Jena - wschodnie miasto, ale AfD tu słaba

Jena jest liberalna jak na Turyngię. Ale to stąd pochodzą najokrutniejsi nacjonalistyczni terroryści współczesnych Niemiec

Publikacja: 23.10.2019 17:58

Lena Güngör w maju uzyskała znakomity wynik w wyborach do rady miasta Jeny. Teraz startuje w wyborac

Lena Güngör w maju uzyskała znakomity wynik w wyborach do rady miasta Jeny. Teraz startuje w wyborach do landtagu Turyngii

Foto: Fotorzepa, Jerzy Haszczyński

W niedzielę w Turyngii odbywają się wybory do lokalnego parlamentu. Wzbudzają one zainteresowanie w całym kraju ze względu na spodziewany dobry wynik populistyczno-nacjonalistycznej Alternatywy dla Niemiec. W dwóch innych landach leżących na terenie dawnej NRD, Saksonii i Brandenburgii, w wyborach 1 września zdobyła rekordowe poparcie (odpowiednio 27,5 proc. głosów i 23,5 proc.), ale w żadnym nie zwyciężyła. W Turyngii może być podobnie.

W tym wschodnioniemieckim landzie jest szczycące się Uniwersytetem Fryderyka Schillera i zakładami optycznymi miasto – Jena, gdzie AfD jest bardzo słaba, w majowych wyborach do rady miasta zajęła dopiero szóste miejsce. A zwyciężyła postkomunistyczna Lewica przed Zielonymi.

– Polityka w miastach bywa inna niż na poziomie landu. Jena ma innych wyborców, jest tu wielu studentów, pracowników naukowych, stąd wyniki wyborów komunalnych inne, niż można by oczekiwać na Wschodzie – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Thorsten Büker, szef miejscowego oddziału dziennika „Thüringische Landeszeitung".

Młoda liderka Lewicy

Nową gwiazdą tutejszej Lewicy, szefową jej frakcji w radzie miasta i zarazem kandydatką w wyborach do landtagu Turyngii, jest 26-letnia Lena Güngör, której przodkowie pochodzą z Turcji.

Ona sama urodziła się w zachodnich Niemczech, w Dortmundzie.

– Jestem na Wschodzie od siedmiu lat. Nie można ignorować tego, że dla miejscowych różnice między dawną NRD a Zachodem są ważnym tematem. Nadal są tu niższe zarobki i emerytury, a na uniwersytecie na kierowniczych stanowiskach dominują przyjezdni z Zachodu. Zdecydowanie mniej jest natomiast w landach wschodnich ludzi z imigranckim pochodzeniem. Nie ma wymiany poglądów, możliwości poznania osób różnego pochodzenia, wyznania – mówi „Rzeczpospolitej" Lena Güngör.

– Jest też ryzyko – dodaje – że ci, co przyjechali na Wschód na studia, wrócą po kilku latach do siebie. Ja chcę zostać – zapewnia.

Ona sama z powodu pochodzenia wielokrotnie doświadczała dyskryminacji i w saksońskim Chemnitz, gdzie rozpoczęła studia, i potem w Jenie. – To się działo, gdy chodziłam na demonstracje przeciw skrajnej prawicy, a także gdy szukałam mieszkania czy podczas banalnych rozmów. Wychodziły na wierzch rasistowskie i seksistowskie wyobrażenia w różnych środowiskach. Wizerunek tureckiej kobiety to jest coś specjalnego w głowach wielu Niemców. Ale doświadczyłam też wiele pozytywnego zaciekawienia. Pytano mnie o rodzinę, o to, jak obchodzimy święta – dodaje Lena Güngör, która jest też pracownikiem Katedry Etyki Stosowanej uniwersytetu w Jenie.

Jej dziadkowie przyjechali do Niemiec Zachodnich w latach 60., dziadek pracował w przemyśle stalowym. Ale byli jak wędrowne ptaki, raz tam, raz w Turcji, i na stare lata wrócili do ojczyzny. Został tu na stałe jej ojciec. – Moje nazwisko stało się znane. Rodzice są ze mnie dumni. Ja lepiej mówię po niemiecku niż po turecku. Jestem ateistką, ale dzięki mojej rodzinie dobrze znam i islam, i chrześcijaństwo – podkreśla kandydatka Lewicy w wyborach do landtagu Turyngii.

Gdy przechodzimy przez starówkę w Jenie, wita się z kolegami, którzy protestują przed stoiskiem wyborczym AfD. Lewica to kolorowa młodzież, ale też starsi działacze z komunistyczną przeszłością. Robotnicy i profesorowie.

Na starym mieście, jak prawie wszędzie w dawnej NRD, domy i gmachy instytucji są pięknie odnowione. Znacznie gorzej wyglądają zazwyczaj odległe osiedla wybudowane w czasach komunistycznych.

Dlaczego tak długo mogli mordować

– Wschód nie ma w zachodnioniemieckich mediach dobrego wizerunku. Jena jednak dowiodła, że umie organizować protesty przeciwko skrajnej prawicy. Ale to także miasto, z którego pochodzili i gdzie dorastali członkowie Narodowosocjalistycznego Podziemia (NSU). To pobudza do myślenia, jak to możliwe, że nikt nie zauważył, że młodzi ludzie tak się tu zradykalizowali – mówi mi Thorsten Büker z gazety „Thüringische Landeszeitung", z którym spotykam się w Domu Prasy. Mieszczą się w nim redakcje trzech gazet codziennych, wszystkie wydawane przez tę samą grupę medialną.

NSU to najkrwawsza skrajnie prawicowa organizacja współczesnych Niemiec. W latach 2000–2006 troje terrorystów rasistów z NSU zamordowało co najmniej dziewięć osób, głównie pochodzących z Turcji. Urodzoną w Jenie Beate Zschäpe, jedyną żyjącą z tej trójki, skazano w zeszłym roku na dożywocie. Do dziś nie jest jasne, dlaczego tak długo bezkarnie mogli mordować i napadać na banki.

Dopiero teraz Jena jest gotowa do uczczenia pamięci pierwszej ofiary NSU Envera Simseka, biznesmena z branży kwiaciarskiej, którego terroryści zastrzelili w Norymberdze w symbolicznym miejscu – tam, gdzie odbywały się zjazdy partii Hitlera NSDAP.

– To się działo 20 lat temu, zignorowano to, popełniono błędy, ale teraz, sądzę, coś takiego nie mogłoby się tu wydarzyć. Mamy dojrzalsze społeczeństwo obywatelskie i reagujemy jako miasto – mówi „Rzeczpospolitej" Thomas Nitzsche, burmistrz Jeny, wywodzący się z liberalnej FDP. Kariery polityków tej partii są na Wschodzie rzadkością, nie ma ona obecnie przedstawicieli w landtagu Turyngii, ale sondaże ostrożnie dają jej nadzieję, że się w nim po nadchodzących wyborach znowu pojawi.

– Jesteśmy blisko nazwania placu w dzielnicy Winzerla, z której pochodzili członkowie NSU, imieniem Envera Simseka. Polityczna decyzja już zapadła, czekamy na zgodę dzieci Simseka, które mieszkają w Turcji. Będziemy organizować sympozja, festiwal teatralny, przyznawać nagrodę dla artystów, którzy zmierzą się z tematem NSU, wszystko pod hasłem: to się nie powinno nigdy więcej zdarzyć – dodaje burmistrz.

Jak podkreśla, 110-tysięczne miasto przyjęło w latach 2015–2016 aż 3 tysiące imigrantów, co dwukrotnie zwiększyło odsetek cudzoziemców. – I nie ma problemu, panuje spokój. Jest wiele prywatnych inicjatyw na rzecz pomocy uchodźcom.

Kto z kim po wyborach

Mimo że pięć lat temu wygrała w Turyngii chadecka CDU, rządzi tu koalicja Lewicy, socjaldemokratycznej SPD i Zielonych. Postkomunistyczna Lewica ma nawet premiera, jedynego w całych Niemczech, Bodo Ramelowa (pochodzącego z Zachodu, ale od zjednoczenia Niemiec pracującego w tym wschodnioniemieckim landzie).

Sondaże nie dają jednak pewności, że koalicja, jak się tu mówi, czerwono-czerwono-zielona, utrzyma władzę. Może nie uzyskać większości mandatów. Tworzenie rządu może być trudne, bo z postkomunistyczną Lewicą nie będą chciały wejść w koalicję, co potwierdza burmistrz Jeny, ani CDU, ani FDP.

Wszyscy natomiast zapowiadają izolację AfD, która startuje pod hasłem nawiązującym do wydarzeń sprzed 30 lat, gdy żywot kończyła NRD – jest to hasło nowej pokojowej rewolucji (Wende 2.0). Wybory, co nadaje im dodatkowego znaczenia, odbywają się kilkanaście dni przed okrągłą rocznicą upadku muru berlińskiego.

Prawie wszystkie sondaże przeprowadzone od początku września wskazują, że Lewica i Alternatywa zdobędą wspólnie co najmniej połowę głosów. Ta pierwsza może liczyć na 26–29 proc., druga na 20–25 proc., CDU na 22–26 proc., a SPD i Zieloni poniżej 10 proc.

W niedzielę w Turyngii odbywają się wybory do lokalnego parlamentu. Wzbudzają one zainteresowanie w całym kraju ze względu na spodziewany dobry wynik populistyczno-nacjonalistycznej Alternatywy dla Niemiec. W dwóch innych landach leżących na terenie dawnej NRD, Saksonii i Brandenburgii, w wyborach 1 września zdobyła rekordowe poparcie (odpowiednio 27,5 proc. głosów i 23,5 proc.), ale w żadnym nie zwyciężyła. W Turyngii może być podobnie.

W tym wschodnioniemieckim landzie jest szczycące się Uniwersytetem Fryderyka Schillera i zakładami optycznymi miasto – Jena, gdzie AfD jest bardzo słaba, w majowych wyborach do rady miasta zajęła dopiero szóste miejsce. A zwyciężyła postkomunistyczna Lewica przed Zielonymi.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Macron dobija porozumienie UE-Mercosur. Co teraz?
Polityka
Eksperci ONZ nie sprawdzą sankcji wobec Korei Północnej. Dziwna decyzja Rosji
Polityka
USA: Nieudane poszukiwania trzeciego kandydata na prezydenta
Polityka
Nie żyje pierwszy Żyd, który był kandydatem na wiceprezydenta USA
Polityka
Nowy sondaż z USA: Joe Biden wygrywa z Donaldem Trumpem. Jest jedno "ale"