Po ogłoszeniu pandemii w 2020 r. wielu przedsiębiorców występowało o ulgi przewidziane w art. 67a ordynacji podatkowej, czyli o odroczenie zapłaty, rozłożenie zaległości na raty oraz umorzenie całości lub części podatku. Skarbówka, udzielając ulgi, kwalifikowała ją do pomocy de minimis. Łatwo więc było przekroczyć limit – 200 tys. euro w ciągu trzech lat – do którego wlicza się różne formy wsparcia. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie zakwestionował stanowisko fiskusa.
Czytaj także: Ustawa antykryzysowa: odroczenie płatności lub rozłożenie na raty podatku bez opłaty prolongacyjnej
Sprawa dotyczyła spółki, która w marcu 2020 r. wystąpiła o odroczenie zapłaty 1,7 mln zł zaległości podatkowej w postaci zaliczki na PIT za luty 2020 r. wraz z odsetkami za zwłokę. Powołała się na szczególną sytuację w kraju, czyli ogłoszenie stanu epidemii. Naczelnik urzędu skarbowego odroczył termin płatności do 30 czerwca 2020 r. oraz odstąpił od ustalenia opłaty prolongacyjnej ze względu na ważny interes podatnika i interes publiczny. Jednocześnie uznał, że odroczenie spełnia warunki pomocy de minimis. Takie rozstrzygnięcie podtrzymał dyrektor Izby Administracji Skarbowej.
Spółka zaskarżyła decyzje skarbówki do sądu, argumentując, że nie jest to korzyść w rozumieniu przepisów o pomocy publicznej, lecz dostosowanie terminu do możliwości podatnika. Nie zakłóca konkurencji ani wymiany handlowej między państwami członkowskimi, gdyż skutki epidemii dotykają wszystkich.
Sąd zgodził się ze spółką. Uchylił decyzję dyrektora IAS i skierował ją do ponownego rozpatrzenia, wskazując, że udzielone spółce odroczenie nie stanowi pomocy publicznej. Organy podatkowe dokonały błędnej kwalifikacji i nie uwzględniły nadzwyczajnych okoliczności, czyli stanu pandemii.