Firmy, które padły ofiarą oszustwa, w końcu mogą liczyć na ulgę. Skarbówka do niedawna kazała im płacić podatek od wartości skradzionych towarów i nie przyjmowała żadnych tłumaczeń, przez co firma ponosiła podwójne straty. Teraz zgadza się, że jeśli towar został skradziony, to firma nie ma przychodu.
Taką odpowiedź otrzymał wspólnik spółki jawnej, której kontrahent okazał się oszustem. Reprezentant włoskiej spółki zamówił u niej dostawę materiałów o znacznej wartości. Polska spółka sprawdziła kontrahenta i ubezpieczyła dostawę. Planowała też wizytę w siedzibie włoskiego podmiotu, jednak ze względu na pandemię oraz zamknięcie granic nie było to możliwe.
Czytaj także: Skarbówka chce podatku od kradzieży z oszustwem - niekorzystna interpretacja podatkowa
Polska spółka dostarczyła towar pod wskazany adres, co zostało potwierdzone pieczęcią nabywcy na dokumencie CMR oraz oświadczeniem. Nie otrzymała jednak zapłaty, a włoski kontrahent oświadczył, że nabywca nigdy nie był jego reprezentantem. Spółka zawiadomiła prokuraturę, a postępowanie nadal się toczy. Zapytała, czy ma zapłacić podatek.
Dyrektor Krajowej Administracji Skarbowej zgodził się, że kradzież czy przywłaszczenie towaru nie jest sprzedażą. „Wnioskodawca nie powinien rozpoznawać przychodu w wysokości ceny wynikającej z faktury wystawionej na spółkę włoską, której dane zostały wykorzystane do oszustwa" – uznał dyrektor KIS.