Siergiej Andriejew powiedział w wywiadzie, że Polska torpedowała próby powstania koalicji antyhitlerowskiej i dlatego jest współwinna wrześniowi '39 roku. Ambasador stwierdził też, że stosunki polsko-rosyjskie są obecnie najgorsze od 1945 roku.
W oświadczeniu Harris napisał, że słowa rosyjskiego ambasadora są absurdalne. Przypomniał, że to właśnie Polska była pierwszym celem ataku zbrojnego hitlerowskich Niemiec, a Związek Radziecki jako ówczesny sojusznik Niemiec zaatakował Polskę 17 września 1939 roku i dokonał masowego mordu polskich oficerów w Katyniu.
Przewodniczący Komitetu Żydów Amerykańskich przyznał, że to Związek Radziecki podczas wojny poniósł największe straty, a jego rola w koalicji antyhitlerowskiej jest niepodważalna, ale obarczanie odpowiedzialnością Polski za wybuch wojny jest "historycznym rewizjonizmem".
Harris wyraził nadzieję, że Moskwa zdystansuje się do słów swojego przedstawiciela w Polsce, który zdaje się ignorować "bolesną i dobrze udokumentowaną historię lat 1939-1941".
Słowa ambasadora Andriejewa skrytykowała premier Ewa Kopacz, która stwierdziła, że rolą ambasadora jest budowanie przyjaznych relacji między państwami, zaś rzecznik rządu Cezary Tomczyk podkreślił, że ambasador jest w Polsce gościem i powinien budować "dobry wizerunek Rosji" w naszym kraju. Tymczasem jego słowa "są dla każdego Polaka jak policzek".