Choć policja na razie nie stwierdziła umyślnego podpalenia, mało kto w Brazylii mówi o przypadku.
– Ta tragedia jest symbolem stanu, w jakim znalazł się nasz kraj. Politycy nie dbają o edukację, kulturę, infrastrukturę publiczną. Państwo stało się platformą do robienia interesów biznesowych i powiązań korupcyjnych – mówi „Rzeczpospolitej" Luigi Cosenza, szef funduszu inwestycyjnego Capital Lab z Sao Paulo.
Budynek muzeum mieści się w pałacu, który gościł portugalską rodzinę królewską między 1808 i 1821 rokiem, a po uzyskaniu przez kraj niepodległości cesarską rodzinę brazylijską do 1889 r. Założone 200 lat temu zbiory zawierały bezcenne przedmioty z czasów kultury prekolumbijskiej i okresu kolonialnego, ale także wiele eksponatów ze starożytnego Egiptu, Grecji i Rzymu. W Brazylii nie było cenniejszej kolekcji, trudno też znaleźć ważniejszą kolekcję muzealną w całej Ameryce Łacińskiej poza Narodowym Muzeum Antropologicznym w Meksyku.
– 200 lat pracy, badań naukowych i wiedzy zostało stracone – oświadczył prezydent Michel Temer.
Pracownicy muzeum od lat upominali się o pieniądze na modernizacje placówki i wyposażenie jej w systemy przeciwpożarowe. Bez skutku. Nawet gdy pojawiły się w niedzielę wieczorem płomienie, trzeba było ściągać wodę z odległej okolicy, bo dwa najbliższe hydranty służące straży pożarnej nie działały.