Oszuści podatkowi są zagrożeniem nie tylko dla budżetu, ale i innych podatników. Jednak z oręża, w jakie państwo uzbroiło do walki z nimi urzędników, trzeba korzystać ostrożnie i zgodnie z procedurą. Przypomniał o tym niedawno skarbówce Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku.
Adres za grosze
Sprawa dotyczyła spółki z o.o., której fiskus pod koniec 2020 r. uchylił nadany numer identyfikacji podatkowej, tzw. NIP. Powodem miało być posługiwanie się fałszywymi lub fikcyjnymi danymi adresowymi siedziby oraz miejsca prowadzenia działalności gospodarczej. W ocenie urzędników o fikcyjności/fałszywości danych adresowych siedziby pod wskazanym adresem świadczy liczba zarejestrowanych firm. Nie wystarczy tytuł prawny do korzystania z lokalu znajdującego się w budynku bez wskazania nawet jego numeru. Podejrzenie wzbudził też bardzo niski czynsz w wysokości 5 zł plus VAT. Fiskus podkreślał, że umowa nie precyzuje ani zasad bieżącego korzystania z lokalu, ani jego powierzchni zarezerwowanej tylko dla spółki. Tym bardziej że ma z niej korzystać bardzo dużo współużytkowników.
Czytaj także: Fikcyjne przejęcie zakładu pracy, płatnik PIT bez zmian - wyrok NSA
Fiskus podkreślił, że ma prawo, a nawet obowiązek zagwarantowania prawdziwości wpisów do rejestrów podatników. Odwołał się też do orzecznictwa unijnego, z którego wynika, że państwa członkowskie mają prawo podejmować środki mogące zapobiegać nadużywaniu numerów identyfikacyjnych, zwłaszcza przez przedsiębiorców.
Spółka nie zgadzała się z taką oceną. Nie kwestionowała, że w lokalu siedziby zostało zarejestrowanych ponad 160 podmiotów, ale wszystkie są powiązane i każdy działa pod jedną firmą (działalność taksówkowa). Taki model biznesowy został przyjęty ze względu na dywersyfikację ryzyka. A fiskus nie wykazał, że jest to niezgodne z przepisami. Ponadto urzędnicy zlekceważyli nadzwyczajną sytuację wywołaną Covid-19, która spowodowała, że lokale biurowe wielu firm były zamknięte. Fiskus ani nie przesłuchał przedstawiciela administratora budynku, ani nie przeprowadził oględzin.