Politycy opozycji PO–PSL–Nowoczesna spodziewali się, że mobilizacja zarówno 3 lipca wieczorem, jak i 4 lipca rano przed Sądem Najwyższym powiedzie się.
Politycy PiS – jak wynika z naszych rozmów – liczą, że postawa I prezes Sądu Najwyższego i informacja o jej urlopie zadziała w dłuższej perspektywie demobilizująco i przyczyni się do wyciszenia emocji w ciągu najbliższych dni. To najkrótsze podsumowanie politycznego klimatu wokół sporu o Sąd Najwyższy w ostatnich kilkunastu godzinach. We środę – już po zamknięciu tego wydania „Rzeczpospolitej" – planowana jest kolejna demonstracja przed Sądem Najwyższym, tym razem z udziałem byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Opozycja mobilizuje też siły na środowe demonstracje w innych miastach Polski, takich jak Wrocław czy Katowice. Ale to mogą być ostatnie protesty tego typu w najbliższym czasie, jeśli nie dojdzie do dalszej eskalacji konfliktu.
Dziękują za frekwencję i nie tylko
Przedstawiciele sejmowej opozycji przekonują, że od wtorku niewiele się zmieniło, jeśli chodzi o sytuację prawną w Sądzie Najwyższym po tym, jak w środę rano prof. Gersdorf przyszła do pracy do Sądu Najwyższego. – Mamy nadal I Prezes Sądu Najwyższego, jej kadencja skończy się w kwietniu 2020 roku. Sędzia Iwulski będzie pełnił obowiązki tylko, gdy I prezes będzie nieobecna. Dzięki oporowi społecznemu udało się obronić SN przed tym, by był kierowany przez namiestnika wyznaczonego przez Pałac Prezydencki – mówił na konferencji prasowej w Sejmie Borys Budka.
Czytaj także: Chrabota: Nie topić Sądu Najwyższego
A prof. Gersdorf ogłosiła, że na urlop się co prawda wybiera, ale nie od środy, tylko od przyszłego tygodnia.