Debata o referendum: Czas prezydenta Andrzeja Dudy

Debata o referendum to początek rozgrywki o bardzo dużą stawkę.

Aktualizacja: 25.08.2017 12:45 Publikacja: 24.08.2017 18:53

Andrzej Duda nie ma zbyt wielu sojuszników.

Andrzej Duda nie ma zbyt wielu sojuszników.

Foto: AFP

Na piątek zaplanowano wystąpienie Andrzeja Dudy w Gdańsku – które jego doradcy określają jako „ważne merytorycznie". Prezydent wygłosi przemówienie podczas debaty konstytucyjnej organizowanej przez Solidarność.

To coś więcej niż tylko start publicznych konsultacji przed referendum, które Kancelaria Prezydenta zapowiadała od tygodni. To może być początek nowego politycznego etapu dla prezydenta, który już samym ogłoszeniem idei referendum zaskoczył polityczne zaplecze. Teraz politycy z obozu władzy, z którymi rozmawialiśmy, przyznają wprost, że w nowych warunkach referendum może się stać swego rodzaju kartą przetargową, która będzie leżeć na negocjacyjnym stole między Pałacem Prezydenckim a Nowogrodzką. Zwłaszcza przy okazji takich spraw jak reforma sądownictwa. I dlatego tak wiele zależy od tego, czy debata na temat referendum odniesie sukces.

Punkty sporne

Od pierwszej chwili, gdy prezydent ogłosił pomysł referendum, a przede wszystkim jego termin, pomysł nie wywoływał entuzjazmu w PiS. I po kilku miesiącach nie ma sygnałów, że wątpliwości zostały rozwiane. Pierwszym punktem spornym jest sam jego termin. – Musimy wspólnie politycznie również ustalić, czy termin proponowany przez prezydenta jest na pewno dobry – mówił o 11 listopada 2018 r. marszałek Senatu Stanisław Karczewski w czwartkowych „Sygnałach dnia" PR 1.

Tymczasem Pałac Prezydencki zostaje przy swoim, dodając możliwość dwudniowego referendum. – Pan prezydent też w swoich wypowiedziach wskazywał, że nie wyklucza tego rodzaju rozwiązania prawnego, żeby rozważyć, aby referendum było dwudniowe, czyli żeby obejmowało 10–11 listopada przyszłego roku – powiedział w środę Paweł Mucha, wiceszef Kancelarii Prezydenta i pełnomocnik odpowiedzialny za referendum. Dwudniowe głosowanie to pomysł, który w rozmowach z prezydentem zgłaszali m.in. politycy Kukiz'15.

Jakie pytania

Drugim punktem spornym jest dokładna liczba pytań. Kancelaria Prezydenta sygnalizowała, że pytań miałoby być około dziesięciu. Stanisław Karczewski, który ma też wziąć udział w piątkowej debacie, mówił, że spodziewa się siedmiu–ośmiu. To pole do negocjacji, podobnie jak treść pytań. Decyzję podejmie Senat, stąd kluczowa rola marszałka Karczewskiego.

Kancelaria Prezydenta ma zapowiedzieć harmonogram, który będzie obejmować spotkania w miastach wojewódzkich, konsultacje z organizacjami pozarządowym i spotkania z siłami politycznymi. Prezydent może liczyć przede wszystkim na Kukiz'15. Ale zarówno w przypadku ruchu Pawła Kukiza, jak i innych potencjalnych sojuszników – takich jak Solidarność – prezydent musi wziąć pod uwagę ich postulaty m.in. co do treści pytań. A te są wygórowane. Andrzej Duda zapowiedział ogólnonarodową debatę, ale czy będzie w stanie przekuć to na proces polityczny, który realnie przyciągnie wyborców? Czasu nie ma już tak wiele. Marszałek Karczewski przyznał w czwartek, że spodziewa się, iż w maju przyszłego roku projekt uchwały o referendum wpłynie do Senatu. To oczywiście pod warunkiem, że propozycja listopadowego terminu będzie w projekcie utrzymana.

Pałac zaskoczy opozycję?

Stawka dla Pałacu Prezydenckiego jest więc wysoka, a liczba potencjalnych sojuszników – bardzo ograniczona. – Przedstawiciele parlamentarnej opozycji od samego początku krytykowali pomysł referendum. I to zarówno podnosząc zarzut łamania konstytucji przez PiS i prezydenta, jak i zwracając uwagę na potencjalne braki w liście pytań referendalnych. – Nie wyobrażam sobie, by nie padły pytania światopoglądowe. Aby być uczciwym, prezydent musi zapytać o relacje państwo–Kościół – powiedział w #RZECZoPOLITYCE Michał Kamiński z UED.

Nawet przedstawiciele zawsze otwartego na dialog polityczny – nie tylko z prezydentem – PSL są sceptyczni. – To klasyczny przykład odwróconej kolejności, prezydent najpierw ogłosił referendum i podał jego termin, a teraz organizuje dyskusję na temat tego, jak ma wyglądać. To mało poważne – mówi „Rz" rzecznik PSL Jakub Stefaniak.

Dla Kancelarii Prezydenta najgorszy możliwy scenariusz to klęska referendum, pierwszego w pełni samodzielnego projektu politycznego Dudy w tej kadencji. Prezydent więc musi nawigować między nieprzychylną opozycją a sceptycznym PiS. I nie będzie to łatwe zadanie.

Na piątek zaplanowano wystąpienie Andrzeja Dudy w Gdańsku – które jego doradcy określają jako „ważne merytorycznie". Prezydent wygłosi przemówienie podczas debaty konstytucyjnej organizowanej przez Solidarność.

To coś więcej niż tylko start publicznych konsultacji przed referendum, które Kancelaria Prezydenta zapowiadała od tygodni. To może być początek nowego politycznego etapu dla prezydenta, który już samym ogłoszeniem idei referendum zaskoczył polityczne zaplecze. Teraz politycy z obozu władzy, z którymi rozmawialiśmy, przyznają wprost, że w nowych warunkach referendum może się stać swego rodzaju kartą przetargową, która będzie leżeć na negocjacyjnym stole między Pałacem Prezydenckim a Nowogrodzką. Zwłaszcza przy okazji takich spraw jak reforma sądownictwa. I dlatego tak wiele zależy od tego, czy debata na temat referendum odniesie sukces.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Jacek Sutryk: Rafał Trzaskowski zwycięzcą debaty w Warszawie. To czołówka samorządowa
Polityka
Czy w Polsce wróci pobór? Kosiniak-Kamysz: Zasadnicza służba wojskowa tylko zawieszona
Polityka
Dlaczego Koła Gospodyń Wiejskich otrzymywały pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości?
Polityka
Przeszukanie domu Zbigniewa Ziobry trwało prawie dobę
Polityka
„Nadzieja zdemobilizowanych”: nowy raport pokazuje ryzyka dla koalicji rządzącej