Tradycyjnie białoruski przywódca zabiera głos w ważnych geopolitycznych sprawach przy okazji spotkań z pracownikami fabryk lub zwiedzania prowincji. W niedzielę odwiedził mieszkańców Bałbasowa, niewielkiej miejscowości w obwodzie mohylewskim na wschodzie kraju. Rządzący od ćwierćwiecza białoruski prezydent uznał, że to najlepsze miejsce, by zabrać głos w sprawie planowanego rozmieszczenia amerykańskiej bazy w Polsce.
Mieszkańcom Bałbasowa zdradził szczegóły swojej rozmowy z szefem polskiej dyplomacji Jackiem Czaputowiczem, który w ubiegłym tygodniu odwiedzał Mińsk. W białoruskiej stolicy odbyło się tegoroczne posiedzenie Grupy Głównej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
– Mówiłem ministrowi spraw zagranicznych (red. chodzi o Czaputowicza). Nie zamierzamy prowadzić z wami wojny. Nie trzeba tworzyć zbędnych baz. W przeciwnym wypadku będziemy musieli razem z Rosjanami odpowiadać. A to oznacza, że będziemy musieli coś tu rozmieszczać, żeby wam przeciwdziałać – powiedział Łukaszenko.
Białoruski przywódca po raz pierwszy głośno powiedział o tym, o czym od tygodni mówią rosyjscy i białoruscy analitycy. – Spekulacje na temat rozmieszczenia rosyjskiej bazy na Białorusi nabierają cech prawdopodobieństwa. Wojskowi wywierają presję na Władimira Putina, a ten z kolei naciska na prezydenta Białorusi – mówił niedawno „Rzeczpospolitej" Aleksandr Alesin, jeden z czołowych białoruskich analityków wojskowych. – Władze w Mińsku chcą trzymać się jak najdalej od rosyjsko-zachodniej konfrontacji. Jeżeli jednak Fort Trump (tak o bazie USA w Polsce mówił Andrzej Duda – przyp. red.) pojawi się w Polsce, nie będą w stanie powstrzymać planów Rosjan – twierdził.
Były minister obrony Białorusi gen. Paweł Kozłowski nie chciał mówić o szczegółach ewentualnej „rosyjsko-białoruskiej odpowiedzi". Nie ma jednak wątpliwości, że taka odpowiedź będzie. – Mamy z Rosją „państwo związkowe" i są porozumienia, w tym również dotyczące sił strategicznych. Jeżeli Polska nie chce mieć rakiet przy swojej granicy, to niech nie rozmieszcza amerykańskich przy naszej – mówi „Rzeczpospolitej" Kozłowski.