Na koniec czerwca 2020 r. wartości zaległości podatkowych ogółem sięgnęły 139 mld zł, czyli o 18,8 proc. więcej niż na koniec 2019 r. – wynika z danych Ministerstwa Finansów. Procentowo najbardziej wzrosły zaległości w PIT – o ok. 50 proc. oraz CIT – o prawie 30 proc. Ale w ujęciu kwotowym widać, że fiskus ma największy problem ze ściąganiem należności z tytułu VAT.
W pierwszym półroczu 2020 r. zaległości w tym podatku sięgnęły ok. 111 mld zł, czyli o 16,5 mld zł więcej niż na koniec 2019 r. Tak duży wzrost może być zastanawiający w kontekście trwającego już od kilku lat uszczelnienia systemu. Jak wyliczał na poniedziałkowej konferencji prasowej minister finansów Tadeusz Kościński, wprowadzono wiele różnych instrumentów, które mają zapobiec przestępstwom podatkowym (więcej o tym w tekście obok). – W efekcie opłacalność organizowania karuzel VAT spadła, a środki z przestępstw są coraz trudniejsze do „wyprania" – przekonywał Kościński, dodając, że lukę VAT w Polsce udało się ograniczyć w ciągu pięciu lat o połowę.
Czytaj także: MF: firmy łatwiej uzyskają pomoc fiskusa - co skarbówka może zaproponować przedsiębiorcom w czasie pandemii
Skąd więc gigantyczny wzrost zaległości podatkowych? – Co innego uszczelnić system, zapobiec wyciekowi pieniędzy, a co innego odzyskać kwoty, które już wyciekły – mówi Sławomir Dudek, główny ekonomista Fundacji FOR.
– Przyczyny nieściągniętych należności w VAT mogą być różne. Wynikają czasem z przyczyn prozaicznych, jak np. bankructwa firm i ich niewypłacalność – podkreśla Tomasz Michalik, doradca podatkowy, partner w kancelarii MDDP. – Często zdarzają się też spory na tle niejasnego prawa podatkowego, gdy podatnicy kwestionują decyzje służb skarbowych o wymiarze podatku. Ale są też związane z przestępczością w obszarze VAT, zwłaszcza z wykryciem tzw. karuzel podatkowych – mówi Michalik.