Podatek cyfrowy, pobierany od działalności w internecie takich wielkich światowych firm jak: Google, Facebook czy Amazon, ma być nowym źródłem dochodów polskiego budżetu. Tak przynajmniej zapowiadał premier Mateusz Morawiecki, przewidując zebranie z tego tytułu 1 mld zł rocznie. Choć od zapowiedzi premiera upłynął miesiąc, na razie nie wiadomo, jaki miałby być kształt nowej daniny.
– Pracujemy nad tym, a konkretne propozycje przedstawimy za około dwóch miesięcy – powiedział „Rzeczpospolitej" wiceminister finansów Filip Świtała.
Czytaj także: Agnieszka Wnuk: Podatek cyfrowy wprowadzić trudno, ale jest nieunikniony
Na forum Unii Europejskiej nie doszło dotychczas do porozumienia o wspólnym standardzie podatku cyfrowego. Niektóre kraje jednak go wprowadzają, nie czekając na te ustalenia.
We Włoszech podatek od działalności w internecie obowiązuje od 1 stycznia 2019 r. Jego stawka to 3 proc., a podstawą opodatkowania jest przychód z reklam albo z prowadzenia internetowych platform ułatwiających sprzedaż towarów i usług, a także z transmisji danych zebranych od internautów (i używanych potem w celach marketingowych). Podatek ma dotyczyć firm, których globalny przychód przekracza 750 mln euro rocznie, a we Włoszech – 5,5 mln euro.