W dokumentowaniu cen transferowych zapanował chaos

Ustawodawca każe podatnikom wyliczać limity transakcji, na podstawie przepisu skreślonego z początkiem 2015 roku. Podatnicy nie wiedzą, co zrobić, a powinni sporządzić dokumentację za ubiegły rok.

Publikacja: 16.05.2016 02:00

W dokumentowaniu cen transferowych zapanował chaos

Foto: www.sxc.hu

W polskim systemie stanowienia prawa obowiązuje zasada, która zakłada racjonalność działania ustawodawcy. Innymi słowy, zakładamy, że każdy uchwalony przez parlament, a następnie zatwierdzony podpisem prezydenta przepis jest efektem przemyślanych działań, które miały osiągnąć dokładnie taki efekt, jaki został osiągnięty. Zakładamy zatem, że nasz ustawodawca jest idealny, nie myli się i nie działa w sposób sprzeczny z logiką oraz uzasadnionym interesem obywateli.

Tyle teorii. Życie, jak to zwykle bywa, jest jednak dalekie od tego ideału, a działania ustawodawcy bywają często chaotyczne, nieprzemyślane i szkodliwe dla obywateli. Najczęściej zresztą wynika to nie ze złej woli, tylko z bałaganiarstwa i braku wiedzy.

Doskonałe tego przykłady coraz częściej znajdujemy w przepisach podatkowych. Na początku 2015 roku zmieniły się przepisy dotyczące tzw. cienkiej kapitalizacji, czyli rozliczeń między podmiotami, które są ze sobą w jakiś sposób powiązane, czy to osobiście, czy kapitałowo.

W dużym uproszczeniu zadaniem tych przepisów jest eliminowanie sytuacji, w której powiązania te są wykorzystywane do tego, aby obniżyć wysokość płaconych podatków. W ramach tej zmiany w ustawie o CIT skreślono m.in. art. 16 ust. 7. Ustawodawca ma oczywiście do tego prawo. Jeśli uznaje, że jakiś przepis jest już niepotrzebny, to go skreśla i ten przestaje obowiązywać. Kłopot jednak w tym, że w ustawie nadal mamy art. 9a ust. 2 pkt 1, który odwołuje się do tego nieobowiązującego już, bo dopiero co skreślonego, przepisu. Przepis ten określa m.in. jeden z limitów ważnych z punktu widzenia obowiązku sporządzania specjalnej dokumentacji. Każe go zatem wyliczyć według zasad wynikających ze skreślonego przepisu >patrz ramka.

W rezultacie każdy, kto dziś zabiera się do sporządzenia na potrzeby fiskusa dokumentacji tzw. cen transferowych (opisu zasad, na jakich rozliczały się między sobą podmioty powiązane np. w ramach grupy kapitałowej), nie ma – i nie może mieć – pojęcia czy może zastosować limit wynikający z tego przepisu. W praktyce zatem, mimo że przepis ani nie został uchylony, ani też zmieniony, to jednak stał się martwy. Nie można bowiem go w żaden sposób zastosować. To zaś powoduje chaos prawny, daleki od ideałów, jakie mogłyby wynikać z przytoczonej na początku zasady o ustawodawcy idealnym, a więc też nieomylnym. Takich przykładów można by zresztą przytoczyć więcej.

Skutkiem tego niedopatrzenia jest zwiększenie obowiązków dokumentacyjnych. Podatnik, który przed zmianą przepisów mógłby zastosować najwyższy próg 100 000 euro i nie przygotować dokumentacji, teraz już nie ma takiej możliwości. Zatem nie tylko czeka go więcej pracy, ale także wydatków – przygotowanie dokumentacji jest bowiem nie tylko czasochłonne, lecz często także kosztowne.

podstawa prawna: ustawa z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (tekst jedn. DzU z 2014 r. poz. 851 ze zm.)

Limity do sporządzania dokumentacji cen transferowych

Zgodnie z art. 9a ust. 2 ustawy o CIT obowiązek sporządzania dokumentacji cen transferowych obejmuje transakcję lub transakcje między podmiotami powiązanymi, w których łączna kwota (lub jej równowartość) wynikająca z umowy lub rzeczywiście zapłacona w roku podatkowym łączna kwota wymagalnych w roku podatkowym świadczeń przekracza równowartość:

1) 100 000 euro – jeżeli wartość transakcji nie przekracza 20 proc. kapitału zakładowego, określonego zgodnie z art. 16 ust. 7 ustawy o CIT (przepis skreślony – przyp. autorki), albo

2) 30 000 euro – w przypadku świadczenia usług, sprzedaży lub udostępnienia wartości niematerialnych i prawnych, albo

3) 50 000 euro – w pozostałych przypadkach.

Zdaniem autorki

Agnieszka Wasilewska, doradca podatkowy, menedżer w Independent Tax Advisers Doradztwo Podatkowe

Gdzie w tym wszystkim jest konstytucja

Przykłady takie jak opisany skłaniają do refleksji bardziej ogólnej, bo konstytucyjnej natury. Konstytucja stanowi dziś, że Polska jest państwem prawa. Gdy jednak patrzy się na takie efekty działania władzy ustawodawczej jak ta, która dotyczy cienkiej kapitalizacji i dokumentacji tzw. cen transferowych, wydaje się, że dziś coraz częściej mamy do czynienia nie z państwem prawa, ale bezprawia. Mamy do czynienia z chaosem prawnym godzącym w słuszne interesy obywateli, wynikającym z bezmyślnego, niekompetentnego działania osób stanowiących prawo. Są to działania, których efektem jest stawianie obywateli w sytuacji, w której nie są w stanie - z przyczyn od siebie zupełnie niezależnych - zastosować się do tego, co uchwalił dla nich parlament.

W polskim systemie stanowienia prawa obowiązuje zasada, która zakłada racjonalność działania ustawodawcy. Innymi słowy, zakładamy, że każdy uchwalony przez parlament, a następnie zatwierdzony podpisem prezydenta przepis jest efektem przemyślanych działań, które miały osiągnąć dokładnie taki efekt, jaki został osiągnięty. Zakładamy zatem, że nasz ustawodawca jest idealny, nie myli się i nie działa w sposób sprzeczny z logiką oraz uzasadnionym interesem obywateli.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Sejm rozpoczął prace nad reformą TK. Dwie partie chcą odrzucenia projektów