Trumpowi zostaje już tylko Polska

Prezydent USA, odwołując wizytę w Danii, zraża jeden z ostatnich przyjaznych mu krajów Europy

Aktualizacja: 22.08.2019 06:18 Publikacja: 21.08.2019 19:31

Duńska premier Mette Frederiksen i szef grenlandzkiego rządu regionalnego Kim Kielsen na spotkaniu n

Duńska premier Mette Frederiksen i szef grenlandzkiego rządu regionalnego Kim Kielsen na spotkaniu na Grenlandii 19 sierpnia

Foto: AFP

To było totalne zaskoczenie nie tylko dla Duńczyków, ale nawet dla najbliższych współpracowników Donalda Trumpa. Jeszcze w poniedziałek po południu ambasador USA w Kopenhadze Carla Sands wysłała tweet ze zdjęciem wielkiego telebimu w centrum stolicy królestwa i komentarzem: Dania jest gotowa na przyjazd prezydenta USA. Partner, sojusznik, przyjaciel.

Dlatego, gdy nadeszła, również za pośrednictwem Twittera, wiadomość od Trumpa o odwołaniu wizyty państwowej, cały naród poczuł się oburzony, obrażony i skłonny do równie impulsywnej odpowiedzi, co amerykańskiego prezydenta. Do tego stopnia, że w środę od rana Trime Bransen, minister obrony, musiała zapewniać duńskie media, że królestwo nie będzie jednak renegocjować porozumień z Brukselą i starać się o pełny udział w budowie unijnej polityki obronnej. Dania ma tzw. opt-out: możliwość bojkotowania integracji w tym obszarze.

Kryzys bez precedensu

Zachowanie Trumpa w ostatnich dniach nie pozostanie jednak bez konsekwencji. Duńczycy zaczęli się zastanawiać, czy mogą nadal polegać na Ameryce, gdy idzie o ich bezpieczeństwo.

– To jest totalny szok. Jeszcze nigdy nasze relacje z Amerykanami nie przechodziły przez tak poważny kryzys. Za wcześnie mówić, jakie to będzie miało skutki dla duńskiej polityki zagranicznej, ale z pewnością sprawy nie pozostaną po staremu – mówi „Rz" Cecilia Felcia Stokholm Banke, ekspertka Duńskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (DIIS) w Kopenhadze.

Zwarcie zaczęło się w połowie zeszłego tygodnia, gdy najpierw amerykańskie media doniosły, iż prezydent Trump w gronie zaufanych osób wciąż wraca do idei zakupu od Danii Grenlandii, a potem już całkiem oficjalnie miliarder potwierdził, że ma takie plany.

Z Kopenhagi nadeszła najpierw bardzo uprzejma odpowiedź ze strony królowej Małgorzaty II, która wcześniej oficjalnie zaprosiła przywódcę USA do złożenia wizyty 2–3 września.

– Oferta zakupu to jest komplement dla magicznej Grenlandii, bo przecież tylko atrakcyjne terytoria cieszą się takim zainteresowaniem. Ale ludność Grenlandii powinna i będzie decydować o swojej przyszłości – oświadczyła monarchini.

Być może to zostało uznane przez Trumpa za wstępną zgodę do rozpoczęcia negocjacji. Tym bardziej że w programie prezydenckiej wizyty wpisano udział szefa lokalnego rządu grenlandzkiego Kima Kielsena. W każdym razie prezydent jeszcze bardziej zapalił się do swojej idei, reklamując ją jako „wielką transakcję nieruchomościową" i to taką, która uwolni Danię od sporego ciężaru.

– Oni każdego roku dopłacają do Grenlandii 700 mln dolarów, to jest dla nich bardzo kosztowny układ – przekonywał Trump.

Zdaniem Banke taka interpretacja słów królowej nie ma sensu, bo monarchini chciała tylko powiedzieć, że respektuje autonomiczne prawa ludności Grenlandii.

– Oczekiwanie, że Grenlandczycy zgodzą się na sprzedaż swojej wyspy, jest całkowicie hipotetyczne – podkreśla ekspertka DIIS.

Dla Białego Domu zaskoczenie było w każdym razie ogromne, gdy na początku tego tygodnia premier Danii Mette Frederiksen twardo ucięła wszelkie dyskusje dotyczące losu największej wyspy świata. Trump odwołał nie tylko spotkanie z premier, ale w ogóle całą wizytę w Danii. Z Waszyngtonu przyleci więc 31 sierpnia tylko po to, aby odwiedzić Polskę.

Blokada Nord Stream 2

Martin Breum, autor książki „Dylemat Grenlandii", ostrzega, że sprawa jest bardzo poważna.

– Kiedy mały sojusznik nagle odkrywa, że największa potęga świata nie chce już go wspierać, świat mu się wali – mówi w rozmowie z „New York Timesem".

Zdaniem Banke rezygnacja z opt-out w sprawie obrony przez Danię wymagałaby przeprowadzenia referendum. A na to żaden duński rząd się nie zdecyduje w obawie, że głosowanie skończy się tak samo jak w Zjednoczonym Królestwie z brexitem. Ale mimo to królestwo pcha w ramiona Unii nie tylko zachowanie Trumpa. Równie ważne jest wyjście z Unii Wielkiej Brytanii, wielkiego promotora więzi transatlantyckich, który odgrywał kluczową rolę dla bezpieczeństwa Europy.

Wchodząc w konflikt z Danią, Trump ryzykuje wiele, bo w NATO trudno znaleźć równie wiernego sojusznika. Ledwie 5-milionowe królestwo dzielnie przeciwstawia się przecież naciskom Rosji i Niemiec i nie pozwala przeprowadzić przez swoje wody terytorialne gazociągu Nord Stream 2, na co nie odważyły się Szwecja i Finlandia.

Kopenhaga wysłała także swoje wojska do Iraku i Afganistanu. A kontrola Cieśnin Duńskich ma kluczowe znaczenie dla narastającej rywalizacji amerykańsko-rosyjskiej na Bałtyku.

– Bliskie relacje między Ameryką i Danią biorą swoje początki z pierwszych lat po wojnie. Dania dobrze wie, komu zawdzięcza to, że nie podzieliła wtedy losu Polski – mówi Banke.

Mimo wszystko w ostatnich latach niezwykle przecież bogate królestwo szczędziło wydatków na obronę: w ub.r. zamknęły się one kwotą 3,5 mld USD, ledwie 1,2 proc. PKB. To był kolejny punkt sporny z Trumpem.

Waszyngton uważa także, że obsesja Duńczyków na punkcie ekologii powoduje, że wyspa nie może się wystarczająco szybko rozwijać, a połowa jej budżetu to dotacje Kopenhagi. Do tego stopnia, że ku zaniepokojeniu Amerykanów Kim Kielsen zaczął szukać wsparcia Chin, aby rozwinąć tutejszą infrastrukturę, przede wszystkim lotniczą.

Ocieplenie klimatu na Ziemi powoduje, że wraz z topnieniem lodów coraz łatwiejszy staje się też dostęp do ogromnych surowców naturalnych znajdujących się pod Grenlandią, w tym ropy, gazu, cynku i metali ziem rzadkich. Ten, kto posiada ogromną wyspę, ma także dostęp do oceanu arktycznego, akwenu o coraz bardziej strategicznym znaczeniu.

Mimo wszystko zaraz po wojnie Dania, która wywodzi swoje prawa do Grenlandii od podbojów Wikingów sprzed tysiąca lat, zgodziła się na budowę amerykańskiej bazy wojskowej w Thule na Grenlandii. Teraz, to może klucz do rozładowania sporu, premier Frederiksen sygnalizuje, że mogłaby ona zostać rozbudowana.

To było totalne zaskoczenie nie tylko dla Duńczyków, ale nawet dla najbliższych współpracowników Donalda Trumpa. Jeszcze w poniedziałek po południu ambasador USA w Kopenhadze Carla Sands wysłała tweet ze zdjęciem wielkiego telebimu w centrum stolicy królestwa i komentarzem: Dania jest gotowa na przyjazd prezydenta USA. Partner, sojusznik, przyjaciel.

Dlatego, gdy nadeszła, również za pośrednictwem Twittera, wiadomość od Trumpa o odwołaniu wizyty państwowej, cały naród poczuł się oburzony, obrażony i skłonny do równie impulsywnej odpowiedzi, co amerykańskiego prezydenta. Do tego stopnia, że w środę od rana Trime Bransen, minister obrony, musiała zapewniać duńskie media, że królestwo nie będzie jednak renegocjować porozumień z Brukselą i starać się o pełny udział w budowie unijnej polityki obronnej. Dania ma tzw. opt-out: możliwość bojkotowania integracji w tym obszarze.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 754
Świat
Pakistan oskarżony o zabicie dzieci i kobiet w Afganistanie
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 753
historia
Gdzie jest złoto, które Rosja skradła Rumunii? Moskwa przetrzymuje je już ponad sto lat
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 751