Prasa rządowa uznała, że to wybór skorupiaka świadczy o tym, że chińska młodzież jest dumna i patriotyczna.
Pipixia, jeżeli nie trafi w ręce sprawnych kucharzy, jest zwierzęciem o niezwykłych cechach. Małym (maksymalnie 18 cm długości), ale uderzającym przeciwnika (lub kandydata na pokarm) z olbrzymią siłą. Ma do tego specjalne młoty (odnóża) poruszające się z prędkością 100 km na godzinę. Może rozbić szybę akwarium i każdy pancerz czy muszlę. Długo też żyje jak na skorupiaka, nawet do 20 lat. I ma wyjątkowe oczy: zapewniają widzenie pod każdym kątem, także w podczerwieni i ultrafiolecie. Sam ma jaskrawe ubarwienie.
Pipixia (odontodactylus scyllarus) nosi oficjalną polską nazwę rawka błazen. Zwana też, ponoć niesłusznie (bo nie nalezy do tej rodziny), krewetką modliszkowatą (po angielsku: mantis shrimp) albo krewetką phi phi.
Chiński lotniskowiec nie będzie się nazywał "Rawka błazen". W ogóle, jak napisał niedawno wychodzący w Hongkongu dziennik "South China Morning Post", nie będzie miał nazwy aż do momentu, gdy będzie gotowy do służby, czyli jak się planuje w 2020 roku. Zwodowano go już teraz, w momencie, gdy nasila się konflikt wokół Półwyspu Koreańskiego i nie wygasa inny – na Morzu Południowochińskim.
W obu konfliktach w ważnej roli występują Stany Zjednoczone, które mają aż dziesięć lotniskowców, a trzy kolejne budują. Chińczycy mają doświadczenia tylko z radzieckim lotniskowcem, odkupionym od Ukrainy w 1998 roku i przerobionym w Dalianie. Nazywa się Liaoning (tak jak prowincja, w której jest portowe miasto Dalian).