Co to znaczy: na razie?
Ministerstwo Finansów uznało, że ta forma wsparcia, w umowach zawieranych z przedsiębiorcami nazywana subwencją finansową, powinna być dla celów PIT/CIT traktowana jak pożyczka. W momencie jej otrzymania nie powstaje więc przychód.
A kiedy powstaje?
Z aktualnych przepisów wynika, że w momencie umorzenia. Ale to nastąpi dopiero w przyszłym roku. Jeśli firma spełni określone w umowie warunki, może zostać częściowo zwolniona ze spłaty, maksymalnie do 75 proc.
Czy jest szansa na jakieś zwolnienie?
Ministerstwo Finansów daje taką nadzieję. Potrzebne jest jednak wprowadzenie dodatkowego przepisu, który zniesie opodatkowanie umorzonej części subwencji.
Firmy wydają subwencję na potrzeby działalności i zaliczają wydatki do kosztów?
Na początku wydawało się, że skoro nie ma przychodu przy otrzymaniu subwencji, to nie ma też kosztu przy jej wydawaniu. Ale Ministerstwo Finansów zajęło w tej sprawie korzystne dla przedsiębiorców stanowisko. Potwierdza, że wydatki sfinansowane subwencją można zaliczyć do podatkowych kosztów. Oczywiście pod warunkiem, że mają związek z działalnością gospodarczą.
Subwencja dla celów PIT/CIT jest pożyczką. Czy to oznacza, że beneficjent musi zapłacić od niej podatek od czynności cywilnoprawnych?
Nie musi. Dla celów PCC subwencja nie jest pożyczką.
Można jednocześnie być i nie być pożyczką?
Ustawa o PCC odnosi się do cywilistycznej klasyfikacji danej czynności. A umowa subwencji finansowej nie stanowi pożyczki w rozumieniu art. 720 par. 1 kodeksu cywilnego. W podatkach dochodowych istotniejsza jest natomiast ekonomiczna treść zdarzenia gospodarczego. Stąd te odmienności.
Fiskus to potwierdza?
Tak, są już pierwsze interpretacje indywidualne w tej sprawie. Korzystne dla przedsiębiorców.
Jeszcze jedno pytanie o subwencję. Skoro dla celów PIT/CIT jest pożyczką, to czy jej nieoprocentowanie powoduje konieczność naliczenia przychodu?
Fiskus przez wiele lat twierdził, że pożyczka bez odsetek to przychód z nieodpłatnego świadczenia. W sprawie subwencji potwierdza jednak, że przychód nie powstaje. Nieoprocentowanie jest bowiem generalną zasadą programu określającego zasady ich przyznawania.
Ma pan rację, podatkowych dylematów przybyło. Warto o nie pytać fiskusa?
Warto. Chociaż skarbówka wykorzystała epidemię do wydłużenia czasu na wydawanie interpretacji. Przed nią fiskus miał trzy miesiące, teraz jest to pół roku. Muszę jednak przyznać, że w praktyce urzędnicy starają się z tego wydłużenia nie korzystać.
Ministerstwo Finansów wydało w sprawie przepisów antykryzysowych liczące 123 strony objaśnienia. Czy rozstrzygają wszystkie wątpliwości?
W objaśnieniach zabrakło najciekawszych rzeczy, przede wszystkim potwierdzenia zasad rozliczania różnych form wsparcia, o których wcześniej wspominaliśmy. Na razie firmy opierają się na komunikatach Ministerstwa Finansów i pierwszych indywidualnych interpretacjach.
W objaśnieniach resort finansów zapowiada, że urzędnicy łagodnie będą traktowali przedsiębiorców, którzy stracili na epidemii. A także rozstrzyganie wątpliwości na korzyść podatników. Wierzy pan?
Nie pozostaje mi nic innego, jak wierzyć. Aczkolwiek mam świadomość, że za kilka lat, gdy, miejmy nadzieję, przejdzie już epidemia, podejście urzędników może być zupełnie inne. Mniej empatyczne, bardziej profiskalne.
Część przywilejów, np. możliwość szybszego skorzystania z ulgi na złe długi w PIT/CIT, została uzależniona od poniesienia negatywnych konsekwencji ekonomicznych epidemii. Będą z tego spory z fiskusem?
To niejasny warunek i nie wiadomo, jak będzie interpretowany przez skarbówkę. A przecież firmy różnie przeżywają czas epidemii, nie zawsze trudną sytuację pokazują wskaźniki ekonomiczne.
Powiedział pan na początku, że przedsiębiorcy oczekiwali większego wsparcia w podatkach. Czego zabrakło w ustawach antykryzysowych?
Zamiast przesuwania terminów na zapłatę powinny być zwolnienia z podatku. Firmom zależało też na skróceniu terminów zwrotów VAT i uwalniania pieniędzy z rachunków do split payment, choćby przez złagodzenie kryteriów, np. warunku braku zaległości. Niektóre organizacje przedsiębiorców postulowały także wprowadzenie metody kasowej, czyli odprowadzanie podatku dopiero po otrzymaniu zapłaty od kontrahenta. Nad tym należałoby się jednak głębiej zastanowić.
Co dalej?
Koronawirus nie ustępuje, wiele firm ma nadal problemy z prowadzeniem normalnej działalności. Ministerstwo Finansów powinno pomyśleć nad kolejnymi ułatwieniami, dającymi bardziej realne korzyści. Jest też okazja do zastanowienia się nad bardziej kompleksową reformą systemu podatkowego, która pomogłaby przedsiębiorstwom odbić się po kryzysie.