– Prezes nie może się cofnąć – mówi „Rzeczpospolitej" jeden z posłów PiS. – Bo cofanie się to oznaka słabości.
Długie milczenie PiS
Sobota. Pod Pałacem Prezydenckim kilkutysięczny tłum opozycji, także tej pozaparlamentarnej, demonstruje w obronie demokracji, po piątkowych wydarzeniach w Sejmie. Media relacjonują nocne wydarzenia, blokadę Sejmu, działania policji. PiS milczy. Telefony polityków PiS w większości wyłączone.
O 9.27 już obraduje zarząd PO. O 10.17 Nowoczesna składa zawiadomienie do prokuratury w sprawie działań marszałka Sejmu. – Prezes nie wstaje wcześnie, wszyscy czekają, aż pojawi się jakiś komunikat z Żoliborza – tłumaczy jeden z posłów PiS. Nikt w partii rządzącej nie ma wątpliwości: rozwój wydarzeń zależy od jednego człowieka.
Dopiero o 13.38 rozpoczyna się seria oświadczeń i wypowiedzi partii rządzącej. Rzecznik Beata Mazurek oskarża opozycję o łamanie kodeksu karnego. Poseł Marek Suski oświadcza, że został fizycznie zaatakowany przez posła PO Michała Szczerbę. Ten zaprzecza. O 16.00 prezydent Andrzej Duda apeluje o zachowanie spokoju i zgłasza się do roli mediatora. Dopiero ok. 16.30 medialne wejście prezesa PiS: w PAP pojawia się wiadomość, że Jarosław Kaczyński zwrócił się do marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego o zorganizowanie spotkania z mediami.
W ten sposób prezes Kaczyński wycisza choć trochę jeden z frontów. Czeka go bowiem znacznie poważniejsza batalia z opozycją, a także z częścią własnego zaplecza. Z szeregów PiS płyną głosy niezadowolenia, przede wszystkim krytykujące marszałka Kuchcińskiego za brak konsultacji w sprawie ograniczeń dla mediów i piątkowe decyzje o wykluczeniu posła PO Michała Szczerby i głosowaniach w Sali Kolumnowej.