Majdan po gruzińsku

Antyrządowe protesty zjednoczyły niemal wszystkie siły opozycyjne w kraju.

Aktualizacja: 27.11.2019 06:10 Publikacja: 26.11.2019 18:43

Manifestacja w Tbilisi w poniedziałkowy wieczór. Kilka godzin później policja rozpędziła demonstrant

Manifestacja w Tbilisi w poniedziałkowy wieczór. Kilka godzin później policja rozpędziła demonstrantów

Foto: AFP

Wiele wskazuje na to, że rządząca od 2012 roku partia miliardera Bidziny Iwaniszwilego Gruzińskie Marzenie utknęła w ślepym zaułku. Kryzys polityczny w kraju pogłębia się za sprawą protestów trwających w centrum stolicy od ponad tygodnia.

We wtorek o 5.00 nad ranem policyjne siły użyły armatek wodnych i rozpędziły kilkuset protestujących pod budynkiem parlamentu. Kilkadziesiąt osób zostało zatrzymanych, a kilka prawdopodobnie zostało rannych. Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili nawołuje z Kijowa do ogólnokrajowego strajku.

Brak lidera

To pierwszy przypadek w historii Gruzji, gdy wokół antyrządowych protestów jednoczą się niemal wszystkie opozycyjne siły o różnych poglądach i programach. Środowe posiedzenie parlamentu zbojkotowały wszystkie partie parlamentarne oprócz rządzącej. Udało się je rozpocząć tylko dzięki setkom funkcjonariuszy policji, którzy blokowali protestującym wejścia do budynku.

Bojkot ogłosili deputowani Europejskiej Gruzji, Zjednoczonego Ruchu Narodowego (liderem jest Saakaszwili) i Aliansu Patriotów Gruzji. Protestuje również prorosyjska Jedna Gruzja, na czele której stoi była przewodnicząca parlamentu Nino Burdżanadze. Protest poparło też kilkunastu deputowanych, którzy ostatnio opuścili rządzące ugrupowanie. Gruzińskie Marzenie wciąż jednak ma większość w 150-osobowym parlamencie.

Trwające od ponad tygodnia protesty na razie nie mają lidera. Chciałby nim zostać Saakaszwili, który po przegranej jego partii z ugrupowaniem Iwaniszwilego w 2012 roku wyjechał z kraju. W ojczyźnie jest oskarżany o nadużycia i represje. W poniedziałek z Kijowa nawoływał rodaków do rozpoczęcia protestów w innych gruzińskich miastach. – Musimy wykorzystać ten moment. Powinniśmy się mobilizować tak wewnątrz kraju, jak i na emigracji – przemawiał.

– W Gruzji toczy się dyskusja, czy protesty w ogóle potrzebują lidera. Nie oczekiwałbym, że zostanie nim Saakaszwili. Ma poparcie części opozycji, ale ma też sporo przeciwników, którzy pod żadnym warunkiem go nie akceptują – mówi „Rzeczpospolitej" Dmitri Awaliani, gruziński politolog i publicysta. – Dzisiaj Gruzinom chodzi o wolne wybory, a lidera może nie być. Rewolucja na kijowskim Majdanie nie miała jednego przywódcy – dodaje.

Niemiecki model

Protesty w Tbilisi wybuchły 14 listopada, gdy w parlamencie przepadła zapowiadana od kilku miesięcy zmiana systemu wyborczego na całkowicie proporcjonalny (obecnie prawie połowa posłów jest wybierana w JOW-ach). Opozycja twierdzi, że w jednomandatowych okręgach od lat wygrywają najbogatsi i najbardziej wpływowi Gruzini, którzy zasilają szeregi partii rządzącej. Inicjatorzy protestów zapowiadają, że nie ustaną, dopóki władze nie zmienią ordynacji.

Jeden z liderów Europejskiej Gruzji zaproponował rządzącym kompromis – model niemiecki. Chodzi o system większościowo-proporcjonalny, w którym nie byłoby już miejsca na jednomandatowe okręgi. W praktyce oznacza to, że wyborcy głosują zarówno na kandydatów z list partyjnych, jak i na kandydatów z własnych komitetów.

Z ostatnich badań amerykańskiego International Republican Institute (IRI) wynikało, że większość (68 proc.) Gruzinów słyszało o proporcjonalnym systemie wyborczym, a z nich aż trzy czwarte popiera zahamowaną przez władze reformę konstytucyjną. Po antyrządowych i zarazem antyrosyjskich protestach w czerwcu Iwaniszwili zapewniał, że ordynacja zostanie zmieniona jeszcze przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi.

– Gruzińskie Marzenie nie zamierza iść na ustępstwa i nie przychyli się do próśb opozycji – mówił w poniedziałek Kacha Kaladze, mer Tbilisi i sekretarz generalny rządzącego ugrupowania. Apelował do protestujących, by przygotowywali się do wyborów w 2020 roku „zgodnie z istniejącym systemem wyborczym".

Wiele wskazuje na to, że rządząca od 2012 roku partia miliardera Bidziny Iwaniszwilego Gruzińskie Marzenie utknęła w ślepym zaułku. Kryzys polityczny w kraju pogłębia się za sprawą protestów trwających w centrum stolicy od ponad tygodnia.

We wtorek o 5.00 nad ranem policyjne siły użyły armatek wodnych i rozpędziły kilkuset protestujących pod budynkiem parlamentu. Kilkadziesiąt osób zostało zatrzymanych, a kilka prawdopodobnie zostało rannych. Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili nawołuje z Kijowa do ogólnokrajowego strajku.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Aresztowano asystenta polityka AfD. Miał szpiegować dla Chin
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Media informują o poważnej chorobie Kadyrowa. Przywódca Czeczenów odpowiada nagraniem z siłowni
Polityka
Opozycjoniści z hotelu w Moskwie. Czy zablokują wejście Mołdawii do UE?
Polityka
Sunak: Pierwsi migranci odlecą do Rwandy w lipcu. "Bez względu na wszystko"
Polityka
Iran i broń atomowa. Jest deklaracja władz w Teheranie