Krzysztof Mączyński – wierny żołnierz Nawałki

Krzysztof Mączyński to piłkarz, który rósł razem z reprezentacją Adama Nawałki. Jest jednym z odkryć selekcjonera.

Publikacja: 31.05.2018 23:36

Krzysztof Mączyński

Krzysztof Mączyński

Foto: Fotorzepa/Bartosz Jankowski

Nie miał opinii wielkiego talentu. Nawet kibice śledzący rozgrywki ekstraklasy, mogliby mieć kłopot ze skojarzeniem Mączyńskiego. Przeoczył go też system szkolenia PZPN, nie rozegrał ani jednego meczu w młodzieżowych kadrach Polski. Inna sprawa, że od kiedy wielkie kariery zrobili Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski, nie jest to dla polskiego piłkarza żaden ewenement - oni też zostali wyłowieni bardzo późno i w sumie jako młodzieżowcy w koszulkach z orzełkiem wystąpili 14 razy. O Lewandowskim przypomniano sobie dopiero tuż przed jego transferem do Lecha Poznań, kiedy miał za sobą świetne sezony w Zniczu Pruszków.

Mączyński zaistniał od razu w pierwszej reprezentacji i, chociaż jego pierwszym powołaniom towarzyszyły wątpliwości, to dzisiaj nikt nie wyobraża sobie, żeby w kadrze miało zabraknąć wychowanka Wisły Kraków. Może nie wszystko, ale na pewno wiele dobrego w swojej karierze zawdzięcza Adamowi Nawałce, który najpierw dał mu szansę w Górniku Zabrze, a następnie powoływał do kadry.

Mączyński czekał na swoją szansę długo. Nie miał łatwo, bo trenował w młodzieżowych drużynach Wisły, która w tamtym czasie rządziła w polskiej ekstraklasie i mogła sobie pozwolić na sprowadzanie reprezentantów Polski, a nawet ciekawych graczy zagranicznych. Kiedy kończył wiek juniorski i próbował się przebić w ekstraklasie, to w środku pola Wisły grali Mauro Cantoro i Radosław Sobolewski. Ta naprawdę mocna drużyna była o krok od awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Mączyński trafił najpierw do rezerw i jak sam opowiadał, czekając na podpisanie profesjonalnego kontraktu, zajął się graniem w futsal. Grał na poważnie, otrzymywał za to pieniądze. Zainteresowała się nim drużyna Kupczyka Kraków i w jej barwach piłkarz zdobył nawet młodzieżowe mistrzostwo Polski na turnieju w Chojnicach.

Dwa lata później, kiedy Mączyńskiemu wreszcie udało się zadebiutować w pierwszej drużynie Wisły, walka o miejsce w składzie wcale nie była łatwiejsza. Do Krakowa przychodził wtedy młodzieżowy reprezentant Czech Tomas Jirsak. Za niego Biała Gwiazda zapłaciła, więc siłą rzeczy stał wyżej w hierarchii niż wychowanek. Mączyński bywał wypożyczany do ŁKS Łódź i za bardzo w Wiśle w tamtym okresie nie zaistniał.

Wszystko zmieniło się, gdy przyszła propozycja z Górnika Zabrze. Trener Adam Nawałka mógł pamiętać Mączyńskiego z Wisły, bo kiedy prowadził krakowską drużynę w sezonie 2016/2017, to młody, środkowy pomocnik akurat walczył o swoją szansę. Może nawet dostałby ją w Krakowie od przyszłego selekcjonera, ale Nawałka przestał być trenerem Wisły jeszcze przed zakończeniem sezonu. Później trener pojechał na Euro 2008 jako asystent Leo Beenhakkera, a Mączyński w dalszym ciągu szukał swojej szansy w dorosłym futbolu.

Trzeba było jeszcze kilku lat cierpliwości, ale wreszcie piłkarz i trener na siebie trafili. Górnik Zabrze miał budować swoją potęgę przy wsparciu nowego, potężnego sponsora, ale zamiast tego, spadł z ekstraklasy. Odbudowy podjął się Ryszard Komornicki, ale jeszcze w zimie zastąpił go Nawałka. Zadanie powrotu do elity udało się wykonać, ale szkoleniowiec zaczął budować Górnika po swojemu i potrzebował młodych piłkarzy, którzy razem z nim gotowi byli na „krew, pot i łzy". Mączyński trafił do Górnika przed startem sezonu 2011/2012 i jak się później okazało, był to strzał w dziesiątkę.

Jak na defensywnego pomocnika nie jest zbyt rosły, raczej nie wzbudza postrachu sylwetką, ale gra mądrze i potrafi połączyć umiejętność bronienia oraz atakowania. Nic dziwnego, że kiedy Nawałka został selekcjonerem, to szybko sięgnął po zawodnika, którego dobrze znał z Zabrza. Mączyński nie znalazł się wprawdzie na pierwszej liście powołanych na mecz ze Słowacją, ale kiedy z powodu kontuzji wypadł z kadry Mateusz Klich, Nawałka powołał piłkarza Górnika.

Na początku pojawiały się głosy, że selekcjoner powołuje „swoich" – w kadrze znaleźli się jeszcze Paweł Olkowski i Rafał Kosznik. Debiut Nawałki nie wypadł okazale, Mączyński wszedł w końcówce spotkania. Mało kto chyba wtedy przypuszczał, że to początek większej przygody. Wydawało się też, że to tamci dwaj na dłużej zagoszczą w kadrze. Od dawna szukano lewego obrońcy i tutaj otwierała się furtka dla Kosznika. Paweł Olkowski niedługo później trafił do 1.FC Koeln i jako zawodnik Bundesligi miał na starcie mocniejszą pozycję.

Mączyński pokazał wtedy, że potrafi zaryzykować. Niektórzy myśleli nawet, że zamknął sobie drogę do kadry. W poszukiwaniu lepszej przyszłości przeniósł się do Chin. To oczywiście nie skreśla piłkarza (mniej więcej wtedy liga chińska zaczęła oszałamiać transferami), ale ciężko wytłumaczyć kibicom, że powołuje się zawodnika, którego na co dzień nie można obejrzeć. Mączyński tłumaczył niedowiarkom, że liga chińska nie jest tak słaba, jakby się mogło wydawać, a trener reprezentacji na bieżąco monitoruje jego formę.

Nawałka mógłby jednak znaleźć powód, żeby piłkarza skreślić. Mączyński, tuż po transferze do Chin, miał się zgłosić na zimowe zgrupowanie kadry w Abu Zabi. Obiecywał, że wywalczy prawo przyjazdu. Nie poleciał jednak, bo trudności zaczął robić klub. Piłkarz trenera przeprosił i z kadry nie wypadł. I dobrze, bo już niedługo okazało się, jak ważnym jest piłkarzem.

Mecz ze Szkocją w Warszawie, w eliminacjach do Euro 2016, był chyba jednym z cięższych dla kadry Adama Nawałki. Piłkarze Gordona Strachana, chociaż w piłkę grać umieli, zajęli się kopaniem rywali. Gordon Greer o mało co nie złamał nogi Robertowi Lewandowskiemu, a kibice drżeli o wynik. Walkę w środku pola w tamtym meczu toczył Mączyński i to właśnie on dał Polakom prowadzenie. Kilka dni wcześniej nie zagrał w wygranym 2:0 meczu z mistrzami świata Niemcami – selekcjoner postawił wtedy na silniejszych i bardziej doświadczonych: Grzegorza Krychowiaka oraz Tomasza Jodłowca.

W trakcie tamtych eliminacji Mączyński stał się jednym z najważniejszych zawodników kadry (Jodłowiec stał się rezerwowym) i na Euro 2016 pojechał już jako zawodnik pierwszej jedenastki i przy okazji piłkarz Wisły Kraków, do której wrócił z Chin. Wreszcie był ważną postacią na Reymonta, można powiedzieć, że nawet gwiazdą. Wydawało się, że to spełnienie jego marzeń.

I właśnie wtedy piłkarz zaskoczył po raz kolejny. Przed walką o Ligę Mistrzów Legia szukała wzmocnień. Wysłała Mączyńskiemu ofertę, a ten ją przyjął. Już Radosław Cierzniak nie miał łatwo, zamieniając Kraków na Warszawę, a przecież bramkarz z Wisłą tak mocno związany nie był – grał tam tylko przez jeden sezon.

Kibice Białej Gwiazdy byli na Mączyńskiego wściekli, w jego opisie na Wikipedii ktoś dopisał słowo „Judasz", ale sam zawodnik się nie załamał. Wytrzymał nawet 90 minut na boisku w meczu z Wisłą w Krakowie. Tamto spotkanie Legia wygrała 1:0. Koniec końców wyszło na jego, bo teraz może się cieszyć ze zdobycia Pucharu oraz Mistrzostwa Polski.

W ostatnim sezonie w Legii formą nie błyszczał (jak wielu jego kolegów), ale w kadrze raczej nie zawodzi. Od rozgrywania akcji jest Piotr Zieliński, ale Mączyński też potrafi dodać coś od siebie. W spotkaniu towarzyskim z Koreą (3:2) miał udział przy dwóch golach dla Polski. Później jednak zmagał się z kontuzją, stracił końcówkę sezonu i walczył o powrót na boisko. Ciężko jednak sobie wyobrazić, by Adam Nawałka do Rosji nie zabrał jednego ze swoich najwierniejszych żołnierzy.

Sport
Igrzyska w Paryżu w mętnej wodzie. Sekwana wciąż jest brudna
Sport
Paryż przed igrzyskami olimpijskimi pozbywa się bezdomnych? Aktywiści oburzeni
IGRZYSKA OLIMPIJSKIE
Pomruk rewolucji. Mistrzowie z Paryża po raz pierwszy dostaną pieniądze za złoto
Olimpizm
Leroy Merlin wchodzi na nowy rynek. Wykończy mieszkania medalistów z Paryża
Sport
Francuzi podzieleni w sprawie Rosjan. Mer Paryża kontra Emmanuel Macron