Rzeczpospolita: Dlaczego potrzebne są zmiany w konstytucji?
Bartłomiej Wróblewski: W ocenie znacznej części społeczeństwa obecna nie funkcjonuje dobrze. Z drugiej strony część społeczeństwa nie identyfikuje się z nią. Prace nad nią trwały w parlamencie, który nie był reprezentatywny. Dominowały ugrupowania postkomunistyczne i zabrakło w nim reprezentacji ponad 1/3 wyborców, głównie centroprawicowych. Projekt był przygotowywany w ostrym sporze z obywatelskim projektem środowisk niepodległościowych, przygotowanym pod sztandarem Solidarności. Autorytet konstytucji osłabia też fakt, że w referendum wzięło udział 42 proc. społeczeństwa, a tylko nieco ponad 50 proc. opowiedziało się za jej przyjęciem.
Mało prawdopodobne, że teraz frekwencja byłaby wyższa.
Uzyskanie szerokiego porozumienia, które wykracza poza jedno środowisko polityczne, jest trudne. Tym bardziej że żyjemy w czasach, gdy polaryzacja jest silna, ale to nie znaczy, że nie należy do takiej sytuacji dążyć.
Czego potrzeba, by dyskusja miała sens, a nie stała się osią sporu politycznego?