Były więzień polityczny Mikoła Statkiewicz areszt opuścił pod koniec marca. Zatrzymano go kilka dni przed protestem opozycji, który 25 marca został brutalnie rozpędzony przez milicję. Wtedy aresztowano około 30 osób i oskarżono o „przygotowywanie zamieszek masowych". Wśród nich znalazł się współpracownik Statkiewicza Siarhej Kuncewicz. Reżimowe media podały, że próbował on przywieźć na manifestacje „koktajle Mołotowa". Jednak według Statkiewicza w samochodzie Kuncewicza znajdował się wyłącznie sprzęt nagłaśniający. We wtorek lider opozycji oświadczył, że jego przyjaciel był torturowany przez funkcjonariuszy KGB za pomocą paralizatora. Kuncewicz miał przekazać mu wiadomość z aresztu i prosił o interwencję mediów.

Białoruski adwokat i były kandydat na prezydenta Aleś Michalewicz wylądował w areszcie KGB kilka godzin po zamknięciu lokali wyborczych w czasie wyborów prezydenckich w grudniu 2010 r. Wtedy osobiście doświadczył tortur i twierdzi, że metody służb od tamtej pory się nie zmieniły. – Jestem przekonany, że w areszcie KGB takie rzeczy dzieją się nadal. Prawie wszyscy aresztowani mówią o torturach i o tym, że zmusza się ich do zeznawania przeciwko sobie – mówi „Rzeczpospolitej" Michalewicz. – Najgorzej mają zwykli ludzie, niezwiązani z polityką. Były przypadki, kiedy wybijano zęby i zakładano worek na głowę – dodaje.

Szef mińskiego Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna" Aleś Białacki (również były więzień polityczny) zwrócił się do prokuratora generalnego Białorusi z prośbą o sprawdzenie warunków panujących w areszcie KGB. Do dziś znajduje się tam siedem osób (wśród nich 25-letni artysta i architekt Iwan Kowalczuk, o którym „Rzeczpospolita" pisała 29 marca). Dziewięciu innych opozycjonistów siedzi w mińskim areszcie śledczym nr 1.

Oprócz „przygotowywania zamieszek masowych" oskarża się ich również o „tworzenie organizacji zbrojnej". Według białoruskiego prawa grozi za to nawet siedem lat więzienia. – Oni są więźniami politycznymi, patriotami – mówi „Rzeczpospolitej" Anatol Labiedźka, lider opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej.

– Tak zwana liberalizacja na Białorusi się skończyła – dodaje.