Za takie uznaje rekordowe skoki podczas kwalifikacji i serii konkursowych Pucharu Świata, mistrzostw świata oraz igrzysk olimpijskich. Treningi się nie liczą. Kluczowe znaczenie ma obecność sędziów oceniających próby.
Można sprawę skomplikować jeszcze bardziej, zakładając, że po każdej przebudowie skoczni rekordy powinno się liczyć od nowa (sporo narciarskich statystyków zgadza się z taką opinią).
Wielka Krokiew ma historię rekordów liczoną od 22 marca 1925 roku. Przeprowadzone w deszczu zawody otwierające nowy obiekt zaprojektowany przez inż. Karola Stryjeńskiego dały zwycięstwo i wynik 36 m Stanisławowi Gąsienicy-Sieczce.
Krokiew jest największą skocznią w Polsce, z punktem konstrukcyjnym przeniesionym w roku 1960 na linię K100, w 1977 – K116, w 2000 – K120, i wreszcie w 2016 do obecnego położenia – K125. Od połowy lat 90. Wielka Krokiew liczy rekordy po swojemu. W ten sposób na liście zaczęły się pojawiać świetne wyniki skoczków z treningów, z zawodów Pucharu Kontynentalnego, mistrzostw Polski albo nawet z rywalizacji dwuboistów.
Stąd obok Primoża Peterki znacznie mniej znane nazwisko Aleksandra Bojdy, obok Adama Małysza i Svena Hannawalda pojawił się Adam Ruda, a obok Stocha i Kubackiego – Piotr Kudzia.
Kiedy w 2004 roku pojawił się igielit i zaczęły się skoki letnie, odpowiedź na pytanie, jaki jest rekord Wielkiej Krokwi, zaczęła wymagać jeszcze dłuższych dopowiedzeń, tym bardziej że oficjalny rekord na igielicie (od sierpnia 2019 r. – 145 m) bywał lepszy od rekordu na śniegu.