Wojciech Szczęsny: Zawsze miał się od kogo uczyć

Syn jednego z najbardziej utytułowanych polskich bramkarzy, w każdym klubie pracował z wybitnymi trenerami, ostatnio w Juventusie Turyn uczył się od Gianluigi Buffona.

Aktualizacja: 19.06.2018 18:07 Publikacja: 18.06.2018 00:01

Wojciech Szczęsny

Wojciech Szczęsny

Foto: Fotorzepa/Piotr Nowak

Maciej Szczęsny, ojciec Wojciecha, reprezentant Polski, mistrz Polski z Legią, Widzewem, Polonią Warszawa, Wisłą Kraków niedługo po wyjeździe nastoletniego syna do Anglii, mówił że „Wojtek jedzie na Wyspy po to, żeby wkrótce stać się jednym z pięciu najlepszych bramkarzy na świecie". Piłka nożna w przeciwieństwie do tenisa nie ma rankingów, ocena piłkarzy zawsze będzie subiektywna, ale gdyby uczciwie przeanalizować tę zapowiedź?

W top 5 Wojciech Szczęsny dziś raczej nie znalazłby miejsca, ale byłby z pewnością w czołówce każdej poważnej klasyfikacji bramkarzy na świecie. Grał w dobrych klubach - Arsenalu Londyn i AS Roma, dziś występuje w legendarnym zespole – Juventusie Turyn, broni bramki reprezentacji Polski.

Maciej Szczęsny nie przesadził, trafnie ocenił możliwości rozwoju syna.

Egzamin dojrzałości w Arsenalu

Ale bardziej niż zdanie ojca, nawet jeśli jest nim świetny kiedyś bramkarz, liczyła się decyzja jaką podjął w 2006 roku menedżer Arsenalu Londyn Arsene Wenger. To francuski szkoleniowiec sprowadził Wojciecha Szczęsnego na Wyspy.

Wenger od zawsze cieszył się zasłużoną renomą odkrywcy talentów. Jego filozofia pracy opierała się na budowie zespołu poprzez wychowanie albo kształtowanie nabytych za małe pieniądze piłkarzy. W 2006 roku kiedy kupował z Legii za 50 tys. euro 16-letniego Szczęsnego na pozycji bramkarza miał kłopot. Trzy lata wcześniej z Arsenalem pożegnał się weteran David Seaman. Zastąpił go Jens Lehmann. Niemiec, który zdobył z „Kanonierami" ostatnie mistrzostwo Anglii w 2004 roku miał grubo ponad 30-tkę, bronił jeszcze, ale Wenger nie mógł wiecznie na niego stawiać. Poszukiwał bramkarza na lata. Szczęsny był jednym z kandydatów, w którym dostrzegł talent.

Polski nastolatek na początek miał dojrzewać piłkarsko w rezerwach, a potem na wypożyczeniu w III-ligowym Brentford. Wszędzie gdzie grał znajdował się pod ścisłą obserwacją francuskiego menedżera i jego współpracowników. Sprawdzali, czy Szczęsny przystosuje się do wyspiarskiego sposobu gry, w którym pole bramkowe wcale nie chroni bramkarza przed ciosem z łokcia w żebra, przed niby przypadkowym odepchnięciem w momencie łapania piłki lubi innymi bardziej wyszukanymi faulami. Szczęsny zdał celująco egzamin dojrzałości. Wrócił z Brentford na Emirates Stadium. Po nieco ponad czterech latach pobytu w Arsenalu zadebiutował w Premier League.

Lekcje akrobatyki

Szczęsny miał na tyle dużo szczęścia, że jeszcze przed Wengerem, w Polsce spotkał doskonałych nauczycieli. W Agrykoli, jego pierwszym klubie, prowadził go Jacek Rutkowski. To on namówił chłopca, żeby został bramkarzem, bo wcześniej za żadne skarby nie chciał zakładać rękawic.

Przez krótką chwilę w Legii prowadził go Krzysztof Dowhań, trener bramkarzy, który ma oko i rękę do wybitnych zawodników. Wyszkolił Artura Boruca, Łukasza Fabiańskiego, wielu innych. Maciej Szczęsny powiedział kiedyś, że w swojej karierze pierwszy raz spotkał trenera bramkarzy będąc w Polonii. Miał wtedy 33 lata. Tym trenerem był Dowhań.

Z młodym Wojciechem Szczęsnym Dowhań prowadził zajęcia indywidualne, gdy był zawodnikiem Agrykoli. Wiedział doskonale z jakim talentem ma do czynienia. Syn świetnego bramkarza, o dobrych warunkach fizycznych, do tego chłopak solidnie przygotowany do zawodu. Chodził do szkoły sportowej, trenował w Agrykoli, oprócz tego dodatkowo miał zajęcia z akrobatyki, ogólnorozwojowe. Mama Alicja, była piłkarka ręczna warszawskiej Skry, która od pewnego momentu sama wychowywała dzieci, każdą wolną chwilę wykorzystywała na to, by synowie się ruszali, uprawiali sport. W piłkarskiej edukacji Wojtkowi pomogła też rywalizacja ze starszym bratem, również bramkarzem – Janem.

Od najmłodszych lat był powoływany do reprezentacji Polski. W kadrach juniorskich poznał się i zaprzyjaźnił z Grzegorzem Krychowiakiem. Przyjaźń trwa do dziś. W reprezentacji i poza nią. To właśnie podczas jednego z turniejów reprezentacji młodzieżowych rozegranego we Francji Szczęsnego wypatrzyli skauci Arsenalu i donieśli o tym Wengerowi. Najpierw były testy. Anegdota głosi, że po jednym z nich do młodego Szczęsnego podszedł Thierry Henry, który już przygotowywał się do emerytury i powiedział mu: „Współczuję tym napastnikom, którzy będą przeciw tobie grali".

Raz fenomenalnie, raz do kitu

Różnie z tym bywało. W zespole „Kanonierów" Szczęsny rozegrał w Premier League 132 mecze. Dwa razy zdobył Puchar Anglii. W zamyśle Wengera miał być tym bramkarzem na wiele lat, następcą Seamana, Lehmanna... Grał z numerem 1, wygrywał rywalizację z Łukaszem Fabiańskim, który do Arsenalu – także z Legii – trafił rok po Szczęsnym, kupiony za 4 miliony euro.

Ale miał też - który bramkarz ich nie ma – wpadki. Z czasem popsuły się też relacje z Wengerem. Francuz sprowadzał innych mocnych bramkarzy, Davida Ospinę po mundialu w Brazylii, rok później Petra Cecha, w końcu dla Polaka zabrakło miejsca w bramce „Kanonierów". Przez dwa lata był wypożyczany do Romy.

- Przez pięć lat w Arsenalu stałem w miejscu. Czasem grałem lepiej, czasem gorzej. Raz było fenomenalnie, raz do kitu. To nie jest zbyt dobre, gdy raz idziesz w górę, a raz w dół – podsumował czas spędzony w pierwszej drużynie londyńskiego klubu. Gdy pojawiła się propozycja z Juventusu Turyn nie wahał się chwili. Podpisał czteroletni kontrakt.

Włosi zapłacili Arsenalowi za Polaka 12 milionów euro. Sporo jak na rezerwowego. Pozycja nr 1 przeznaczona była w minionym sezonie dla Gianluigi Buffona. Mimo to Szczęsny rozegrał 17 spotkań w Serie A. Wypadł solidnie. Po odejściu Buffona zajmie w bramce jego pozycję.

Numer 1 w Rosji?

Nadchodzący sezon będzie w klubie zupełnie nowym wyzwaniem dla chłopaka pochodzącego z warszawskiej Pragi Południe. Ale to za kilka miesięcy. Teraz liczą się mistrzostwa świata.

Szczęsny jedzie do Rosji z bagażem przykrych doświadczeń z turniejów mistrzowskich. Na polskim Euro 2012 roku miał być bramkarzem numer 1. W spotkaniu inauguracyjnym na Stadionie Narodowym w Warszawie z Grecją zobaczył czerwoną kartkę. Nie miał już okazji zagrać. Na Euro we Francji wystąpił także tylko w pierwszym meczu - z Irlandią Północną. Kontuzja. Nie zagrał już do końca turnieju, który Polacy zakończyli w ćwierćfinale.

Adam Nawałka nie podjął jeszcze decyzji, czy to Szczęsny, czy grający regularnie w Swansea Łukasz Fabiański będzie podstawowym bramkarzem w Rosji. W ostatnich meczach eliminacji do MŚ to zawodnik Juventusu miał mocniejszą pozycję w oczach trenera. Na boisku udowodnił, że selekcjoner nie zaufał mu za dawne zasługi ani za nazwę klubu, w którym występuje.

Szczęsny zawsze był bramkarzem, który w kryzysowych momentach potrafi pomóc zespołowi, radził sobie z presją, pomagała mu w tym pewność siebie. Do tych zalet doszły kolejne. Spędził sezon rywalizując z jednym z najlepszych bramkarzy świata. A przecież nie tylko walczył o miejsce w składzie z włoską legendą, mnóstwo rzeczy się od Buffona nauczył. Jest dojrzały, ustabilizowany, wkroczył w najlepszy wiek dla bramkarza – ma 28 lat.

Jan Tomaszewski, który bronił na mundialu w 1974 roku był dwa lata młodszy, Józef Młynarczyk w 1982 roku o rok starszy. Szczęsnego stać na to, by zagrać w Rosji tak dobry turniej jak jego dwaj wielcy poprzednicy w RFN i Hiszpanii.

Maciej Szczęsny, ojciec Wojciecha, reprezentant Polski, mistrz Polski z Legią, Widzewem, Polonią Warszawa, Wisłą Kraków niedługo po wyjeździe nastoletniego syna do Anglii, mówił że „Wojtek jedzie na Wyspy po to, żeby wkrótce stać się jednym z pięciu najlepszych bramkarzy na świecie". Piłka nożna w przeciwieństwie do tenisa nie ma rankingów, ocena piłkarzy zawsze będzie subiektywna, ale gdyby uczciwie przeanalizować tę zapowiedź?

W top 5 Wojciech Szczęsny dziś raczej nie znalazłby miejsca, ale byłby z pewnością w czołówce każdej poważnej klasyfikacji bramkarzy na świecie. Grał w dobrych klubach - Arsenalu Londyn i AS Roma, dziś występuje w legendarnym zespole – Juventusie Turyn, broni bramki reprezentacji Polski.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
NOWE TECHNOLOGIE
Pranksterzy z Rosji coraz groźniejsi. Mogą używać sztucznej inteligencji
Sport
Nie żyje Julia Wójcik. Reprezentantka Polski miała 17 lat
Olimpizm
MKOl wydał oświadczenie. Rosyjskie igrzyska przyjaźni są "wrogie i cyniczne"
Sport
Ruszyła kolejna edycja lekcji WF przygotowanych przez Monikę Pyrek
Sport
Witold Bańka: Igrzyska olimpijskie? W Paryżu nie będzie zbyt wielu Rosjan