Wiceminister finansów: Krzysztof B. pisał na mnie donosy

Trudno wykryć przez 3,5 miesiąca, że urzędnik wyłudza VAT – mówi Piotr Dziedzic, wiceminister finansów.

Aktualizacja: 23.11.2019 18:54 Publikacja: 22.11.2019 23:01

Piotr Dziedzic, wiceminister finansów

Piotr Dziedzic, wiceminister finansów

Foto: materiały prasowe

Niedawny wysoki urzędnik MF siedzi w areszcie za kierowanie mafią VAT. Czuje się pan odpowiedzialny za to, że wziął go na zastępcę w departamencie?

Nie można było odmówić kompetencji przedstawionemu kandydatowi do pracy. Świadczy o tym jego bogate doświadczenie zawodowe, m.in. jako wieloletniego naczelnika Wydziału Prawnego i Zamówień Publicznych Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. Dodatkowo posiadał poświadczenie bezpieczeństwa, co również potwierdzało jego wiarygodność. Kandydata, o którego panie pytają, rekomendowało kierownictwo Służby Celnej, a formalnie rzecz biorąc, zatrudnił go dyrektor generalny Ministerstwa Finansów. Zresztą Krzysztof B. powołany został na stanowisko wicedyrektora Departamentu Kontroli Celnej, Podatkowej i Gier dopiero po przeprowadzeniu normalnego postępowania kwalifikacyjnego, zakończonego oceną kompetencji.

Wcześniej Krzysztof B. stał po drugiej stronie, reprezentując klientów m.in. w sporach z ministerstwem. To panu nie przeszkadzało?

Kiedy przychodził do pracy w MF, miał opinię wysokiej klasy specjalisty – adwokata, radcy prawnego, w Sejmie IV, V i VI kadencji doradcy do spraw reformy administracji publicznej i finansów publicznych, autora wielu publikacji. Tak doświadczeni kandydaci zdarzają się rzadko. Także gazeta, którą panie reprezentują, powoływała się w przeszłości na opinię mecenasa Krzysztofa B.

Od 2015 r., jak twierdzi prokuratura, obaj B. wyłudzali VAT. Dlaczego sami – mając BIW – nie wykryliście tej lewej aktywności?

Proszę nie mylić faktów, Biuro Inspekcji Wewnętrznej rozpoczęło działalność w marcu 2017 r., a więc już po rozwiązaniu stosunku pracy z Krzysztofem B. Podkreślam, że w Ministerstwie Finansów Krzysztof B. pracował krótko – tylko trzy i pół miesiąca – od połowy września 2016 r. do początków stycznia 2017 r. Szybko się z nim rozstaliśmy ponieważ w jego oświadczeniach majątkowych dopatrzyliśmy się nieprawidłowości. Zostały podjęte działania weryfikujące, które doprowadziły do zwolnienia i skierowania zawiadomienia do prokuratury.

Nie został jednak wyrzucony dyscyplinarnie. Czego nie wpisał do oświadczeń?

Pytanie nie powinno być skierowane do mnie, to nie dyrektor departamentu odpowiada za sposób rozwiązania stosunku pracy.

Krzysztof B. nie przyznał się do zasiadania w radach nadzorczych czy zarządach spółek, w których pełnił różne funkcje. Te błędy wystarczyły, by pracę w Ministerstwie Finansów zakończył po 3,5 miesiąca.

Jednak zawiadomienie MF złożone do prokuratury dotyczyło jedynie oświadczeń majątkowych Krzysztofa B., a nie jego wyłudzeń VAT, poza tym zostało umorzone z braku znamion czynu zabronionego.

Tak, ale skutkiem wyłudzania VAT mogą być właśnie wątpliwości w oświadczeniach majątkowych. Być może nieujawnione podmioty wcześniej lub później brały udział w karuzeli VAT, czego jednak nie wiedzieliśmy. W pewnym sensie to zapoczątkowało sprawę. Co ważne – wtedy nie było jeszcze KAS. W mojej ocenie wyłudzenia VAT, których miał się dopuszczać, trudno było wykryć, gdyż Krzysztof B. doskonale się maskował i manipulował współpracownikami. Najlepiej świadczy o tym fakt, że Urząd Miasta Stołecznego Warszawy nie wpadł na trop podejrzanych działań swojego naczelnika przez kilka lat, a Uniwersytet Jagielloński nadał mu tytuł doktora już po aresztowaniu.

Byliśmy w poprawnych relacjach służbowych, ale teraz wiem, że za moimi plecami B. posunął się nawet do napisania niezwykle szkalującego donosu nie tylko na mnie, ale też na pozostałych członków kierownictwa Departamentu Kontroli Celnej, Podatkowej i Gier.

Czego ten donos dotyczył?

Sugerował w nim m.in., że blokuję działania dotyczące walki z wyłudzeniami VAT. Nie chcę tego wątku pogłębiać, bo przypomnę, że cały czas toczy się postępowanie prokuratorskie.

We wtorek „Rzeczpospolita" opisała kulisy sprawy mafii paliwowej, do której według naszych ustaleń wyciekały informacje o planowanych czynnościach służb skarbowych. Pan również wiedział, że spółka R. – w której aż roiło się od funkcjonariuszy służb specjalnych – ma być kontrolowana. Był pan szefem Departamentu Kontroli w MF.

Precyzyjnie: dyrektorem Departamentu Kontroli Celnej, Podatkowej i Kontroli Gier. Artykuł zawiera wiele nieprawdziwych informacji i w mojej ocenie kompromituje osobę przekazującą paniom te „sensacje". Jak już mówiłem, nie wiem, czy w ogóle miał miejsce jakiś przeciek. Same to panie przyznają, pisząc, że prokuratura nie bada tego wątku. Zresztą w 2016 r. nie miałem z tą sprawą nic wspólnego. Do wspomnianej realizacji doszło w sierpniu, kiedy sprawy operacyjne prowadził Departament Wywiadu Skarbowego, a nie departament, którym wówczas kierowałem. Nie miałem wiedzy o czynnościach i takiej wiedzy nie miałem prawa mieć.

Pracownik operacyjny z przełożonym był u pana w lipcu w sprawie działań wobec tej spółki – dokładnie kontroli paliwa. Więc wiedział pan, że spółka R. jest na widelcu wywiadu skarbowego. To nie zarzut, ale stwierdzenie faktów.

Jak już paniom mówiłem, Departament Kontroli Celnej, Podatkowej i Kontroli Gier nie realizował czynności operacyjno-rozpoznawczych ani ich nie nadzorował. W tych kwestiach właściwy był Departament Wywiadu Skarbowego, a kontrole w tego typu sprawach nadzorował Departament Kontroli Skarbowej.

Nie jest to jednak pierwszy atak medialny na mnie, jaki nastąpił. Wiosną 2018 r. napisano, że Paweł K., który jako prawnik współpracował z jedną ze spółek podejrzanych o wyłudzenia VAT, jest chrzestnym mojego syna. Po tej „zaczepce" poddałem się procedurze weryfikacyjnej, włącznie z badaniem wariograficznym, i wydawało się, że sprawa została definitywnie wyjaśniona. Tymczasem widzę, że wciąż wraca. Zatem wyjaśnijmy raz jeszcze – Pawła K. ostatni raz widziałem na komunii syna w 2002 r. Od tamtej pory nie utrzymywałem i nie utrzymuję z nim żadnych kontaktów, co także weryfikowały służby.

W II połowie 2017 r. powzięto informację o tym, że R. miała swojego człowieka w centrali ABW i resorcie finansów. Kim był i kto stał za przeciekiem?

Nie znam tej informacji i nie mam na ten temat żadnej wiedzy. Sprawą paliwowej spółki zajmowało się większość służb w Polsce – od ABW po policję – z uwagi na szeroki wachlarz osób związanych ze spółkami z grupy R. Dobrze, że jest prowadzone w tej sprawie śledztwo.

Niedawny wysoki urzędnik MF siedzi w areszcie za kierowanie mafią VAT. Czuje się pan odpowiedzialny za to, że wziął go na zastępcę w departamencie?

Nie można było odmówić kompetencji przedstawionemu kandydatowi do pracy. Świadczy o tym jego bogate doświadczenie zawodowe, m.in. jako wieloletniego naczelnika Wydziału Prawnego i Zamówień Publicznych Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. Dodatkowo posiadał poświadczenie bezpieczeństwa, co również potwierdzało jego wiarygodność. Kandydata, o którego panie pytają, rekomendowało kierownictwo Służby Celnej, a formalnie rzecz biorąc, zatrudnił go dyrektor generalny Ministerstwa Finansów. Zresztą Krzysztof B. powołany został na stanowisko wicedyrektora Departamentu Kontroli Celnej, Podatkowej i Gier dopiero po przeprowadzeniu normalnego postępowania kwalifikacyjnego, zakończonego oceną kompetencji.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory samorządowe 2024: Gdzie odbędzie się II tura? Kraków, Poznań i Wrocław znów będą głosować
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Koniec epoki Leszka Millera. Nie znajdzie się na listach do europarlamentu
Polityka
Polexit. Bryłka: Zagłosowałabym za wyjściem Polski z UE
Polityka
"To nie jest prawda". Bosak odpowiada na zarzut ambasadora Izraela
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Wybory samorządowe 2024. Kto wygra w Krakowie? Nowy sondaż wskazuje na rolę wyborców PiS