraz już te zaliczki trzeba płacić. Przykładowo, PIT od marcowych wynagrodzeń należało odprowadzić ostatecznie do 20 sierpnia.

Ministerstwo Finansów zachęcało przedsiębiorców, którzy stracili na epidemii, do składania indywidualnych wniosków o odroczenie bądź rozłożenie na raty zapłaty podatku. Czy urzędy pozytywnie rozpatrują takie wnioski?

Generalnie tak. Oczywiście trzeba je dobrze uzasadnić. Nie wystarczą zapewnienia, że ulga się należy. Trzeba pokazać, że faktycznie straciliśmy na epidemii, np. spadły nam obroty, kontrahenci przestali płacić czy po prostu nasze prognozy najbliższej przyszłości pokazują pogorszenie sytuacji (często zamrożenie gospodarki przyniosło trudności dopiero po pewnym czasie). Wniosek o taką ulgę musimy umotywować ważnym interesem podatnika bądź publicznym. Pamiętajmy też, że odroczenie zapłaty podatku oraz rozłożenie go na raty to formy pomocy publicznej. Musimy we wniosku wskazać, w jakim zakresie wcześniej z niej korzystaliśmy. Przedsiębiorcy, którzy tego nie robią, są wzywani do uzupełnienia podania.

Istotną zachętą do składania wniosków o odroczenie bądź rozłożenie na raty zapłaty podatku jest wynikające z ustawy antykryzysowej zwolnienie z opłaty prolongacyjnej.

Fiskus szybko rozstrzyga teraz sprawy o ulgi?

Tak, zdarzało się nawet, że sprawy były rozstrzygane w dwa tygodnie. Dodam zresztą, że paradoksalnie komunikacja z urzędami w czasie epidemii jest lepsza niż wcześniej. Wiele spraw można załatwić mailowo oraz telefonicznie.

Jeśli zdarzały się opóźnienia przy rozpatrywaniu wniosków, to z powodu kryteriów formalnych, np. podczas weryfikacji przedsiębiorcy okazywało się, że ma jakąś starą, nawet drobną zaległość. Wyjaśnienie tego zajmowało dodatkowe tygodnie.

Czy firmy składają też wnioski o ulgi w spłacie zaliczek na PIT/CIT?

Ci, którym wychodzi bieżący dochód, mają taką możliwość. Jednak część przedsiębiorstw w ogóle przecież nie działała, niektórzy nadal nie prowadzą działalności, oni nie mają teraz dochodu, nie mają więc od czego płacić zaliczek.

A przedsiębiorcy, którzy płacą zaliczki uproszczone, czyli liczone od dochodów z poprzednich lat?

Tarcza antykryzysowa dała im możliwość przejścia na zwykłe zaliczki, czyli liczone od bieżącego dochodu. Niestety, nie wszyscy mogą skorzystać z tego przywileju. Prawo do zmiany formy rozliczenia mają tylko mali podatnicy. Większe firmy mogą ewentualnie złożyć wniosek o ograniczenie poboru zaliczek.

Pamiętajmy jednak, że konieczność zapłaty podatku to niejedyna bolączka przedsiębiorców w czasie epidemii. Muszą też utrzymać firmę, płacić pracownikom, ponosić wydatki na biuro, media czy inne zobowiązania. Na to przedsiębiorcy dostali pomoc od państwa. Do tego doszły jednak nowe podatkowe dylematy.

A więc po kolei. Pożyczki z urzędów pracy dla mikroprzedsiębiorców. Nie ma przychodu, jest koszt?

Tak, z pożyczkami wyszło bardzo korzystnie. Nie dość, że nie trzeba ich oddawać, bo po trzech miesiącach prowadzenia działalności są umarzane, to na dodatek nie zapłacimy od nich podatku. Ani w momencie otrzymania, ani umorzenia. Co więcej, wydatki sfinansowane środkami z pożyczki są podatkowym kosztem. Na początku nie wszystko w tej sprawie było jasne, ale uzupełnienia przepisów antykryzysowych i pierwsze, pozytywne dla przedsiębiorców wyjaśnienia Ministerstwa Finansów rozwiały te wątpliwości.

Zwolnienie z ZUS. Tu się okazało, że korzyść wcale nie jest tak wielka, jak ją malują. Dlaczego?

Zgodnie z ustawą o PIT możemy odliczyć tylko składki zapłacone: zdrowotną od podatku, a na ubezpieczenia społeczne od dochodu. Jeśli skorzystamy ze zwolnienia ze składek, nie mamy prawa do ulgi w PIT. To zmniejsza finansową korzyść ze zwolnienia. Nie wszyscy się tego spodziewali.

Firmy, które nie musiały płacić składek za pracowników, mają też mniejsze podatkowe koszty. To prawda?

Niezapłacone za pracowników składki nie mogą być podatkowym kosztem pracodawcy. Takie jest stanowisko Ministerstwa Finansów i trudno z nim polemizować. Aczkolwiek pojawiały się głosy, że wyłączone z kosztów powinny być tylko składki w części finansowanej przez pracodawcę.

Jak już jesteśmy przy wynagrodzeniach, to czy kolejne świadczenie dla biznesu – dofinansowanie pensji pracowników – jest przychodem pracodawców?

Otrzymana z urzędu pracy kwota jest przychodem pracodawcy. Ale wydatki na dofinansowane wynagrodzenia pracowników są zaliczane do podatkowych kosztów. Dofinansowanie jest więc neutralne podatkowo. Teraz to już wiadomo, ale na początku funkcjonowania tej formy wsparcia firmy miały dużo wątpliwości.

A dofinansowanie dla przedsiębiorców, którzy nie zatrudniają pracowników?

Podobnie. Dofinansowanie jest przychodem, a pokryte nim wydatki kosztem. Podatkowo wychodzi więc na zero.

Postojowe?

Nie ma przychodu. Jeśli przedsiębiorca wydał je na cele firmowe, wydatki są kosztem.

Czas na największy hit tarczy antykryzysowej, czyli subwencje z Polskiego Funduszu Rozwoju. Dostało je prawie 350 tys. firm. Muszą zapłacić podatek?

Na razie nie.

Co to znaczy: na razie?

Ministerstwo Finansów uznało, że ta forma wsparcia, w umowach zawieranych z przedsiębiorcami nazywana subwencją finansową, powinna być dla celów PIT/CIT traktowana jak pożyczka. W momencie jej otrzymania nie powstaje więc przychód.

A kiedy powstaje?

Z aktualnych przepisów wynika, że w momencie umorzenia. Ale to nastąpi dopiero w przyszłym roku. Jeśli firma spełni określone w umowie warunki, może zostać częściowo zwolniona ze spłaty, maksymalnie do 75 proc.

Czy jest szansa na jakieś zwolnienie?

Ministerstwo Finansów daje taką nadzieję. Potrzebne jest jednak wprowadzenie dodatkowego przepisu, który zniesie opodatkowanie umorzonej części subwencji.

Firmy wydają subwencję na potrzeby działalności i zaliczają wydatki do kosztów?

Na początku wydawało się, że skoro nie ma przychodu przy otrzymaniu subwencji, to nie ma też kosztu przy jej wydawaniu. Ale Ministerstwo Finansów zajęło w tej sprawie korzystne dla przedsiębiorców stanowisko. Potwierdza, że wydatki sfinansowane subwencją można zaliczyć do podatkowych kosztów. Oczywiście pod warunkiem, że mają związek z działalnością gospodarczą.

Subwencja dla celów PIT/CIT jest pożyczką. Czy to oznacza, że beneficjent musi zapłacić od niej podatek od czynności cywilnoprawnych?

Nie musi. Dla celów PCC subwencja nie jest pożyczką.

Można jednocześnie być i nie być pożyczką?

Ustawa o PCC odnosi się do cywilistycznej klasyfikacji danej czynności. A umowa subwencji finansowej nie stanowi pożyczki w rozumieniu art. 720 par. 1 kodeksu cywilnego. W podatkach dochodowych istotniejsza jest natomiast ekonomiczna treść zdarzenia gospodarczego. Stąd te odmienności.

Fiskus to potwierdza?

Tak, są już pierwsze interpretacje indywidualne w tej sprawie. Korzystne dla przedsiębiorców.

Jeszcze jedno pytanie o subwencję. Skoro dla celów PIT/CIT jest pożyczką, to czy jej nieoprocentowanie powoduje konieczność naliczenia przychodu?

Fiskus przez wiele lat twierdził, że pożyczka bez odsetek to przychód z nieodpłatnego świadczenia. W sprawie subwencji potwierdza jednak, że przychód nie powstaje. Nieoprocentowanie jest bowiem generalną zasadą programu określającego zasady ich przyznawania.

Ma pan rację, podatkowych dylematów przybyło. Warto o nie pytać fiskusa?

Warto. Chociaż skarbówka wykorzystała epidemię do wydłużenia czasu na wydawanie interpretacji. Przed nią fiskus miał trzy miesiące, teraz jest to pół roku. Muszę jednak przyznać, że w praktyce urzędnicy starają się z tego wydłużenia nie korzystać.

Ministerstwo Finansów wydało w sprawie przepisów antykryzysowych liczące 123 strony objaśnienia. Czy rozstrzygają wszystkie wątpliwości?

W objaśnieniach zabrakło najciekawszych rzeczy, przede wszystkim potwierdzenia zasad rozliczania różnych form wsparcia, o których wcześniej wspominaliśmy. Na razie firmy opierają się na komunikatach Ministerstwa Finansów i pierwszych indywidualnych interpretacjach.

W objaśnieniach resort finansów zapowiada, że urzędnicy łagodnie będą traktowali przedsiębiorców, którzy stracili na epidemii. A także rozstrzyganie wątpliwości na korzyść podatników. Wierzy pan?

Nie pozostaje mi nic innego, jak wierzyć. Aczkolwiek mam świadomość, że za kilka lat, gdy, miejmy nadzieję, przejdzie już epidemia, podejście urzędników może być zupełnie inne. Mniej empatyczne, bardziej profiskalne.

Część przywilejów, np. możliwość szybszego skorzystania z ulgi na złe długi w PIT/CIT, została uzależniona od poniesienia negatywnych konsekwencji ekonomicznych epidemii. Będą z tego spory z fiskusem?

To niejasny warunek i nie wiadomo, jak będzie interpretowany przez skarbówkę. A przecież firmy różnie przeżywają czas epidemii, nie zawsze trudną sytuację pokazują wskaźniki ekonomiczne.

Powiedział pan na początku, że przedsiębiorcy oczekiwali większego wsparcia w podatkach. Czego zabrakło w ustawach antykryzysowych?

Zamiast przesuwania terminów na zapłatę powinny być zwolnienia z podatku. Firmom zależało też na skróceniu terminów zwrotów VAT i uwalniania pieniędzy z rachunków do split payment, choćby przez złagodzenie kryteriów, np. warunku braku zaległości. Niektóre organizacje przedsiębiorców postulowały także wprowadzenie metody kasowej, czyli odprowadzanie podatku dopiero po otrzymaniu zapłaty od kontrahenta. Nad tym należałoby się jednak głębiej zastanowić.

Co dalej?

Koronawirus nie ustępuje, wiele firm ma nadal problemy z prowadzeniem normalnej działalności. Ministerstwo Finansów powinno pomyśleć nad kolejnymi ułatwieniami, dającymi bardziej realne korzyści. Jest też okazja do zastanowienia się nad bardziej kompleksową reformą systemu podatkowego, która pomogłaby przedsiębiorstwom odbić się po kryzysie.

Subwencje, dofinansowania, pożyczki – Ministerstwo Rozwoju podaje, że firmy dostały na działalność w czasie epidemii ponad 135 mld zł. A co zaoferowała przedsiębiorcom skarbówka?

Zmian podatkowych było sporo, ale nazwałbym je raczej kosmetycznymi. Nie są to przełomowe rozwiązania, bardziej uzupełniające dla innych, finansowych form wsparcia. Nie było kompleksowych zwolnień, raczej przesunięcia terminów i drobne ułatwienia. Na pewno przedsiębiorcy oczekiwali więcej.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
ZUS
ZUS przekazał ważne informacje na temat rozliczenia składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Prawo karne
NIK zawiadamia prokuraturę o próbie usunięcia przemocą Mariana Banasia
Aplikacje i egzaminy
Znów mniej chętnych na prawnicze egzaminy zawodowe
Prawnicy
Prokurator Ewa Wrzosek: Nie popełniłam żadnego przestępstwa
Prawnicy
Rzecznik dyscyplinarny adwokatów przegrał w sprawie zgubionego pendrive'a