Jesteśmy zdeterminowani, by uregulować rynek przewozu osób – przekonuje Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa. Po proteście taksówkarzy, który w poniedziałek na kilka godzin sparaliżował Warszawę, temat regulacji działalności takich przedsiębiorstw jak Uber ponownie zyskał na aktualności.
Jak ustaliła „Rzeczpospolita", jutro projekt nowelizacji ustawy o transporcie drogowym ma zostać doprecyzowany na specjalnym spotkaniu z udziałem przedstawicieli m.in. Ministerstwa Rozwoju. Później ma ponownie trafić do Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów. Tam zostanie przyjęty, możliwe że w trybie obiegowym, by – być może już w przyszłym tygodniu – trafić na posiedzenie Rady Ministrów. Taki jest obecny harmonogram.
Rządowe kontrowersje
Projekt nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, który objąłby takie przedsiębiorstwa jak Uber, od początku budził jednak wątpliwości w rządzie. – Jesteśmy zdeterminowani, by tę sprawę doprowadzić do końca, by podmioty, które zajmują się przewozem osób, funkcjonowały na równych zasadach, bo tego wymaga uczciwa konkurencja – mówi nam Szymon Huptyś, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury.
W przekazie ministerstwa projekt zrównuje szanse wszystkich podmiotów na rynku. – Przez nowelizację wprowadzamy mechanizm, który spowoduje, że każdy będzie miał równe szanse. Taksówkarz spełnia wiele obowiązków. On nie może konkurować z podmiotem, który tych rygorów nie musi przestrzegać – mówił 22 maja minister Andrzej Adamczyk na antenie Radia Kraków. Potwierdził wtedy, że kierowcy i pośrednicy będą musieli mieć licencję. – Zasady działalności muszą być równe. Wolność gospodarcza nie znaczy nierówność konkurencji. Wolność gospodarcza to równa konkurencja. Wszyscy na rynku mają takie same prawa i obowiązki – mówił.
Ale prace nad projektem zaczęły się przedłużać. Pod koniec maja na posiedzeniu Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów – któremu przewodzi wicepremier Mateusz Morawiecki – pojawiły się zastrzeżenia co do projektu i jego założeń ze strony Ministerstwa Rozwoju, które chce deregulacji i otwarcia zawodu, nie zaś zwiększenia wymogów dla obecnych kierowców takich platform jak Uber.