– Kilka miesięcy temu umówiliśmy się z premierem Mateuszem Morawieckim na kontynuowanie mojej misji do wyborów prezydenckich – wytłumaczył minister.
Źródła rządowe przyznają naszej gazecie: „tej dymisji można było się spodziewać, ale moment oraz sposób jej ogłoszenia są zaskakujące. Mamy sezon urlopowy, więc po takim oświadczeniu minister może jakiś czas funkcjonować, ale niezbyt długo".
Ambasador Niemiec
Jeszcze w niedzielę Jarosław Kaczyński zapowiadał w Polskim Radiu, że do rekonstrukcji rządu dojdzie dopiero we wrześniu.
– Jacek Czaputowicz chciał odejść na własnych warunkach, a nie podlegać rekonstrukcji przeprowadzonej przez prezesa PiS, której ofiarami padną ministrowie, którzy za wszelką cenę chcieliby utrzymać swoje stanowiska. Odchodzi, bo nie może dłużej wytrzymać układu, w którym kluczowe decyzje dotyczące polityki zagranicznej są podejmowane poza nim, podobnie jak nominacje na ambasadorów czy kierownicze stanowiska w samym MSZ. W tym sensie eksperyment, w którym ministrem jest osoba bez zaplecza w partii rządzącej, się nie udał – mówi „Rz" Tomasz Siemoniak, wiceszef PO. Jego zdaniem Czaputowicz nie chciał już dłużej firmować polityki, w której Warszawa wchodzi w konflikt z Berlinem, wstrzymując zgodę na pełnienie misji przez nowego niemieckiego ambasadora czy włączając wątki antysemickie do kampanii wyborczej prezydenta.