Kancelarie Sejmu i Senatu pełnią istotną funkcję w procesie stanowienia prawa. Organizują posiedzenia, zapewniają obsługę komisji, wypłacają środki finansowe posłom i senatorom, a ich biura legislacyjne mają duży wpływ na ostateczny kształt ustaw. Mimo że PiS rządzi już od ponad roku, w ich funkcjonowaniu niewiele się zmieniło.
Z ustaleń „Rzeczpospolitej" wynika, że zmiany w końcu nastąpią. Najważniejszym elementem reformy ma być połączenie biur legislacyjnych obu kancelarii. Prawdopodobnie zostanie też zlikwidowana odrębność Biura Analiz Sejmowych i senackiego Biura Analiz i Dokumentacji. W efekcie obie kancelarie stałyby się niemal jednym organizmem. Bo już teraz Kancelaria Sejmu dba o całość terenów zielonych, płaci wszystkie rachunki za media i prowadzi hotel sejmowy. Jej pracownikami są też formalnie funkcjonariusze straży marszałkowskiej.
Nad zmianami pracuje poseł PiS Marek Suski, który nieformalnie nadzoruje Kancelarię Sejmu. Nie udało nam się z nim kontaktować, a inni politycy PiS niechętnie wypowiadają się na temat reformy.
Szef sejmowej Komisji Regulaminowej Włodzimierz Bernacki z PiS odesłał nas do szefów Kancelarii Sejmu i Senatu. Z kolei poseł i były senator Wojciech Skurkiewicz z PiS, który uchodzi za szarą eminencję w Senacie, twierdzi, że o zmianach nie słyszał. – Połączenie biur legislacyjnych byłoby dość zaskakujące, bo to dwa odrębne byty – mówi.
O tym, że zmiany są realne, świadczy jednak fakt, że w ubiegłym tygodniu w ich sprawie spotkał się z urzędnikami szef Kancelarii Senatu Jakub Kowalski.