Zakon Nawałki

Selekcjoner stworzył świetnie funkcjonujący sztab. Generał jest jeden, ale każdy wie, co ma robić i chce to robić jak najlepiej. Z tego rodzą się sukcesy.

Publikacja: 01.05.2018 22:58

Adam Nawałka

Adam Nawałka

Foto: AFP

Futbol nie wybacza dzisiaj prowizorki. Wszystkie dane o piłkarzach swoich lub przeciwnika muszą być dokładnie przeanalizowane, zapisane w tabelkach, zgrupowania zaplanowane i rozpisane co do minuty, łącznie z drzemkami i zabiegami fizjoterapeutów. Stroje muszą być dopasowane na każdą pogodę i ułożone w kostkę w szatni godzinę przed treningiem. Kto tego nie rozumie i pozwoli na samowolkę, ten przegrał już na starcie. Można mieć wtedy w drużynie i dziesięciu Robertów Lewandowskich, a i tak przegrać najważniejszy mecz.

Adam Nawałka stworzył sztab, który pracuje sprawnie i cicho. To selekcjoner ustalił reguły i starannie dobrał ludzi. Sztab jest liczny, ale to w dzisiejszym futbolu norma, a na szczęście PZPN stać na to, by zatrudniać fachowców. Na poprzednie mistrzostwa świata Paweł Janas zabrał dziesięciu współpracowników. Teraz w sztabie pracuje 18 osób.

Dyrektorem reprezentacji jest Tomasz Iwan – to najbardziej znane nazwisko wśród współpracowników Nawałki i najbardziej medialna postać. Były reprezentant Polski grał w przeszłości m.in. w PSV Eindhoven. To on wybiera połączenia lotnicze, hotele czy boiska treningowe, w których zatrzymuje się reprezentacja Polski. Iwan 16 lat temu nie poleciał z kadrą Jerzego Engela na mundial do Korei. Przez media przetoczyła się dyskusja, czy selekcjoner postąpił słusznie (dla Iwana wyjazd do Rosji może nabrać w tym kontekście szczególnego znaczenia). W razie potrzeby jest on do dyspozycji dziennikarzy. Lubi występować przed kamerami, media go nie peszą. Wystąpił nawet w teledysku Norbiego, z którym śpiewał „Do boju Polsko". Można powiedzieć, że otwarciem na media wyróżnia się w sztabie Nawałki.

Poza nim nikt nie chce się rzucać w oczy, wychodzić przed szereg i grać pod siebie. Jeśli nawet zdarzałyby się różnice zdań czy nieporozumienia, to nikt na pewno nie usłyszy o nich w mediach. Selekcjoner może swoich współpracowników bez obawy wysyłać na konferencje prasowe. Sam stworzył unikalny styl wypowiedzi, na który narzekają dziennikarze, bo próżno w nim szukać kwiecistych sformułowań. Do legendy przeszło sformułowanie o „poprawie jakości zarówno w defensywie jak i ofensywie". Ten styl starają się naśladować jego współpracownicy i, trzeba przyznać, wychodzi im to całkiem dobrze, choć często zalatuje mową - trawą.

Selekcjoner zaufał przede wszystkim ludziom, z którymi już wcześniej przez wiele lat pracował i wie, że może na nich liczyć. Asystentem trenera jest Bogdan Zając, który wcześniej pracował z Nawałką w GKS Katowice i Górniku Zabrze. Panowie dogadywali się tak dobrze, że nawet ubierali się na mecze bardzo podobnie – ich znakiem firmowym stały się bezrękawniki.

Poznali się dużo wcześniej, jeszcze gdy Zając był piłkarzem Wisły Kraków. Nawałka był wtedy koordynatorem szkolenia w klubie i dwukrotnie zostawał pierwszym trenerem. Zając uwielbiał rozmawiać o taktyce, robił to nawet przy śniadaniu. Miał w dodatku cechy przywódcze i od małego był przekonany, że kiedyś będzie trenerem.

Kiedy przyszły selekcjoner został trenerem Zagłębia Lubin, ściągnął na Dolny Śląsk m.in. Zająca. Nawet, kiedy piłkarz zniknął z ligowych radarów, przenosząc się na Cypr, Nawałka o nim nie zapomniał. Gdy przyjeżdżał oglądać na wyspę piłkarzy, odwiedzał znajomego, aż wreszcie zaprosił do współpracy.

Zając opowiadał, jak wygląda praca u Adama Nawałki. Dla asystenta obowiązki nie kończą się wraz z końcem treningu czy meczu, a nawet przekroczenim progu domu. Zwyczajowo jeszcze w godzinach późnowieczornych trzeba było przez kilkadziesiąt minut omawiać różne sprawy. Asystent selekcjonera podkreśla jednak, że jest pasjonatem futbolu i takie pogawędki nie są dla niego żadnym obciążeniem.

Podobnie jak Adam Nawałka, jest perfekcjonistą. Podobno, jeszcze w trakcie kariery, analizował grę swoją i przeciwników, i wiecznie był niezadowolony z tego, jak zaprezentował się na boisku. Dziś jest jednym z ludzi, z którymi selekcjoner konsultuje swoje decyzje. Podobnie jest z Jarosławem Tkoczem, którego również Nawałka zabrał ze Śląska.

Tkocz nie zrobił wielkiej kariery jako bramkarz. Najlepszy okres w jego karierze to czasy występów w GKS Katowice, ale po spadku drużyny do czwartej ligi, został sprzedany do Szynnika Jarosław.

Są też w sztabie Nawałki tacy, którzy z reprezentacją Polski pracowali u poprzednich selekcjonerów. Za zbieranie informacji odpowiedzialny jest Hubert Małowiejski, który wcześniej pomagał Franciszkowi Smudzie i Waldemarowi Fornalikowi.

Małowiejski próbował swoich sił jako piłkarz, ale realnie ocenił, że nie ma szans na zrobienie kariery, więc jak sam przyznaje, poświęcił się teorii futbolu. W latach 90. jako młody chłopak fascynował się drużyną AC Milan, prowadzoną przez Arrigo Sacchiego, uchodzącego wtedy za trenera idealnego. Nic dziwnego, że zna jego powiedzenie „aby zostać dżokejem, nie trzeba wcześniej być koniem" (przydatne, gdy ktoś zarzuca mu brak doświadczenia z boiska). Jest tytanem pracy – przed Euro 2012 sypiał po cztery godziny.

Oczywiście, Małowiejski nie zbiera informacji w pojedynkę. Pełni rolę szefa banku informacji, a do tego ma licznych współpracowników: Robert Góralczyk, Marcin Prasoł i Gerard Juszczak są trenerami-analitykami, a Dawid Zajączkowski, dla odróżnienia to analityk-statystyk. Informacje zbiera się nie tylko o przeciwnikach, ale też o swoich piłkarzach, dlatego treningi są nagrywane, a materiał poddawany analizie.

Z reprezentacją Polski (za kadencji Franciszka Smudy) pracował także Remigiusz Rzepka, który jest trenerem przygotowania fizycznego. To kolejny człowiek ze Śląska. Już w 2009 roku robił badania, mające ocenić zdolność piłkarzy do wysiłku. W teście, obejmującym siedem ćwiczeń, można było uzyskać maksymalnie 21 punktów. W klubie ze środka tabeli średnia ocen wynosiła wtedy 14-15. Rzepka ma wszechstronną wiedzę i wykształcenie, współpracuje nie tylko z piłkarzami, ale także m.in. z siatkarzami i koszykarzami.

W reprezentacji Nawałki treningi są zindywidualizowane i dostosowane do obciążeń, jakie zawodnicy mają w klubach. Dbałość o szczegóły widać choćby w tym, że Rzepka jest w stałym kontakcie ze swoimi odpowiednikami w drużynach ligowych. Jeśli zawodnik grał mniej w reprezentacji, to po powrocie do klubu może mieć zajęcia wyrównawcze. Jeśli był mocno obciążony w kadrze, to klub dostaje o tym wiadomość. W interesie reprezentacji leży, by zawodnicy byli zdrowi, dlatego sztab Nawałki interesuje się tym, jak piłkarze pracują na co dzień.

Nad zdrowiem czuwa doktor Jacek Jaroszewski. Opowiadał „Przeglądowi Sportowemu", że kiedy zaczynał pracę w klubach ekstraklasy, nie było przekonania do tego, że potrzebni są tam lekarze. Dlatego umówił się ze Zbigniewem Drzymałą z Groclinu, że przez pół roku będzie pracował za darmo. Dziś nikt nie wyobraża sobie poważnej drużyny bez swojego lekarza, a Jaroszewski zdążył jeszcze pracować w Polonii i Legii Warszawa. Piłkarzy powinni być podczas mundialu w Rosji zdrowi. Sukces nie może rodzić się w bólach.

Futbol nie wybacza dzisiaj prowizorki. Wszystkie dane o piłkarzach swoich lub przeciwnika muszą być dokładnie przeanalizowane, zapisane w tabelkach, zgrupowania zaplanowane i rozpisane co do minuty, łącznie z drzemkami i zabiegami fizjoterapeutów. Stroje muszą być dopasowane na każdą pogodę i ułożone w kostkę w szatni godzinę przed treningiem. Kto tego nie rozumie i pozwoli na samowolkę, ten przegrał już na starcie. Można mieć wtedy w drużynie i dziesięciu Robertów Lewandowskich, a i tak przegrać najważniejszy mecz.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Igrzyska w Paryżu w mętnej wodzie. Sekwana wciąż jest brudna
Sport
Paryż przed igrzyskami olimpijskimi pozbywa się bezdomnych? Aktywiści oburzeni
IGRZYSKA OLIMPIJSKIE
Pomruk rewolucji. Mistrzowie z Paryża po raz pierwszy dostaną pieniądze za złoto
Olimpizm
Leroy Merlin wchodzi na nowy rynek. Wykończy mieszkania medalistów z Paryża
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sport
Francuzi podzieleni w sprawie Rosjan. Mer Paryża kontra Emmanuel Macron