On, niestety, też.
Tak, ale nie na Konwiktorskiej, która była jego domem. Uczyliśmy go tutaj Europy, a on sam też szybko się uczył, bo był bardzo inteligentny. Jego ojciec pracował jako urzędnik bankowy. Mówiliśmy mu, że do obiadu nie siada się w czapce, przyzwyczajaliśmy go do śniegu, który widział pierwszy raz w życiu. Nie umiał po nim biegać, zostawał z tyłu podczas treningów w górach, więc dostał gwizdek, żeby dawał znać, jak się zgubi. Wszyscy Olego bardzo lubili, bo miał poczucie humoru. Mówił mało, ale jak się już odezwał to zawsze z sensem, a często dowcipnie. No i wygrywał Polonii mecze, pomógł zdobyć tytuł mistrza Polski.
Przyznanie mu obywatelstwa było formalnością?
A skąd. Olisadebe początkowo sam o to zabiegał, bo przeżył koszmar. Po kilku miesiącach gry w Polonii pojechał na święta do Nigerii. Kupił prezenty, wziął zarobione pieniądze. Był szczęśliwy. Ledwo wysiadł na lotnisku w Lagos bandyci zabrali mu wszystko, z paszportem włącznie. Ledwo uszedł z życiem. Poszedł do polskiego konsulatu, stamtąd zadzwoniono do mnie abym potwierdził jego tożsamość. Wracał do Polski przez Pragę, gdzie zatrzymano go na dwa dni. A kiedy już dotarł do Polski, to na Okęciu nie chciano go przepuścić przez granicę. To wszystko przypadło na okres świąt i Nowego Roku. Wszystkie urzędy były zamknięte, nic nie można było załatwić. Kierownik drużyny Tomek Koter przez osiem dni woził Olisadebe jedzenie na Okęcie. Kiedy już piłkarz wreszcie opuścił lotnisko, był cieniem samego siebie. A ponieważ w zagranicznych wyjazdach Polonii też miał problemy na granicy, padł pomyśl o polskim obywatelstwie.
Czy on sam też był do tego przekonany?
Zdecydowanie. Tym bardziej, że poznał w Warszawie dziewczynę, która później została jego żoną. A po przykrych doświadczeniach z rodakami powiedział nam wprost, że chce zostać Polakiem. Podczas śniadania, na które Aleksander Kwaśniewski zaprosił prezesa Michała Listkiewicza, wiceprezesa Zbigniewa Bońka i mnie pan prezydent, który znał się na sporcie zapytał czy Olisadebe nam pomoże. Powiedziałem, że nie mamy innego tak szybkiego i dobrego technicznie zawodnika. W tym samym czasie w mediach rozpoczęła się dyskusja na temat sensowności przyznania Olisadebe polskiego obywatelstwa, bo takiego przypadku w polskim futbolu nie było. Więc prezydent się wahał. Kiedy już podpisał odpowiednie dokumenty, a Oli zaczął strzelać bramki Polska oszalała na jego punkcie.
Co mundial w Korei dał naszej piłce?
Po meczu z Portugalią wszyscy byli załamani. Wymyśliliśmy nową formułę, zmieniliśmy skład i chłopcy pokonali Stany Zjednoczone. Dopiero po tym trzecim meczu, kiedy już trzeba było wyjeżdżać, nauczyliśmy się mistrzostw świata. Ale wygraliśmy. To budowało reprezentację na przyszłość. Przeżyliśmy w Korei kolorowy sen, po którym trzeba się było obudzić.