Platforma Obywatelska chce dodatkowych świadczeń dla posłów

Czy będą dodatkowe świadczenia dla parlamentarzystów? Proponuje to PO, PiS puka się w czoło.

Publikacja: 03.07.2018 19:52

Senator Jan Rulewski chce stworzenia w Sejmie pracowniczych programów emerytalnych.

Senator Jan Rulewski chce stworzenia w Sejmie pracowniczych programów emerytalnych.

Foto: Fotorzepa

Autorem projektu, który ma ułatwić życie politykom na emeryturze, jest senator PO Jan Rulewski. Ustawę wniósł na początku czerwca z grupą 19 senatorów Platformy. Jednym z jej celów jest utworzenie w Sejmie i w Senacie pracowniczych programów emerytalnych (PPE).

Czym są PPE? To tzw. trzeci filar zreformowanego w latach 90. systemu emerytalnego. W ramach PPE pracodawca odprowadza składki za pracowników w wysokości maksymalnie 7 proc. wynagrodzenia. Są one w mniejszym stopniu obciążone daninami na rzecz państwa niż ewentualna podwyżka, więc teoretycznie pracodawcom powinno się opłacać utworzenie PPE. W praktyce decydują się na to rzadko, a w całej Polsce w PPE uczestniczy ok. 400 tys. pracowników. Pracownicy na własny koszt mogą odprowadzać składki dodatkowe. Wypłata z PPE następuje z reguły po ukończeniu 60. roku życia.

Projekt PO przewiduje, że składkę podstawową finansowałyby Kancelarie Sejmu i Senatu, więc w praktyce podatnicy. Ile zyskaliby posłowie i senatorowie? Zależy to od wysokości hipotetycznych składek, określonych przez marszałków Sejmu i Senatu.

Jednak dodatkowa emerytura raczej byłaby niewysoka. Za pomocą internetowego kalkulatora PPE można wyliczyć, że przy wysokości składki podstawowej 5 proc. i bez składki dodatkowej poseł lub senator, który spędził przy Wiejskiej jedną kadencję, mógłby liczyć na emeryturze na dodatkowe ok. 80 zł miesięcznie.

Po co więc ta zmiana? Jan Rulewski tłumaczy „Rzeczpospolitej", że chodzi tu o równe traktowanie. – Konstytucja mówi, że wszyscy są równi wobec prawa. Również ustawa o PPE ma charakter powszechny – argumentuje.

Zauważa, że obecnie posłowie i senatorowie mają gorszą sytuację w systemie ubezpieczeń społecznych od wielu zatrudnionych. – Posłanki nie mogą korzystać z urlopu macierzyńskiego, a po odejściu z Sejmu lub Senatu w przypadku problemów ze znalezieniem pracy nie przysługuje nam zasiłek dla bezrobotnych – dodaje.

Zauważa, że prezydent Andrzej Duda podpisał w dodatku w poniedziałek ustawę, obniżającą o 20 proc. uposażenie parlamentarzystów. Dlatego projekt wniesiony przez Rulewskiego zawiera jeszcze jeden element: utworzenie Funduszu Wsparcia Byłych Posłów i Funduszu Wsparcia Byłych Senatorów.

Z tych środków kancelarie Sejmu i Senatu niosłyby pomoc byłym politykom, którzy nie mają pracy, nie prowadzą działalności gospodarczej i nie przysługuje im emerytura lub renta. Dostawaliby przez rok równowartość najniższej emerytury, czyli obecnie 876 zł na rękę. Fundusze Wsparcia funkcjonowałyby obok istniejących obecnie w Sejmie i Senacie funduszy świadczeń socjalnych. Już teraz wypłacane są z nich jednorazowe zapomogi w maksymalnej wysokości 2,2 tys. zł dla byłych posłów i senatorów, którzy nie radzą sobie życiowo.

Ilu byłych polityków mogłoby skorzystać z nowych funduszy proponowanych przez senatorów PO? Jan Rulewski mówi, że to jednostkowe przypadki. I nie ukrywa, że nie widzi dużych szans na uchwalenie swojego projektu. – Podejrzewam, że przy rządach PiS nie zostanie nawet rozpatrzony – mówi.

I rzeczywiście posłowie PiS nie są zachwyceni propozycją. – Każdy z nas dobrowolnie kandydował do Sejmu lub Senatu. A pełnienie mandatu jest nobilitacją samą w sobie. Dla polityków PO widocznie ta nobilitacja nie wystarcza i starają się sięgać do płytkich kieszeni podatników – komentuje Jan Mosiński z PiS. – Podejrzewam, że większość polityków PO nie widziało tego projektu i będzie miało problem z jego obroną – dodaje.

Rzeczywiście, rzecznik PO Jan Grabiec mówi „Rzeczpospolitej", że nie wiedział o projekcie senatorów. Jednak nie oznacza to, że pomysł jest całkowicie bez szans.

Obecnie rząd pracuje nad wprowadzeniem pracowniczych planów kapitałowych, będących udoskonaloną formą pracowniczych programów emerytalnych. W odróżnieniu od PPE mają mieć charakter powszechny. I choć nie będą dotyczyć posłów i senatorów, prawdopodobnie obejmą pracowników kancelarii Sejmu i Senatu oraz biur poselskich i senatorskich, a o to też walczy senator Rulewski.

Autorem projektu, który ma ułatwić życie politykom na emeryturze, jest senator PO Jan Rulewski. Ustawę wniósł na początku czerwca z grupą 19 senatorów Platformy. Jednym z jej celów jest utworzenie w Sejmie i w Senacie pracowniczych programów emerytalnych (PPE).

Czym są PPE? To tzw. trzeci filar zreformowanego w latach 90. systemu emerytalnego. W ramach PPE pracodawca odprowadza składki za pracowników w wysokości maksymalnie 7 proc. wynagrodzenia. Są one w mniejszym stopniu obciążone daninami na rzecz państwa niż ewentualna podwyżka, więc teoretycznie pracodawcom powinno się opłacać utworzenie PPE. W praktyce decydują się na to rzadko, a w całej Polsce w PPE uczestniczy ok. 400 tys. pracowników. Pracownicy na własny koszt mogą odprowadzać składki dodatkowe. Wypłata z PPE następuje z reguły po ukończeniu 60. roku życia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Tusk po konsultacjach ze Szmyhalem: Posunęliśmy się krok do przodu
Polityka
Marek Jakubiak: Najazd na dom Zbigniewa Ziobry. Mieszkanie posła to poseł
Polityka
Jacek Sutryk: Rafał Trzaskowski zwycięzcą debaty w Warszawie. To czołówka samorządowa
Polityka
Czy w Polsce wróci pobór? Kosiniak-Kamysz: Zasadnicza służba wojskowa tylko zawieszona
Polityka
Dlaczego Koła Gospodyń Wiejskich otrzymywały pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości?