IP Box, czyli superpreferencja dla dochodów z praw własności intelektualnej, miała być krokiem na drodze do gospodarki opartej na wiedzy. Być zachętą dla przedsiębiorców – zwłaszcza programistów – do innowacyjności. Tyle w teorii. W praktyce fiskus dwoi się i troi, aby prawa do ulgowej stawki ograniczyć, na co wskazuje lawina sporów, jakie trafiają do sądów. Bywa nawet, że urzędnicy interpretując przepisy nie przejmują się oficjalnymi wytycznymi resortu finansów. Suchej nitki nie zostawił na tej praktyce Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie.
Kłopot programisty
Sprawa dotyczyła programisty. We wniosku o interpretację z października 2020 r. podał, że ma zarejestrowaną firmę związaną z wytwarzaniem oprogramowania. Na stałe współpracuje z największym na świecie sklepem spożywczym online. Jako członek zespołu rozwija zaawansowany systemem logistyczny.
Czytaj także: Dochody uzyskane z patentu mogą być objęte IP Box
Mężczyzna wskazał, że skupia się na tworzeniu nowych modułów i rozwijaniu istniejących w celu optymalizacji kosztów, wydajności i skuteczności produktu. Wraz z oprogramowaniem przenosi wszystkie autorskie prawa majątkowe na klienta. A jego aktywność spełnia definicję działalności badawczo-rozwojowej. Z wniosku wynikało m.in., że w wyniku tworzenia i rozwinięcia oprogramowania powstają nowe kody, algorytmy w językach programowania i nowe prawo własności intelektualnej. Podatnik zaznaczył, że aktualnie nie prowadzi odrębnej ewidencji, ale zaprowadzi ją zgodnie z wymogami. Chciał się upewnić, czy w takiej sytuacji może skorzystać z IP Box?
Fiskus odpowiedział, że nie. Jego zdaniem w efekcie prac podatnika nie powstaje samodzielny program komputerowy. Ponadto podatnik jedynie współpracuje z kontrahentem, a nie sam działa. Problemem był też brak ewidencji.