Bartłomiej Wróblewski: Zmiana konstytucji ma wzmocnić państwo

- Propozycje zmian w konstytucji nie są zmianami na dziś. Mają wzmocnić państwo, a nie jedną stronę politycznego sporu - mówi Bartłomiej Wróblewski, dr nauk prawnych, konstytucjonalista, poseł PiS

Aktualizacja: 05.05.2017 23:04 Publikacja: 04.05.2017 19:16

Bartłomiej Wróblewski: Zmiana konstytucji ma wzmocnić państwo

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Rzeczpospolita: Dlaczego potrzebne są zmiany w konstytucji?

Bartłomiej Wróblewski: W ocenie znacznej części społeczeństwa obecna nie funkcjonuje dobrze. Z drugiej strony część społeczeństwa nie identyfikuje się z nią. Prace nad nią trwały w parlamencie, który nie był reprezentatywny. Dominowały ugrupowania postkomunistyczne i zabrakło w nim reprezentacji ponad 1/3 wyborców, głównie centroprawicowych. Projekt był przygotowywany w ostrym sporze z obywatelskim projektem środowisk niepodległościowych, przygotowanym pod sztandarem Solidarności. Autorytet konstytucji osłabia też fakt, że w referendum wzięło udział 42 proc. społeczeństwa, a tylko nieco ponad 50 proc. opowiedziało się za jej przyjęciem.

Mało prawdopodobne, że teraz frekwencja byłaby wyższa.

Uzyskanie szerokiego porozumienia, które wykracza poza jedno środowisko polityczne, jest trudne. Tym bardziej że żyjemy w czasach, gdy polaryzacja jest silna, ale to nie znaczy, że nie należy do takiej sytuacji dążyć.

Czego potrzeba, by dyskusja miała sens, a nie stała się osią sporu politycznego?

Pomogłoby dyskusji przejście z poziomu ogólnych deklaracji do konkretów, jak: relacje prezydenta z Radą Ministrów, regulacja instytucji referendum czy prawa wyborczego. Wyniki mogą być zaskakujące, bo może się okazać, że oczekiwania nowej regulacji określonych kwestii są w społeczeństwie powszechniejsze niż w partiach. Totalna opozycja może być niechętna zmianom, ale wyborcy prawicowi, centrowi czy liberalni mogą być za. Temat kadencyjności w samorządach, w kampanii, był postulatem PiS, ale też Kukiz'15 i Nowoczesnej. Niemal pełnego spektrum poglądów społecznych. PO też mówiła w latach 2004–2005 o potrzebie obszernych zmian w konstytucji. Później niestety odeszła od tych zapowiedzi.

Opozycja twierdzi, że jakakolwiek zmiana przybliży nas do modelu autorytarnego państwa.

To rytualny zarzut PO, który dotyczy zmian w każdej sferze życia. Od partii, która na poziomie haseł chętnie odwołuje się do racjonalności, wiedzy, kompetencji, oczekiwalibyśmy konstruktywnych kontrpropozycji. To, co proponujemy, to kontynuacja debaty, w której PO uczestniczyła przed 2005 r. Propozycje zmian w konstytucji nie są zmianami na dziś. Mają wzmocnić państwo, a nie jedną stronę politycznego sporu. Mechanizmem, który mógłby być zachętą do wspólnej dyskusji i przyjęcia zmian, mogłoby być dłuższe vacatio legis, na przykład do momentu kolejnych wyborów. To stwarzałoby pewien komfort psychiczny w dyskusji, bo nie wiemy, kto wygra kolejne wybory.

Rzeczpospolita: Dlaczego potrzebne są zmiany w konstytucji?

Bartłomiej Wróblewski: W ocenie znacznej części społeczeństwa obecna nie funkcjonuje dobrze. Z drugiej strony część społeczeństwa nie identyfikuje się z nią. Prace nad nią trwały w parlamencie, który nie był reprezentatywny. Dominowały ugrupowania postkomunistyczne i zabrakło w nim reprezentacji ponad 1/3 wyborców, głównie centroprawicowych. Projekt był przygotowywany w ostrym sporze z obywatelskim projektem środowisk niepodległościowych, przygotowanym pod sztandarem Solidarności. Autorytet konstytucji osłabia też fakt, że w referendum wzięło udział 42 proc. społeczeństwa, a tylko nieco ponad 50 proc. opowiedziało się za jej przyjęciem.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Warszawa stolicą odsieczy dla Ukrainy. Europa się zmobilizowała
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Polityka
Młodzi samorządowcy z szansami na nowe otwarcie
Polityka
Sondaż: Polacy nie wierzą, że Andrzej Duda może zostać liderem prawicy w Polsce?
Polityka
Nowy prezydent Krakowa będzie rządził gorzej bez Łukasza Gibały?
Polityka
"Jest pan świnią". Mariusz Kamiński wyszedł z przesłuchania komisji śledczej